Lenistwo intelektualne

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Udostępnij:

Obecnie jest bardzo dużo informacji o tym, jak powinno się prowadzić startup. Może nie biznes, ale etap planowania można wzorcowo przeprowadzić od początku. Podążanie utartymi ścieżkami jest jednak pierwszym symptomem lenistwa.

Obecnie jest bardzo dużo informacji o tym, jak powinno się prowadzić startup. Może nie biznes, ale etap planowania można wzorcowo przeprowadzić od początku. Podążanie utartymi ścieżkami jest jednak pierwszym symptomem lenistwa.

We współpracy ze startupami zawsze muszę ważyć to, ile informacji mogę im przekazać. I nie chodzi tutaj o powściągliwość związaną z jakąś niechęcią. Niestety w wielu przypadkach zbyt duże podanie informacji z mojej strony zabijało kreatywność po drugiej stronie.

Zdjęcie royalty free z Fotolia | Autorem tekstu jest Grzegorz Sperczyński

Do lenistwa jeden krok

Organizm w sposób naturalny lubi delegować czynności – jeśli mamy mentora, który za nas dokonuje rekonfiguracji biznesu, nasz mózg potrafi wyłączyć myślenie. Jeśli do tego dołączymy mit, że osoba mentora ma od nas większe doświadczenie, przyjmujemy wszystko jako aksjomat jego prawdomówności. Nieprawda! Stąd już tylko jeden krok do lenistwa, które jest gwoździem do trumny w biznesie.

Cechą kreatywności jest to, że powstaje coś nowego. Tworzenie wymaga wysiłku, ale zawsze rodzi jakiś skutek. Czasem pozytywny, czasem negatywny. A ile osób, tyle kreatywnych sposobów rozwiązania problemu. Oczywiście doświadczenie mentora pomaga w jednej rzeczy – w konkluzji. Ale konkluzja jest wypadkową czynników, a tymi czynnikami jest głównie zespół projektodawców i ich myśli.

Nowe na bazie starego

Doradzałem w projekcie, w którym zespół w dwa dni wypracował dwa modele biznesowe, w oparciu o całkowity remont technologii. Mentor współpracujący z zespołem nie chciał zgodzić się na zmianę modelu, skoro poprzedni działał zarabiając kilka tysięcy złotych miesięcznie. Ja, jako obserwator, zobaczyłem jednak potężne możliwości przeskalowania technologii poprzez zmianę samego podejścia i otwarcie pewnych rzeczy na platformie. Nie wykluczając starego modelu, który byłby w wersji „zleconej” dla biznesu, aby nie zabijać źródła dochodu.

Powstawał nowy projekt na bazie starego, który mógłby być po prostu jego sprytniejszą wersją. Decyzją zespołu było wdrożenie nowego modelu, zatrzymanie rozwoju starego na tyle, na ile to było możliwe, aby go prawidłowo utrzymać i dalej zarabiał, oraz wykonanie konkretnych kroków w ciągu kilku miesięcy, aby zweryfikować skalowalność. Niestety przyniosło to skutek zmiany mentora, który uważał postać poprzednią platformy jako doskonale skończoną. Jego odejście okazało się jednak czymś pozytywnym dla zespołu.

Podręcznikowy przykład lenistwa intelektualnego

Lenistwo przejawia się na wielu innych polach – braku dążenia do wiedzy, czy to na klientach, czy branży. Wiele osób neguje uczestnictwo w branżowych imprezach, na których wielokrotnie odgrzewana jest ta sama tematyka. Mają rację, ale zapominają, że za każdym razem pojawiają się nowi ludzie, którzy dokładają cegiełkę wiedzy i metod, które później można wykorzystać rynkowo. Wiele osób neguje też literaturę często nie dotykając jej treści.

Jest to naturalny stan mózgu, objawiający się lenistwem, który w ten sposób próbuje omijać problem. Jeśli coś wydaje się zbyt trudne, mało osób będzie za wszelką cenę dążyło do jego rozwiązania, większość podda się, stwierdzając, że wysiłek jest zbyt duży energetycznie do korzyści. Jednak, jeśli mówimy o innowacji, ona sama w sobie jest kosztochłonna na tyle, że powstałe korzyści zwrócą się dopiero po kilku próbach wykorzystania.

Nasze usprawiedliwienia z lenistwa

Lenistwo to również wyolbrzymianie problemu i zasłonienie się kurtyną emocji. Pamiętam projektodawcę oczekującego na receptę, co ma wykonać, aby przeprowadzić test rynkowy. Podałem mu kilkanaście poleceń, a on stwierdził, że ludzie model odrzucą, skoro trzeba wykonać tyle czynności. Lenistwo usprawiedliwiło stan. Później wskazałem wykonać najpierw pierwszą czynność, a dopiero później kolejną. Były one inaczej skonfigurowane, bardziej scenariuszowo. Zabieg ten był niestety podaniem rozwiązania na tacy, ale chodziło o edukację, również moją.

Cały proces walidacji postawionej tezy zajął blisko pół roku (dzwonienie do tysiąca osób zajęło dwa miesiące). Samo przyjęcie roli nadzorczej i nakazanie działań etapami uśpiło lenistwo (bo robię jedną czynność, a nie kilka), dodało motywację (mentor mnie kontroluje). Przemiana projektodawcy była jednak bezcenna. Przede wszystkim osoba ta nauczyła się kolejkować zadania, budować plan i faktycznie nie patrzeć na całość problemu, jak na wielki budynek do pokonania, tylko pojedyncze schody, które krok, po kroku, trzeba przełamywać.

Stwierdzisz pewnie, że rzeczy, o których piszę, są powszechnie wiadome. Oczywiście, że tak! Pytanie powinno jednak być inne – czy przypadkiem Twoje lenistwo nie uzasadniło kiedyś myśli, że skoro wszyscy to wiedzą, wszyscy stosują, więc nie ma sensu z nimi konkurować?

Grzegorz Sperczyński

Autor książki „Przygotowanie do wyceny. Startup okiem praktyka” 
traktującej o ukrytym majątku w firmie.

Twórca inicjatywy rcpartners.org, która służy tworzeniu relacji startup z funduszami. Członek rady nadzorczej eFund SA, a także współwłaściciel eFund SA i pośrednio grupy kapitałowej, w której jest m.in. fundusz zalążkowy TechnoBoard. W TechnoBoard do września 2013 był zaangażowany w procesy preinkubacji. Obecnie w TechnoBoard sprawuje funkcję nadzorczą z poziomu eFund SA. Pomógł operacyjnie przetworzyć ponad 1400 pomysłów typu startup.