Startup to trudne i stresujące zajęcie, które nie musi zakończyć się sukcesem – Łukasz Dziekan (FinAi)

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

– Założyciele startupów mają naprawdę masę zmartwień i żyją w bardzo dużym stresie. Prowadzenie firmy wymaga dużej odporności, w końcu trzeba wziąć odpowiedzialność za ludzi, których się zatrudnia, a także za pieniądze swoje i inwestorów – mówi współzałożyciel FinAi.

Na zdjęciu: Łukasz Dziekan, współzałożyciel i CTO FinAi

1. Jak rozpoznać, czy pomysł na biznes sprawdzi się?

Zacznijmy od sprecyzowania co rozumiem przez słowo startup. Według mnie jest to niewielka organizacja, która poprzez walidację pomysłu biznesowego, zbudowanie zespołu i stworzenie produktu przechodzi do fazy scale-up – czyli wzrostu, a potem chce być dochodowym biznesem o dużej skali (krajowej lub międzynarodowej).

Wracając do pytania, trzeba przede wszystkim sprawdzić czy jest potrzeba rynkowa na dany produkt lub usługę, jak duży jest rynek, jakie jest otoczenie konkurencyjne, no i oczywiście zbadać czy na danym pomyśle można zarobić. Kolejną ważną kwestią jest skompletowanie odpowiedniego zespołu ludzi, którzy będą potrafili ze sobą pracować i zagwarantują wdrożenie projektu. To w przypadku biznesów, które określiłbym mianem „przewidywalnych”. W tworzeniu tzw. „moonshotów” (np. autonomiczne samochody, Instagram, Airbnb, Bitcoin) trzeba liczyć na inwestorów i stworzyć coś naprawdę wyjątkowego, czego pragną użytkownicy albo być wybitnym w danej dziedzinie. Dużo szczęścia też się przyda.

2. Co jeszcze każdy powinien zrobić zanim podejmie decyzję o stworzeniu startupu?

Obejrzeć film „Social Network” – bardzo prawdziwy obraz przedstawiający realia robienia wielkiego biznesu. Nie zaszkodzi popracować trochę w tzw. „korpo”, żeby zrozumieć od wewnątrz zasady rządzące daną branżą/organizacją lub dogłębnie poznać branżę pracując w konsultingu/agencji reklamowej. Warto też zebrać szeroką grupę ludzi, z którymi chcielibyśmy robić biznes. Dotyczy to zarówno budowania zespołu, ale też wyboru dostawców i podwykonawców oraz zbierania kontaktów do potencjalnych klientów/early adopterów.

3. Kiedy po raz pierwszy zwątpił Pan w swój biznes?

Na razie nie zwątpiłem. Co nie znaczy, że nie zdarzają się trudne momenty. Czy podejmujemy prawidłowe decyzje? Czy moglibyśmy zrobić coś lepiej? Takie pytania towarzyszą nam na co dzień. Ostatnio dyskutowaliśmy w gronie założycieli FinAi na temat priorytetów. Trzeba zdawać sobie sprawę, że decyzje podjęte tu i teraz będą wpływać na to w jakim miejscu będziemy za rok lub dwa.

4. Co najbardziej utrudnia rozwój startupom, młodym firmom?

Nie będę oryginalny, ale uważam, że są to przede wszystkim liczba regulacji i biurokracja, zarówno w Polsce, jak i w skali Unii Europejskiej. Ograniczają one możliwość budowania skalowalnego biznesu na dużą skalę. Nigdy dotąd nie musiałem podpisywać tyle dokumentów, a teraz codziennie na moim biurku ląduje kilka papierów. Trochę zazdroszczę kolegom z USA, Chin i Indii, gdzie jest w tej materii dużo większa swoboda. Z drugiej strony Polska i EU bardzo pomagają startupom w formie programów i dotacji na rozwój. Jeśli jednak ktoś myśli o globalnej ekspansji to jest bardzo duże wyzwanie i istniejące regulacje raczej utrzymują status quo niż pomagają.

5. Co jest najtrudniejsze w tworzeniu startupu, a co jest kluczem do przedsięwzięcia?

Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Wiele zależy od branży i indywidualnych cech danej osoby, jej doświadczenia oraz zasobów, które ma do dyspozycji. Dla mnie najtrudniejsze było zebranie zespołu najwyższej klasy specjalistów, którzy tworzą FinAi. Przekonać ludzi, którzy posiadają rodziny, że chcemy zmierzyć się z naprawdę dużym i wymagającym projektem i zrobić na tym biznes. I że wspólnie damy radę. Świetny zespół był też w przypadku FinAi kluczem do powodzenia całego przedsięwzięcia.

6. Jak zdobyć pierwszego klienta na nową usługę?

Znaleźć rozwiązanie problemu, które pozwala komuś oszczędzić lub zarabiać więcej pieniędzy. Tak zdobyliśmy naszego pierwszego klienta – w tym przypadku bank. Klientów detalicznych zamierzamy zdobyć przemyślaną komunikacją marketingową, bo wiemy, że jest zapotrzebowanie na naszą usługę.

7. Jak zarobił Pan swoje pierwsze pieniądze? Na co je Pan wydał?

Od trzynastego roku życia kolekcjonowałem karty Magic: The Gathering. Kiedy miałem 15 lat handlowałem nimi ze znajomymi i sprzedawałem je w Internecie (raczkujące Allegro, serwis Jarmark i fora internetowe). Zebrane w ten sposób fundusze pozwalały mi sfinansować wyjazdy na turnieje i powiększać moją kolekcję. Było to jakieś 300-400 zł miesięcznie. Z anegdotek mogę powiedzieć, że do dzisiaj mam kolekcję MTG, całkiem dużą, ale teraz to już tylko hobby.

8. Jak motywuje się Pan do działania?

Motywuje mnie chęć uczynienia świata choć trochę lepszym, rozwiązywanie trudnych problemów i praca z ludźmi równie zmotywowanymi jak ja. Napędzają mnie możliwość ciągłej nauki i samodoskonalenia. Zawsze chciałem zbudować firmę, której rozwiązania będą stosowane powszechnie, jak ma to miejsce w przypadku firm takich jak Google czy Microsoft. Jest to duże wyzwanie od strony biznesowej, technologicznej, marketingowej, a także z perspektywy tworzenia misji firmy.

9. Jak zachęciłby Pan kogoś do stworzenia startupu?

Przede wszystkim tworzenie nowej firmy nie jest zajęciem dla każdego. Trzeba mieć do tego predyspozycje, a przy tym czuć, że się jest w czymś naprawdę dobrym. Jeśli wszystko zostało dobrze przemyślane i policzone (koszty, analiza rynku, czas potrzebny na stworzenie i wdrożenie prototypu), wiemy z kim chcemy zrealizować nasz pomysł i mamy w sobie chęć budowania czegoś nowego – to chyba nic nie daje takiej satysfakcji jak sukces własnej, stworzonej od podstaw firmy. Przy okazji można się wiele nauczyć. Budowanie firmy jest prawdziwą szkołą liderów. Mówię oczywiście o nowym biznesie, a nie powielaniu istniejących rozwiązań, o których wiemy, że działają i przynoszą pieniądze lub stawianiu kolejnego sklepu internetowego – co też jest wyzwaniem, ale już innego kalibru.

10. O czym mówi się za mało w kontekście powstawania startupów, młodych firm?

O tym, że jest to trudne i stresujące zajęcie, które wcale nie musi zakończyć się sukcesem. Założyciele startupów mają naprawdę masę zmartwień i żyją w bardzo dużym stresie. Prowadzenie firmy wymaga dużej odporności, w końcu trzeba wziąć odpowiedzialność za ludzi, których się zatrudnia, a także za pieniądze swoje i inwestorów. Że trzeba do tego przygotować swoją rodzinę, jeśli się taką posiada. Sam pomysł to za mało. Do złożenia nowej firmy trzeba się po prostu solidnie przygotować – rozumieć budżetowanie, znaczenie budowania zespołu, architektury IT. No i oswoić rodzinę z faktem, że większość naszego czasu będzie pochłaniało budowanie nowego biznesu.

11. Czego brakuje polskiej społeczności startupowej?

Obecnie głównie skupiam się na dopracowaniu naszego produktu i rozwiązywaniu bieżących spraw – co angażuje mnie na 130% i nie mam przez to zbyt wiele czasu, aby na bieżąco śledzić społeczność startupów. Może w drugiej połowie przyszłego roku będzie okazja żeby lepiej ją poznać.