W służbie miłości

Dodane:

Krzysztof Bogdalik Krzysztof Bogdalik

Udostępnij:

Każdy szuka miłości, swojej “drugiej połówki”, bo podświadomie dąży do łączenia się w pary i tego żeby nie być sam. W pędzącym świecie, w którym żyjemy, ciężko jednak znaleźć czas na poszukiwanie bratniej duszy. Z pomocą przychodzi Internet.

fot. picjumbo.com

Szybkie czasy wymagają szybkich rozwiązań, a czas to pieniądz, dlatego poświęcamy go pracy, zaniedbując przy tym życie towarzyskie, bez którego ciężko jest znaleźć miłość. Na szczęście, gdy rodzi się potrzeba rodzą się też rozwiązania. Na problem ze znalezieniem bratniej duszy rozwiązaniem są portale i aplikacje randkowe. Jak powstały najciekawsze?

Portale randkowe

Te pierwsze mają znacznie dłuższą historię. W 1994 i 1995 roku, przez tego samego człowieka, zostały zarejestrowane dwa pierwsze portale randkowe kiss.com i match.com. Ten drugi działa do dziś i posiada bazę użytkowników przekraczającą 21,5 mln osób1. Na przestrzeni lat liczba stron oferujących usługi matrymonialne rosła w oszałamiającym tempie. Online Dating Magazine szacował, że w 2012 było ich ponad pięć tysięcy2.

Obecne są one również w Polsce, gdzie działa ich ponad 80, a według badań przeprowadzonych przez PBI i Gemius przewinęło się przez nich szacunkowo 8-10 mln osób. Do najpopularniejszych portali, gromadzących największą liczbę użytkowników zalicza się Sympatia.onet.pl, Singles Salad i eDarling.pl. Pomimo że obecnie z tego typu portali korzysta ok 3,5 mln Polaków3, można zakładać, że poszukujących miłości w sieci jest znacznie więcej. Randkowanie w Internecie to ciągle temat tabu i nie wszyscy się do niego przyznają, choć to się zmienia. Nie każdy zakłada profil na portalu randkowym, by znaleźć drugą osobę. Badania PBI i Gemius pomijają fakt, że wiele osób będących użytkownikami sieci społecznościowych, używa ich by poznawać nowe osoby z podtekstem matrymonialnym. Takim portalem jest między innymi Fotka.pl, która w pierwotnym założeniu służyła do oceniania wyglądu innych użytkowników, ale w rzeczywistości jest doskonałym miejscem do poszukiwań. Zwłaszcza dla młodych ludzi, dla których obecność na zwykłych portalach randkowych może kojarzyć się z pewną życiową nieporadnością.

Wracając do stron stricte związanych z dobieraniem się w pary. Jak już wiemy istnieją setki, tysiące stron oferujących tą sama usługę, a rynek lubi jednak różnorodność. Dlatego na świecie, jak i w Polsce, powstaje wiele różnych wariacji portali randkowych, które oferują swoje usługi pod kątem pewnych kryteriów dopasowanych do konkretnych grup docelowych. Ma to ułatwić znalezienie właściwej osoby, podobnej do nas ze względu na upodobania, orientację, poglądy, czy sposób spędzania wolnego czasu. I tak na przykład mamy:

Alikewise, czyli portal randkowy dobierający ludzi na podstawie ich gustu co do pozycji książkowych. To chyba jedyny portal, gdzie liczba kobiet, przewyższa liczbę mężczyzn. Tastebuds to strona dla audiofilów, dla których gust muzyczny to pierwszorzędna sprawa. W końcu, żeby między parą grało, muszą słuchać tych samych kawałków. Wśród rozlicznych tematycznie stron nie mogło zabraknąć tych związanych z jedzeniem. Wiadomo, że modny jest wegetarianizm, więc i dla ludzi stroniących od mięsa powstało VeggieDate. A dla tych, którzy chcą być żywieniowo modniejsi jest GlutenFreeSingles, czyli randki dla nietrawiących glutenu. Co prawda jest to niewielki procent, ale moda zobowiązuje.

W Stanach Zjednoczonych nie mogło również zabraknąć portalu randkowego dla palaczy trawki. Mamy tu między innymi my420mate, który (ponoć) jest najpopularniejszym portalem randkowym dla tych, którzy szukają drugiej połówki na całe życie w oparach marihuany. Warto wejść na ich główną stronę www i zobaczyć przebitki filmowe normalnych, szczęśliwych ludzi, których nikt by nie podejrzewał o gustowanie w „miękkich” narkotykach – no może po za jednym panem w białej koszuli i afro na głowie.

Również na polskim rynku można znaleźć strony dedykowane do określonych grup celowych. Ale jeszcze nie są tak rozbudowane i różnorodne jak w innych krajach. Oczywiście, jak na katolicki kraj przystało mamy kilka portali dla wierzących, którym ciężko odnaleźć się wśród grzeszników. Wśród nich najpopularniejsze to ZapisaniSobie i Przeznaczeni. Ten drugi szczyci się tym, że połączył w pary ponad 18 tysięcy osób i doprowadził do 3300 małżeństw, co jest dość imponującym wynikiem jak na nasze warunki. Podobnie jak w Stanach mamy różne niszowe portale m.in. dla wegan (lovege), lekarzy (konsylium24), czy niepełnosprawnych (pełnosprawny), ale posiadają one dość skromną liczbę użytkowników. 

Aplikacje randkowe

Wraz z rozwojem technologii i upowszechnieniu się smatfonów narodziła się nowa era poznawania ludzi online za pomocą aplikacji. Wśród nich zyskujący największą popularność jest Tinder, który dość rzeczowo podchodzi do tematu. Na ekranie mobilnego urządzenia pojawiają się zdjęcia ludzi, a użytkownik ruchem palca w lewo bądź prawo, odrzuca bądź zaznacza, że dana osoba mu się podoba. Jeśli ta osoba również, w trakcie przeglądania „ofert”, również zaznaczy, że osoba jej się podoba, to następuje tzw. “match”, czyli osoby są dobrane i mogą nawiązać kontakt. Pomysł fajny, ale niektórzy oburzają się na jego przedmiotowość. Bez względu na to aplikacja stała się fenomen.

Tinder stał się też inspiracją dla innych. Jej mechanizm skopiował niedawno Netflix (internetowy dystrybutor i producent seriali, m.in. bardzo popularnego ostatnio House of Cards) i stworzył aplikację binger, w której użytkownicy dobierają się w pary na podstawie seriali, które oglądają. Innym przykładem aplikacji inspirowanej Tinderem jest High There!, który (jak można wnioskować po nazwie) jest przeznaczony dla osób poszukających towarzystwa do palenia trawki. Można się domyślać, że apka cieszy się dużą popularnością, zwłaszcza wśród tych, którzy lubią „palić na sępa”.

Oczywiście jest też masa innych aplikacji randkowych nieopierających się o model wyboru znany z Tindera. Howaboutwe… to ciekawa aplikacja, w której od razu zaprasza się na randkę określając jak i gdzie pójdziecie. Ale to nie wszystko, bowiem HAW pełni również formę Groupona i dla użytkowników przewidziane są zniżki do -75% na poszczególne miejsca spotkań. Innym typem mobilnego programu do randkowania jest Hinge, który dobiera w pary na podstawie wspólnych znajomych na Facebooku. Ma to na celu sprawienie, by podczas spotkania obie osoby bardziej się pilnowały i uważały na to robią, czy mówią.

Największą zaletą aplikacji jest ich mobilność. Dzięki temu, że zawsze są pod ręką, dają możliwość szybkiego znalezienia drugiej osoby, ale nie koniecznie drugiej połówki. Powstało kilka aplikacji, które służą do poznania na krótką chwilę uniesienia. Mamy tu: Down (dawniej Bang with Friends), które jak Hinge poszukuje osób z Facebooka i wszystkich chętnych, którzy są w pobliżu; Grindr, który jest dla gejów; Ashley Madison dla osób w związkach, ale nie do końca wiernych – aplikacja i strona internetowa również dostępna w Polsce.

Świat portali i aplikacji matrymonialnych ciągle się rozwija i z roku na rok pomaga coraz większej grupie ludzi znaleźć nowych znajomych, czy nową miłość, nawet tą przelotną. Jest to wygodna forma poznawania drugiej osoby i pewne jest to, że ten trend będzie się dalej rozwijał. Będą powstawały nowe portale i aplikacje, które w jeszcze dokładniej i bardziej spersonalizowanie będą łączyły dwoje (a może i więcej) osób o podobnych potrzebach. W końcu popyt na miłość nigdy się nie skończy. A gdzie jest popyt pojawia się i podaż, jej druga połówka.

Krzysztof Bogdalik

Strateg w Agencji Reklamowej Grey

Z reklamą związany od 2011 roku. Absolwent Wydziału Zarządzania na UW, obecnie student podyplomowych studiów z Zarządzania Marką na SGH. Pasjonat reklamy, marketingu i wszystkiego co jest teraz ciekawe.