Obiecujące polskie startupy: Starpin

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Czy wśród naszych rodzimych startupów urośnie projekt na miarę Skype’a, Facebooka bądź Instagrama? Wierzymy, że tak. Dlatego postanowiliśmy zaprezentować Wam kilka tych, które mają szansę wyróżnić się spośród setek powstających projektów.

Czy wśród naszych rodzimych startupów urośnie projekt na miarę Skype’a, Facebooka bądź Instagrama? Wierzymy, że tak. Dlatego postanowiliśmy zaprezentować Wam kilka tych, które mają szansę wyróżnić się spośród setek powstających projektów.

Starpin to narzędzie do odkrywania ciekawych miejsc i wydarzeń w mieście. Często są one niszowe i wyjątkowe, i nigdy nie będą w oficjalnych przewodnikach – mówi mi Paweł Ellerik, członek zespołu Starpin. Nasza aplikacja ukazuje unikalny miejski stream – dodaje.

Magia zdjęć

W czym jesteście lepsi od Instagrama – to pierwsze pytanie jakie zadałem rozmówcy. Pewnie i wam wchodząc na stronę główną Starpin od razu kojarzy się aplikacja, której obecnym właścicielem jest Facebook.

Jak przekonują twórcy, Starpin koncentruje się jednak na czymś innym. Instagram to raczej fotoblog z codziennego życia, gdzie wrzuca się zdjęcia wszystkiego, a Starpin służy do pokazywania i odkrywania miejsc publicznie dostępnych, a więc takich, które każdy może odwiedzić – mówi Miłosz Wójcik, CEO projektu. Wspomina też o tym, że w Starpin ważny jest moment, w którym wykonujemy zdjęcie lub film, ponieważ ukazują się one na chronologicznie ułożonej liście. Zadaniem aplikacji jest pokazanie rytmu życia miasta i jego tętna, którym są ludzie.

Starpin ma ułatwić właśnie poznawanie nowych ludzi i kontakt z nimi. Pomocne wydają się jak dotąd udostępnione funkcjonalności: dodawanie zdjęć i filmów, dodawanie ich autorów do obserwowanych, komentowanie, czy możliwość podglądu mapy dojazdu do danego miejsca. W czym pomoże nam ta ostatnia funkcja? W spotkaniu się z osobą, która przed chwilą dodała zdjęcie z danej lokalizacji – mówi Paweł Ellerik. Jeśli to zrobiła, to znaczy że prawdopodobnie tam przebywa. Początek znajomości ze Starpin odbywa się online, dalsze etapy już offline. Przekonywujące.

Poznajmy się

Historia Starpin rozpoczyna się w Poznaniu, w mieście idealnym na wykorzystanie aplikacji do dzielenia się ciekawymi zdjęciami i poznawania nowych ludzi. Jak dokładnie powstał pomysł stworzenia aplikacji Starpin? Piotr Gabryszak (developer iOS), Przemysław Hanicki (developer Android i CTO projektu) i Grzegorz Skibiński (rozwój aplikacji na iOS) spotkali się dwa lata temu na Uniwersytecie Ekonomicznym gdzie byli asystentami naukowymi. Zespołem zarządza Miłosz Wójcik, który wcześniej zajmował się marketingiem w SpeedUp Group, jednym z poznańskich funduszy inwestycyjnych. Panowie ze względu na zdobyte umiejętności i zapał do pracy, postanowili stworzyć coś razem. Założyliśmy wspólnie mobilne studio developerskie Appchance. Początkowo realizowaliśmy jedynie zlecenia dla klientów biznesowych, ale ciągle poszukiwaliśmy pomysłów na własne produkty – mówi Wójcik. W Starpin pracują również Radosław Bylina odpowiadający za wersją webową i Paweł Ellerik zajmujący się PR i marketingiem.

Zespół Starpin. Od lewej (góra) Piotr Gabryszak, Przemek Hanicki, Grzegorz Skiba, Radek Bylina dół. Od lewej (dół): Miłosz Wójcik, Paweł Ellerik

Podczas jednej z co tygodniowych burz mózgów, powstaje projekt bazowy o nazwie Tirli. Była to aplikacja, która służyła do nawiązywania rozmów z ludźmi z okolicy. Jak działała? Każdy z użytkowników mógł dodawać publiczne posty bądź prowadzić prywatne rozmowy na czatach. Stworzyliśmy ten projekt po to, żeby ludzie, którzy są blisko siebie mogli porozmawiać na wspólne tematy, umówić się na wspólne bieganie, granie w kosza bądź zapytać lokalsów o dobrą knajpę w okolicy – przekonuje Miłosz Wójcik. Pomysł jednak nie chwycił, ponieważ pierwsi użytkownicy zauważyli, że trudno jest zacząć dyskusję gdy nie ma ku temu wyraźnego powodu. Brakowało punktu zaczepienia, którym teraz mają być zdjęcia i wspólne pasje.

Najciekawsza lokalizacja

Aby zapełnić i uatrakcyjnić treści publikowane w Starpin, zespół korzysta z tych zamieszczonych na Instagramie. Jak podkreślają moi rozmówcy pobierane są tylko te zdjęcia, które mają przypisaną poprawną i ciekawą lokalizację geograficzną. Przemysław Hanicki (CTO Starpin) twierdzi, że Instagram się na tym nie skupia więc trudniej jest wyłowić takie treści. Starpin podaje je na tacy, a nawet udostępnia możliwość filtrowania za pomocą odległości w jakiej się od nas znajdują. Wszystko po to żeby jak najlepiej pokazać miasto i najbliższe otoczenie użytkowników. – dodaje Hanicki.

Czy to wystarczy, aby zainteresować ich nową aplikacją? Ciekawa treść powinna przyciągać coraz więcej nowych osób korzystających z aplikacji, co pozwoli zwiększyć wirusową promocję. Pomocne w utrzymaniu użytkowników są też mechanizmy powiadamiania. – mówią Piotr Młynarczyk, Product Development Manager i Krzysztof Dziedzic, Creative Manager w Naszej Klasie Sp. z o.o.. Aplikacja powinna przypominać się zarejestrowanym użytkownikom – polecać ciekawe treści, informować o zdarzeniach, szczególnie tych związanych z danym użytkownikiem – dodają eksperci. Mówią też, że trudno jest zainteresować użytkowników kolejnym serwisem społecznościowym. Czy jest jednak sposób, aby przekonać ludzi do zainstalowania takiej aplikacji? Idealnie jeśli aplikacja bądź usługa wprowadzana na rynek zaspokaja jakąś realną potrzebę – mówi Artur Racicki, twórca m.in. portalu inPRL.pl. Tezę potwierdza też Tomasz Szczęsny z portalu społecznościowego PlaceKnow.com. Sama idea już nie wystarcza. Należy rozwiązywać realne problemy i cały czas pokazywać użytkownikowi korzyści, jakie otrzymuje używając właśnie naszego produktu. – mówi Szczęsny. Doradza też, aby zespół skupił się na wypracowaniu odpowiedniej strategii skalowania projektu. Bez znaczących środków finansowych lub konkretnego partnera, trudno będzie w szybkim czasie drastycznie zwiększyć zasięg. Artur Racicki zapytany o to czy jest sens tworzenia kolejnych aplikacji i portali społecznościowych odpowiada twierdząco. Ma jednak wątpliwości czy takie aplikacje jak Starpin przebiją się do mainstreamu. O problemach z monetyzacją nawet nie wspomnę – dodaje Racicki.

O fundusze jeszcze nie martwi się zespół Starpin. Najbardziej odpowiadałby im model zarabiania oparty na kontach premium dla organizatorów eventów takich jak koncerty czy festiwale. Wprowadzenie takiej możliwości pozwoliłoby na targetowane komunikowanie treści komercyjnych, dopasowanych do charakteru aplikacji. Zależy nam na tym, by nie była to nachalna reklama tylko wartość dodana dla naszych użytkowników – przekonuje Miłosz Wójcik, CEO projektu.

Przyszłość aplikacji

Do powstania Starpin przyczyniły się środki pozyskane od anioła biznesu, z którego pomocą rozwijany jest jeszcze jeden projekt – Confrenz, będący narzędziem do tworzenia aplikacji dedykowanych konferencjom, wydarzeniom korporacyjnym oraz festiwalom. Confrenz przynosi już zyski, które reinwestowane są w oba projekty. Zespół zdobywa też środki na dalszy rozwój realizując zewnętrzne zlecenia jako Appchance.

Czym w przyszłości będzie Starpin? Na tę chwilę zespół skupia się na dopracowaniu elementów dotyczących dzielenia się zdjęciami i filmami z okolicy. Zastanawia się też nad udostępnieniem możliwości wysyłania prywatnych wiadomości. Funkcja ta ma jeszcze bardziej ułatwić zawieranie ciekawych znajomości z osobami z naszej okolicy, dzielącymi podobne zainteresowania. Jakie zespół ma marzenia dotyczące Starpin? Chcielibyśmy stać się najpopularniejszą aplikacją mobilną w Polsce, służącą do czerpania informacji na temat ciekawych miejsc oraz wydarzeń w mieście i – oczywiście – pozyskanie wielu użytkowników poza polskim rynkiem – mówi Przemysław Hanicki. Wtedy będziemy pewni, że dajemy ludziom narzędzie, którego naprawdę chcą i potrzebują – dodaje.