Startup jest kobietą. Przynajmniej czasami

Dodane:

Informacja prasowa Informacja prasowa

Udostępnij:

W Inkubatorach AIP działa kilkaset kobiet-startupowców. Są wśród nich m.in. choreografka Cleo i Donatana (twórców hitu „My Słowianie”) oraz projektantka ubrań, w których występowała Rihanna. Własny startup to świetne wyjście dla młodych matek, ale również sposób na trudnego szefa.

fot. Ryan McGuire

Zanim Ewelina Poltacha założyła startup, pracowała w małej firmie. Być może nigdy nie zdecydowałaby się na własny biznes, gdyby nie problemy z szefem, który potrafił jej publicznie nawymyślać. Szukając nowego pomysłu na siebie, zaczęła chodzić na szkolenia, dzięki którym uwierzyła, że też może odnieść sukces. Od czterech lat z powodzeniem prowadzi w AIP firmę eventową Animek. Jej specjalność to przyjęcia dla dzieci i oprawa ślubów. Wśród atrakcji, jakie zapewnia, są m.in. występy szczudlarzy czy akrobatów.

Zupełnie inaczej przygodę z AIP rozpoczęła Elżbieta Soszyńska. Została startupowcem, bo znudziła ją praca na etacie. – Przepracowałam tak dwa miesiące i zrozumiałam, że to nie dla mnie. Siedziałam po 8 godzin dziennie, a większość czasu nie miałam co robić. Wolę pracować 14 godzin, kiedy muszę i jedną godzinę, kiedy mogę – wyjaśnia. Jej firma nazywa się Wawelowe i organizuje szybkie randki w Krakowie. W takich spotkaniach bierze udział od kilkunastu do nawet trzydziestu osób. Swoistą ciekawostką są randki tematyczne dedykowane np. miłośnikom jazdy na rowerze czy ateistom.

Co czwarty startupowiec to kobieta

Zgodnie z zeszłorocznym raportem Business Link „25 lat wolności oczami ludzi biznesu”, kobiety stanowią tylko 25 proc. polskich startupowców. Z czego to może wynikać? – Kobiety nie są aż tak pewne siebie i bardzo zachowawczo podchodzą do ryzykownych przedsięwzięć – ocenia Zuzanna Kaniewska, jedna z partnerów zarządzających Inkubatorów AIP. Słychać też argument, że słowo „startup” za bardzo kojarzy się z nowymi technologiami. Panie bowiem najchętniej działają w takich branżach jak moda, uroda, parenting czy rękodzieło.

Fakt, że ogromna większość startupowców to mężczyźni, nie oznacza jednak, że panie są mało widoczne. Jest nawet przeciwnie.

Najlepszym startupem 2014 roku w AIP Rzeszów została firma BeeYes Jolanty Jędruch. Zajmuje się ona sprzedażą kosmetyków na bazie produktów pszczelich. Dwie firmy, które zaprezentowały się na niedawnym Startup Mixerze w Częstochowie, również założyły przedstawicielki płci pięknej. Oprócz wspomnianego już Animka, były to Boboki Irminy Rydzykowskiej. Młoda studentka ASP projektuje i sprzedaje nietypowe przytulanki. Jakby tego było mało, fundusz AIP Seed Capital zainwestował ostatnio 100 tys. zł w projekt Slavica Dance, którego autorką jest Justyna Bolek. Są to zajęcia łączące taniec ludowy z nowoczesnymi formami fitness. Nazywa się je czasami „polską zumbą”.

– Mówiono mi, że mam niewielkie szanse, bo działam w usługach. Większość firm startujących w konkursie tworzy tymczasem technologie. Wierzyłam jednak w swój sukces i udało się! – cieszy się pani Justyna. Z zawodu jest choreografką i instruktorką tańca. W swoim portfolio ma m.in. współpracę z Cleo i Donatanem.

Mama robi biznes

Zdaniem Elżbiety Okrasy firma w AIP to doskonałe rozwiązanie dla młodych matek, a nawet kobiet w ciąży. – Ja sama znalazłam się w sytuacji, kiedy po porodzie nie przedłużono ze mną umowy. Żałuję, że wcześniej nie pomyślałam o startupie, bo wówczas nie musiałabym szukać pracy – mówi. Dziś jest zatrudniona na etacie, a jednocześnie prowadzi firmę Polka DOT baby. W jej ramach sprzedaje akcesoria do chust i nosideł oraz biżuterię, która może być gryziona przez dzieci.

Macierzyństwo zainspirowało również Katarzynę Piotrowską. – Przed i po porodzie długo leżałam w szpitalu. Potem przyszła choroba dziecka. Żaden pracodawca nie pozwoliłby mi nie pracować tak długo. Stąd pomysł na startup – mówi. Niedawno założyła sklep z produktami dla niemowląt BoboBox. Idea jest taka, by każdego miesiąca wysyłać młodym rodzicom paczki-niespodzianki. Znajdą się w nich ekologiczne produkty, których próżno szukać w popularnych sieciówkach.

Od bloga po biznes globalny

Na szczególną uwagę zasługuje B. Loves Plates, startup Anny Bulwickiej zajmujący się sprzedażą płytek do paznokci z oryginalnymi wzorami. W jego przypadku można już bowiem mówić o zasięgu globalnym. – Od początku myślałam, żeby wyjść z tym w świat. Polski rynek jest jednak trochę za mały – przyznaje śmiało pani Anna. Taka taktyka okazała się strzałem w dziesiątkę. Zamówienia spływają z całego globu, a najwięcej z USA, Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Płytki B. Loves Plates dotarły nawet do tak odległych krajów jak Oman na Półwyspie Arabskim. W Australii firma ma już swojego dystrybutora.

Pomysł na biznes narodził się spontanicznie. Nie mogąc znaleźć pewnych wzorów, pani Anna pomyślała, że sama może je produkować. Początkowo klientkami były głównie czytelniczki jej bloga o paznokciach, którego prowadzi od trzech lat. Z czasem jednak pojawiało się coraz więcej zamówień od osób nieznajomych i salonów kosmetycznych. Na zagranicznych rynkach B. Loves Plates zaistniało m.in. dzięki współpracy z zagranicznymi blogerkami.

Wiele osób zachęca panią Annę, by powalczyła o 100 tys. zł z AIP Seed Capital. Tym bardziej, że na Startup Mixerze w Katowicach, który odbył się z okazji 10-lecia AIP, zrobiła na wszystkich duże wrażenie. Właścicielka startupu nie wyklucza, że stanie się to jeszcze w tym roku, jednak najpierw chce poszerzyć ofertę. Wkrótce na rynku pojawi się organizer na jej płytki (wyglądem przypomina trochę album na znaczki) oraz lakier do paznokci.

Profil startupowca w spódnicy

O AIP dowiedziały się z różnych źródeł: od chłopaka, przyjaciółki, na studiach. Różne też były powody, dla których zdecydowały się skorzystać z usług tej organizacji. Wbrew pozorom, nie zawsze chodziło o pieniądze. Jedna z pań wskazuje np., że najważniejsze było dla niej wsparcie prawno-księgowe oraz to, że zawsze może liczyć na dobre słowo. Druga natomiast chce współpracować ze sklepami internetowymi i uważa, że dzięki zaufaniu, jakim cieszą się Inkubatory AIP, osiągnie ten cel łatwiej niż gdyby działała sama.

Czy jednak jest coś, co wyróżnia kobietę-startupowca? Z doświadczeń Zuzanny Kaniewskiej z AIP wynika przede wszystkim, że kobiety są bardziej skrupulatne i zorganizowane. – Dbają o formalności, wyróżniają się maksymalnym profesjonalizmem. Panowie częściej działają ad hoc, a panie częściej planują i analizują. Niestety, częściej też wątpią w swoją wiedzę i umiejętności, a tym samym niżej wyceniają swoje produkty i usługi – dodaje.

Zauważa też, że mężczyźni częściej nastawiają się na szybkie pieniądze i są bardziej agresywni w biznesie. – Guy Kawasaki [były doradca Google i specjalista od marketingu Apple – przyp.] uważa, że każdy model biznesowy powinien być początkowo przeanalizowany przez kobietę. Kobiety nie mają bowiem, jak to nazywa Kawasaki, „killer DNA”. Budując startup, skupiają się na rozwoju, a nie na niszczeniu konkurencji, jak to mają w zwyczaju panowie.

Nasze rozmówczynie podkreślają, że kobiety są bardziej zdeterminowane w drodze do sukcesu. Muszą bowiem mierzyć się nie tylko z rynkiem, ale również stereotypem, że biznes jest dla mężczyzn. Panie bardzo chętnie uczestniczą w szkoleniach i w przeciwieństwie do niektórych panów, nie wstydzą się zadawać pytań. – Nie mamy problemu, by przyznać się, że czegoś nie wiemy. Panom często nie pozwala na to duma – śmieje się jedna z nich.

Kobiecy sukces rodem z AIP

Doskonałym przykładem firmy, która dojrzewała w AIP, a następnie osiągnęła światowy sukces, jest krakowska marka odzieżowa Misbehave, za którą odpowiada Natalia Maczek. Jej sklepy można spotkać w wielu miastach świata, w tym Mediolanie, Londynie czy Tokio. Podczas jednej z tras koncertowych po Europie w bluzie Misbehave wystąpiła nawet Rihanna.

W tym kontekście warto również wymienić firmę Glov. Monika Żochowska i Ewa Dudzic wymyśliły ściereczkę do demakijażu, która wkrótce być może pojawi się w drogeriach w całej Europie.