Przewodnik po sharing economy. Meal sharing – podziel się posiłkiem

Dodane:

Bartosz Filip Malinowski Bartosz Filip Malinowski

Udostępnij:

Na moment przed wyjściem do pracy sięgasz po smartfona i zamawiasz smoothie oraz sałatkę owocową do odebrania z pobliskiej domowej kuchni. Po pracy odwiedzasz sąsiadów na wspólną biesiadę przy risotto, a jedną dodatkową porcję zanosisz jeszcze miłej starszej pani mieszkającej dwa bloki obok.

Zdjęcie główne artykułu pochodzi z pexels.com 

Foodsharing, czyli dzielenie się jedzeniem nie jest nowym zjawiskiem – podobnie jak cała gospodarka czy ekonomia współdzielenia. Jednak dziś wykorzystujemy mechanizmy społecznościowe i internet do tego, aby wprowadzić ją na zupełnie nowy poziom. Zaczynamy przełamywać lęk przed dopuszczeniem do naszego stołu już nawet nie sąsiadów, a kompletnie obcych osób. Coś, co przez lata utożsamiane było wyłącznie z rodziną, święte miejsce integracji i bliskości, nagle otwieramy na innych a siebie na nowe doświadczenia.

Dodajmy do tego, że 30-50 proc. jedzenia marnujemy w drodze na nasz talerz lub z talerza. Męczy nas bezmyślny konsumpcjonizm. Niektórych z nas męczy już nawet dieta pudełkowa – wolimy domowe posiłki przygotowane ze sprawdzonych składników przez lokalnych kucharzy.

Na tym gruncie rozwija się jedna z najciekawszych gałęzi ekonomii współdzielenia, coraz bardziej obecna także w Polsce: meal sharing, czyli dzielenie się posiłkami na różne sposoby.

Podróżnicze i towarzyskie doznania przy stole

Stosując duże uproszczenie, pierwszy rodzaj meal sharingu, który chcę przedstawić, można by nazwać Airbnb dla posiłków. Każda z platform operujących w tym modelu spełnia jedną podstawową funkcję: pomaga kojarzyć miłośników dobrego jedzenia (foodies) z gospodarzami-kucharzami (hosts), którzy zapraszają do swojego stołu na wspólny posiłek.

Sądzę, że lepszym od Airbnb punktem odniesienia byłby w tym przypadku couchsurfing, bo nie chodzi wyłącznie o to, żeby znaleźć się przy czyimś stole – chodzi o to, aby znaleźć się przy tym stole z kimś. Dlatego do tej odmiany meal sharingu przylgnęły nazwy communal dining czy social dining, oznaczające spożywanie posiłków wspólnie, w doborowym towarzystwie – dla przyjemności chwili, dla poznania nowych osób.

Szukasz kulinarnych doświadczeń?

Jesteś foodie, uwielbiasz podróżować i chłonąć obce kultury? A może po prostu nie masz co robić w swoim mieście, bo ono nie jest w stanie za Tobą nadążyć, a Twoja otwartość na nowych ludzi jest legendarna?

1. Wybierasz jedną z platform/aplikacji, które opisałem poniżej.

2. Przeglądasz i odkrywasz menu, posiłki i gospodarzy w swoim lub innych miastach, którzy zapraszają do wspólnego stołu.

3. Wybierasz i rezerwujesz miejsce przy stole. Oczywiście, wiąże się to najczęściej z konkretną opłatą (“wejściowe”), którą ustalił gospodarz.

4. Zajmujesz miejsce przy stole i delektujesz się posiłkiem, poznawaniem różnorodnych, inspirujących ludzi – nie tylko gospodarza, ale i innych zaproszonych gości.

Proste? W ten sposób działa kilka prężnie rozwijających się aplikacji meal sharingowych. O nich poniżej.

https://youtu.be/wojY6etGHZ8

EatWith to platforma założona w 2010 roku w Tel Awiwie (teraz ma siedzibę w San Francisco), agregująca menu od ponad 650 gospodarzy, którzy operują w przeszło 200 miastach na całym świecie. Powstała z myślą o osobach kochających podróże i chcących odkrywać nowe kultury przez ludzi i kuchnię.

Foodies mogą oceniać gospodarzy i ich menu (system gwiazdek), oraz wystawiać recenzje, dokładnie tak, jak na Airbnb. Co do zasady, opłata “wejściowa” pokrywa koszty posiłku z niewielkim zyskiem dla gospodarza + 15% prowizji dla EatWith.

Platforma prowadzi też uważny proces weryfikacji gospodarzy. Pracownik odwiedza dom aplikującego, aby sprawdzić jakość jedzenia, wystrój, czystość, warunki bezpieczeństwa, a nawet jego zachowanie.

EatWith to bezdyskusyjny pionier sharing economy w zakresie dzielenia się posiłkami, który wyznaczył model funkcjonowania i wzorzec dla pozostałych platform tego typu.

VizEat nie różni się znacząco od EatWith ani w swojej filozofii, ani w sposobie działania. Wszystko sprowadza się do doświadczania jedzenia i kultury “od wewnątrz”, siadając do jednego stołu z lokalsami.

Śladem EatWith podążają jeszcze Bon Appetour (zasmakuj świata przez autentyczne kulinarne przeżycia), Feastly, Eat in Common, Mealsharing.com i Mealsharing.org, które rozczula estetyką pamiętającą jeszcze zamierzchłe czasy Web 1.0.

Jest także polski EatAway, o którym pisaliśmy w jednym z naszych poprzednich tekstów. To jedyna tego rodzaju aktywna platforma w Polsce na tę chwilę (tuż za rogiem czai się jeszcze zwyczajny.pl). Jest bardzo prawdopodobne, że znajdziesz na niej oferty współdzielonego posiłku w swoim mieście, co nie jest oczywiste w przypadku większości platform zagranicznych. Ciekawe, że EatAway pozwala także na zamawianie posiłków z odbiorem… co w zasadzie ma sens, gdyby spojrzeć na nazwę 😉 Tym samym apka ląduje jedną nogą również w drugim modelu meal sharingu, który za moment omówię.

Celowo podkreślę raz jeszcze mechanizmy, które wyróżniają platformy social dining i siłą rzeczy kojarzą się z Airbnb:

  • listę dostępnych “stołów” i menu oferowanych przez hosta, wraz z cenami wstępu i terminami;
  • wyszukiwanie ofert wspólnych posiłków po miastach i datach;
  • gwiazdkowy system ocen hostów i posiłków oraz recenzji;
  • często dodatkowy system weryfikacji hostów i foodies np. przez potwierdzenie telefoniczne.

Chcesz gotować i stołować ciekawych ludzi?

OK, a co w sytuacji, w której to Ty chcesz być hostem – przygotowywać posiłki, zapraszać do swojego stołu obce osoby i przy okazji zarobić parę groszy?

Jeżeli wybierasz polski EatAway, proces jest prosty i szybki:

1. Tworzysz swój profil, wypełniasz go podstawowymi informacjami i potrawami, które lubisz gotować.

2. Planujesz pierwszy wspólny posiłek, ustalając jego cenę i datę…

3. … i publikujesz go na platformie, aby inni mogli do Ciebie dołączyć.

VizEat dodatkowo weryfikuje kucharzy, sprawdzając założone profile i wspierając w przypadku jakichkolwiek wątpliwości.

EatWith jako lider segmentu i wzór w zakresie standardów ma nieco bardziej złożony proces włączania kucharzy do społeczności.

1. Musisz złożyć aplikację online, którą ocenią pracownicy firmy.

2. Przygotować testowe wydarzenie, na którym zaprezentujesz swoje umiejętności kulinarne i towarzyskie. To właśnie wówczas następuje spotkanie z pracownikiem EatWith.

3. Wybrani kucharze otrzymują również dostęp do specjalnych programów szkoleniowych, aby wspomóc rozwój ich umiejętności i marek osobistych.

Lokalny kucharz i posiłek na wynos

Jeżeli przedstawiony przeze mnie pierwszy model meal sharingu można przyrównać do Airbnb, to drugi – ponownie, pozwalając sobie na duże uproszczenie – jest jak Uber dla posiłków. Dlaczego? Ponieważ uzbrajasz się w odpowiednią apkę i szukasz posiłków przygotowanych przez innych użytkowników w najbliższym sąsiedztwie, z odbiorem osobistym lub dowozem. Pewnie, można by w tym wypadku zapytać: na ile jest to jeszcze sharing economy, skoro niewiele tu współdzielenia czegokolwiek? To raczej kupno-sprzedaż posiłków, która często angażuje profesjonalnych kucharzy weryfikowanych przez platformy. Ale skoro Uber jedną nogą stoi w sharing economy, podobnie można potraktować poniższe platformy i aplikacje.

Szukasz lokalnie przygotowywanych zdrowych posiłków?

W modelu “uberowym” różnorodność platform i aplikacji jest większa niż w communal diningu, jednak sposób korzystania z każdej z nich stosunkowo podobny.

1. Łapie Cię głód lub potrzebujesz drugiego śniadania do pracy? Sięgasz po smartfona i meal sharingową aplikację lub logujesz się na platformie.

2. Przeglądasz dostępne menu od lokalnych kucharzy. Możesz także zwrócić uwagę na ich lokalizację oraz kalendarz posiłków.

3. Wybierasz posiłek lub zestaw posiłków.

4. Odbierasz posiłek osobiście lub zostaje on dostarczony pod Twoje drzwi.

Zacznijmy od Josephine, moim zdaniem jednej z najciekawszych platform sharing economy w ogóle. Założona w 2013 r. w Los Angeles od początku stawia sobie za cel wzmacnianie lokalnych społeczności, zbliżanie do siebie ludzi, budowanie zaufania i szansę na zarobek dla osób mających pod górkę na rynku pracy. Josephine łączy ludzi takich jak Ty i ja przez jedzenie. Lokalni kucharze to zwykli ludzie, którzy gotują z pasją i talentem i gotowi są podzielić się za niewielkie pieniądze kilkoma dodatkowymi porcjami posiłku. A Ty poznajesz ich osobiście i ściskasz ich dłoń, bo odbierasz posiłki odwiedzając ich w domu.

Platforma nie tylko dumnie opowiada historie kucharzy za pośrednictwem swojej strony. Na początku 2017 r. zaczęła również oferować im udziały w firmie, w zależności od tego jak długo są w społeczności i ile posiłków wydają. Mało? Josephine stworzyło “Radę Kucharzy”, która regularnie spotyka się z zarządem i otrzymuje jedno miejsce w Radzie dyrektorów przedsiębiorstwa. Jeżeli jest jakaś marka, która może stanowić wzorzec dla innych w gospodarce społecznościowej, to bez wątpienia jest to “Józefina”.

Podobnie działa polski Quertes, o którym również pisaliśmy w jednym z wcześniejszych tekstów. Nie ma tak wyrazistej misji społecznej jak Josephine (choć stawia na aktywizację osób starszych), ale to w zasadzie jedyna opcja obok EatAway, z której możesz korzystać w Polsce, chcąc zarabiać na przygotowywanych przez siebie posiłkach.

Munchery i Cookunity, które operują głównie w Nowym Jorku, to w zasadzie bliźniaki, jednak nie będące klonami Josephine. Po pierwsze, stawiają na profesjonalnych, niezależnych kucharzy. Po drugie, współpracują z lokalnymi farmerami i od nich pozyskują składniki. Po trzecie, zapewniają dostawę do domu. Wydają się najbardziej biznesowymi przedsięwzięciami spośród wszystkich prezentowanych przeze mnie platform meal sharingu i na pewno najmniej w nich interakcji między użytkownikami czy współdzielenia. Nie można im jednak odmówić społecznej misji i mechanizmów społecznościowych, które czynią z nich atrakcyjną, społecznościową alternatywę dla segmentu diety pudełkowej.

Na deser zostawiłem KitchenSurfing i polskie UlalaChef. Obydwie platformy umożliwiają… zarezerwowanie chefa, który zrobi zakupy, przyjdzie we wskazane miejsce i przygotuje posiłek. I jeszcze po sobie pozmywa (!). Skoro posprzatajmi.pl czy szopi.pl to współdzielenie czasu i umiejętności, to dlaczego tak samo nie potraktować kulinariów?

Chcesz sprzedawać swoje posiłki?

A więc planujesz działać jako freelance chef? Najlepiej wykorzystaj Quertes lub EatAway, które poza wspólnymi biesiadami także pozwala Ci na przygotowywanie posiłków na wynos. Wystarczy założyć konto, dodać informacje o sobie, przedstawić menu wraz ze zdjęciami oraz ceny. Jeśli chcesz gotować dla innych na miejscu, wybierz UlalaChef i przedstaw się firmie za pośrednictwem specjalnego formularza.

Josephine, które operuje w USA, ze względu na inne przepisy i troskę o standardy, ma znacznie bardziej złożony proces weryfikowania kucharzy.

  • każdy kucharz musi przejść kurs, w wyniku którego otrzyma certyfikat w zakresie obsługi żywności,
  • a także odbyć rozmowę z przedstawicielem Josephine.

Gdy wyjdzie o jedną porcję za dużo – zrób coś dobrego

Wyróżnienie honorowe otrzymują ode mnie LeftoverSwap i Casserole Club. Nie reprezentują oni odmiennego modelu meal sharingu, a raczej społeczne zaangażowanie i najlepsze wartości w sharing economy.

LeftoverSwap to prościutka aplikacja na smartfona z równie prostym zastosowaniem. Jeżeli Twój brzuch jest pełny i pozostał Ci jakiś posiłek, zrób mu zdjęcie i wrzuć je do aplikacji. Ktoś w pobliżu może być głodny i zechce je od Ciebie odebrać lub… zamienić na inny posiłek. W każdym razie nie trzeba go będzie wyrzucać. Pozostaje czekać na polski odpowiednik.

Casserole Club i jego społeczność w Australii i Wielkiej Brytanii wspiera tych, którzy z jakiegoś powodu nie zawsze mogą samodzielnie przygotować obiad lub kolację. Najczęściej chodzi o osoby starsze mieszkające w sąsiedztwie, dla których czyjekolwiek odwiedziny stanowią lek na bezgraniczną samotność. Oczywiście, ludzie starsi rzadko korzystają z internetowych platform, dlatego Casserole Club umożliwia sugerowanie adresów oraz nazwisk osób, które chciałyby, aby zapukać do nich z ciepłym posiłkiem. Kucharze, którzy dołączają do społeczności, działają jako wolontariusze i przechodzą prosty proces weryfikacji. Wielki ukłon – dla wszystkich zaangażowanych i dla twórców platformy.

Moda? Styl życia!

Platform i aplikacji meal sharingu będzie przybywać, bo millenialsi są bardziej ufni, chętni by współdzielić i zapraszać do stołu ludzi, których dopiero co poznali przez internet. Motywacji do udostępniania czy sprzedawania domowych posiłków i wspólnej biesiady jest kilka.

Jeśli mówimy o social diningu:

  • możliwość spróbowania nowych potraw…
  • …oraz poznania inspirujących osób i kultur;
  • przyjemność chwili i wspólne przeżycia, bo skoro jedzenie łączy ludzi, to rozmowy budują trwałe relacje;
  • oszczędność czasu i pieniędzy;
  • czasem także jako sposób na samotność.

Jeśli mówimy o lokalnej sprzedaży domowych posiłków:

  • możliwość zarobku (z perspektywa kucharza);
  • oszczędność czasu i pieniędzy (z perspektywy nabywcy);
  • szansa na sprawdzenie swoich umiejętności kulinarnych – zarówno przez profesjonalnych kucharzy, tych aspirujących, czy po prostu miłośników gotowania

W tej kwestii najlepiej oddać głos społeczności – osobom, które korzystają z meal sharingu regularnie.

Grzesiek Górzyński

Zacząłem z potrzeby spróbowania czegoś nowego, na długo nim zacząłem pracować w EatAway. Moim pierwszym posiłkiem był ramen na wynos, od Arisy z Japonii. Interesowałem się Dalekim Wschodem i chciałem skosztować czegoś prosto z tego regionu.

W tej chwili ok. 2 razy w miesiąc bywam u kogoś na domowym posiłku i do tego mniej więcej raz na 2 tygodnie zamawiam takeaway’e – domowe jedzenie na wynos.

Co najbardziej kręci mnie we wspólnych posiłkach? Poznawanie nowych ludzi i kultur poprzez jedzenie. Na początku było to trochę stresujące – iść do obcej osoby do domu. Teraz wiem, że w osoby gotujące w EatAway są fantastyczne – na tyle szalone, żeby zapraszać do siebie gości

Za każdym razem jestem zaskoczony nowymi smakami. Wielu potraw już w życiu spróbowałem, ale za każdym razem podczas kolacji u kogoś z innego państwa udaje mi się odkryć coś nowego.

Mateusz Gierczak

O EatAway, bo z tej strony korzystam w kontekście meal sharingu, dowiedziałem się od kumpla. Spodobało mi się przede wszystkim to, że mogę spróbować przysmaków z całego świata, będąc cały czas w Krakowie. Czemu nie pójdę po prostu do knajpy? Chyba wszyscy mamy tak, że wolimy jak coś jest „domowej roboty”.

Podczas wspólnych kolacji, gospodarze zazwyczaj opowiadają o swoich potrawach, ale też lokalnych zwyczajach, co świetnie buduje atmosferę. Z takich kolacji u kucharzy korzystam raz na kilka tygodni, sam nie mogę niestety zaoferować nic od siebie, ale za to moja współlokatorka zaczęła gotować wegańskie przysmaki i sprzedawać je na wynos.

Marta Olechno

Jestem fanką gotowania i jedzenia, więc postanowiłam wystawić kilka swoich autorskich dań przez aplikację Quertes. Nie sądziłam, że odzew będzie tak spory. Sprzedałam wszystkie smakołyki bez problemu. Wszystko przebiegło sprawnie i nie ukrywam, że się tego nie spodziewałam.

Co mnie do tego zmotywowało? Lubię gotować i dzielić się z innymi tym co udało mi się przyrządzić, dlatego jako chef korzystam z appki średnio raz na tydzień.

W Polsce gałąź meal sharingu jest jeszcze młoda, ale rozwija się tak szybko, jak cały rynek gospodarki współdzielenia. Fajnie byłoby zobaczyć polski odpowiednik Josephine, ale i ciekawą, sąsiedzką i organiczną alternatywę dla diet pudełkowych czy aplikację do wymiany posiłek-za-posiłek.

Chętnych do korzystania z tego rodzaju rozwiązań jest dużo, a każdy, kto spróbuje raz, będzie chciał próbować więcej. Na sztandarach Josephine widnieją słowa:

Kiedy jedzenie przygotowywane jest przez osobę, a nie przez korporację, smakuje inaczej. Domowe posiłki zaspokajają więcej niż tylko nasz apetyt. One łączą ludzi.

Czy może istnieć coś bardziej społecznościowego?

– 

Bartosz Filip Malinowski

Pasjonat cyfrowej ekonomii, nowych mediów i modeli biznesowych, szukający równowagi między teorią a praktyką. Współzałożyciel serwisu WE the CROWD, CEO agencji kreatywnej CROWDthinks. Doktorant Zarządzania na UŁ, próbujący przetrzeć naukowe szlaki dla crowdsourcingu i gospodarki współdzielonej.