Problemy bogatych. Recenzja książki “Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej-Johnson”

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Życie żony miliardera nie jest usłane różami. Tego dowiadujemy się z książki Ewy Winnickiej, która opowiedziała historię właścicielki ogromnego majątku rodzinnego. Choć Barbara Piasecka Johnson była filantropką, to nie spotkała się z wdzięcznością. Bo o wdzięczność w świecie bogatych trudno.

Gdy po śmierci męża – właściciela korporacji Johnson & Johnson, skupiającej wtedy 160 przedsiębiorstw –Barbara Piasecka Johnson odziedziczyła rodzinny majątek, zgodnie z tradycją utworzyła fundację wspierającą ciekawe inicjatywy. Była np. fundatorką badań Polaków nad właściwościami leczniczymi torfu, ale też wspierała wielu innych młodych naukowców. Nie miała jednak wyczucia, kto naprawdę potrzebuje wsparcia, co łatwo wykorzystywano.

Znajomi prosili o stypendia naukowe, a wydawali je na samochody i mieszkania. Do dziś nie wiadomo, czy Barbara Piasecka Johnson wiedziała o tych zachowaniach, ale można przypuszczać, że nie miałoby to dla niej większego znaczenia. Przejęła w końcu po mężu ogromny majątek wyceniany na 2,7 mld dolarów, dlatego nie zważała na drobne sumy, o które prosili naukowcy, przedsiębiorcy, księża czy politycy. Jak poznała jednego z najbogatszych ludzi na świecie?

Druga poznaje trzecią

Barbara Piasecka pochodziła z biednej wielodzietnej rodziny i przez kilka lat po maturze nie wiedziała, co będzie robić w życiu. Interesowała ją tylko sztuka, ale w ówczesnej Polsce trudno było spotkać dzieła wybitnych artystów. Może dlatego postanowiła wyjechać z kraju i za granicą spełniać swoje marzenia? Piasecka zwiedziła różne kraje, ale najczęściej marzyła o Stanach Zjednoczonych, dlatego poprosiła Komitet Imigracyjny o wizę.

Stawili się za nią Polacy mieszkający w Stanach, dzięki czemu już za drugim razem młodej Polce przyznano pozwolenie na tymczasowy pobyt w kraju. Tam poznała Zofię Kowerdan, gospodynię w domach amerykańskich bogaczy. To ona poleciła Piasecką starszemu małżeństwu Johnsonów, którzy szukali kucharki. Wiele lat później pierwsze spotkanie Esther Johnson i Barbary Piaseckiej opisywały gazety.

– To jest historyczny moment w tej dziwacznej i nieprzewidywalnej opowieści o jednej z najbogatszych rodzin w Ameryce. Druga Pani Johnson właśnie spotkała trzecią – pisał David Margolick, amerykański reporter “The New York Times”. Barbara Piasecka dopiero po dwóch tygodniach od rozpoczęcia pracy w domu Państwa Johnsonów poznała Sewarda. Młoda Polka tak spodobała się miliarderowi, że postanowił się dla niej rozwieść.

Złote zasady wyznaczają bogacze

Dzięki temu małżeństwu, Piasecka z “wrocławskiej biedy” przeniosła się w świat luksusu, w którym czuła się bardzo dobrze. Przede wszystkim już wiedziała czego w życiu chce, a jej mąż się temu nie sprzeciwiał. Zawsze powtarzał jej: “Basiu, rób co chcesz. Złote zasady wyznaczają ci, którzy mają złoto”. Jeszcze za młodu Barbara Piasecka mówiła przyjaciołom, że kiedyś zostanie milionerką i obietnicę spełniła po kilku latach.

Kochała swoją ojczyznę, więc przed wyjazdem do wielkiego świata mówiła: “Jeśli wrócę, to tylko rolls-royce’em”. Wracała wiele razy, zazwyczaj, by pokazać krajanom nabyte dzieła sztuki. Lubowała się w pięknych obrazach, rzeźbach, a nawet w meblach wartych kilkadziesiąt milionów dolarów. Wielu mówiło, że właśnie dla pieniędzy wyszła za Johna Sewarda Johnsona I, wnuka założycieli koncernu farmaceutycznego i kosmetycznego Johnson & Johnson.

W książce poznajemy przedstawicieli dwóch obozów: tych, którzy uważali, że 34-letnia kobieta nie wychodzi za mąż za 76-latka dla pieniędzy, bo małżeństwo przy takiej różnicy wieku może być tylko z miłości, i tych, którzy nie mieli wątpliwości, że Piasecka Johnson lekkomyślnie wydaje pieniądze męża, bo nie ma do niego szacunku. Ruth O’Hara, kolekcjonerka sztuki z Nowego Jorku, żonę Johnsona wspominała tak:

– Nie należała do świata, w którym rzeczy przychodzą stopniowo i z pewnym wysiłkiem. Wszystko mogła sobie kupić. Nie wiem, czy umiała to docenić – mówiła O’Hara. Podobnego zdania były dzieci Sewarda Johnsona z poprzedniego małżeństwa, które wytoczyły macosze proces o wpłynięcie na zmianę testamentu miliardera. Ten, zgodnie z treścią testamentu, majątek przekazał żonie, choć pierwotnie miał rozdzielić go między dzieci.

Bogacze tracą rozeznanie

To, co boli w historii opisanej w książce pt. “Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej Johnson”, to chciwość i chęć wykorzystania bogatej wdowy do celów własnych. Historia tej milionerki pokazuje, że niełatwo żyć w luksusie, a jeszcze trudniej zawierać przyjaźnie i budować relacje oparte na bezgranicznym zaufaniu. To trudne, gdy się nie wie, czy ktoś lubi Cię, bo masz pieniądze, czy pomimo Twojego bogactwa. W “Milionerce” tych drugich znajdziecie niewielu. 

Dlaczego warto przeczytać tę książkę? Bo pokazuje, jak pieniądze zmieniają otoczenie i prowadzą do odosobnienia, najczęściej nie z winy milionera, ale przez osoby, które marzą, by zarobić na jego hojności. W “Milionerce” nie znajdziemy porad dotyczących tego, jak mnożyć swój majątek, choć bohaterka coś z przedsiębiorczością miała wspólnego. Jej zasadą życiową było “kuj żelazo, póki gorące” i “łap okazję”. Zasady ludzi, którzy pragnęli ją poznać okazały się podobne.

Ewa Winnicka

Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej-Johnson

Oprawa twarda

Liczba stron: 384

Wydawnictwo: Znak

Rok wydania: 2017