Kluczem jest pracowitość, wytrwałość i skąpstwo założycieli – dr Jan Zając (Sotrender)

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Dr Jan Zając, prezes i współtwórca Sotrendera jest kolejnym gościem naszego cyklu pt. Startupowa 11. Pytamy w nim o to, jak ludzie sukcesu rozpoczynali swoją przygodę z biznesem, ale też staramy się dowiedzieć, z kim chcieliby współpracować. Nasz dzisiejszy rozmówca chętnie popracowałby z Dr Dre czy Kim Kardashian.

Dr Jan Zając jest prezesem jedynej w Polsce firmy badawczej specjalizującej się w social media i tworzeniu własnych narzędzi do ich badania. To także adiunkt na Wydziale Uniwersytetu Warszawskiego, absolwent SGH i UW, stypendysta Uniwersytetu Bocconi w Mediolanie oraz Uniwersytetu w Leuven. Dr Zając jest autorem wielu publikacji nt. psychologii Internetu i prowadzenia badań online. Zna 6 języków, odwiedził 40 krajów – w większości na rowerze. Jak rozpoczynał swoją przygodę z biznesem? Tego dowiesz się z poniższej rozmowy.

1. Co najwięcej nauczyło Cię na temat przedsiębiorczości? 

Cztery lata trudu, znoju i małych radości w Sotrenderze. Nie ma lepszej metody niż uczenie się na własnych doświadczeniach, choć często zauważam też, że przydatna bywa wiedza ze studiów (psychologia na UW oraz zarządzanie i marketing na SGH).

2. Jak zarobiłeś swoje pierwsze pieniądze? Na co je wydałeś? 

Mając 9 lat podczas wakacji u babci rozkręciłem na podwórku grę w pokera na pieniądze. Po kilku rozdaniach babcia wyszła na podwórko, gra się skończyła, a ja już nigdy więcej nie wracałem do branży hazardowej. 

Jakieś dwa lata później, ponownie na wakacjach, próbowałem zarobić na kupnie radzieckiej gry “Wilk i jajeczka” od kolegi i odsprzedaży jej o 1000 zł drożej cioci, która prowadziła wtedy komis. Przy okazji dowiedziałem się trochę o negocjacjach, gdyż kolega, od którego kupowałem, powiedział mi, że innemu sprzedałby taniej, ale mi nie sprzeda, bo jestem z Warszawy. Wtedy do rozmowy włączyła się ciocia, która spytała, ile na tym zarobię i po prostu wręczyła mi ten tysiąc, tłumacząc, że nie ma sensu tyle kombinować dla tak małego zarobku (mniej niż 5% marży). Od tego czasu pośrednictwem handlowym już się nie zajmowałem.

Kolejne podejście, tym razem udane, zaliczyłem trzy lata później, gdy mając złamaną nogę zajmowałem się przerysowywaniem w dość prymitywnym programie graficznym schematów do jakiegoś pisma technicznego. Zarobiłem jakieś kilkadziesiąt tysięcy złotych (niestety przed denominacją). Nie pamiętam, na co wydałem te pieniądze, ale ponieważ jestem dosyć skąpy, to zapewne je odłożyłem i potem wydałem na jakieś wakacje.

3. Masz 2, 20, 200k złotych na inwestycje. W co inwestujesz? 

Za 2 tys. wielkich inwestycji raczej nie da się zrobić. Zainwestowałbym w wyjazd w jakieś ładne miejsce, tydzień zwiedzania, albo dwutygodniową wyprawę rowerową czy górską. Liczyłbym na to, że przy okazji przyjdą mi do głowy jakieś dobre pomysły (w moim przypadku to się sprawdza!), a jeśli nie, to przynajmniej zostałyby miłe wspomnienia. 

200 tys. to kupa pieniędzy. W polskich warunkach w wielu przypadkach da się za to stworzyć MVP produktu, zwłaszcza jeśli to SaaS, więc pewnie spożytkowałbym je w ten sposób, realizując jakiś swój pomysł. 

Najcięższy orzech do zgryzienia to 20 tys. – nadal niewielkie pieniądze, a nie można się już tłumaczyć, że za małe. Zainwestowałbym tę kwotę w znalezienie wspólnika programisty, który pomógłby mi stworzyć prototyp. Trochę pieniędzy odłożyłbym też na projektanta i grafika, żeby ten prototyp od razu dobrze wyglądał. 

Ups, wróć, powinienem chyba powiedzieć, że w każdym przypadku zainwestowałbym w dalszy rozwój Sotrendera, bo nie ma lepszej firmy, prawda? Można wyciąć to, co wcześniej powiedziałem?  

4. Masz też możliwość zaprosić do współpracy twórcę znanej firmy. Kogo wybierasz i dlaczego? 

Zrobiłbym porządny research i wybrałbym jakiegoś pracowitego, a zarazem paranoicznego neurotyka, który wszystkim by się przejmował, odwalając większość roboty. Inna opcja to Dr Dre lub Kim Kardashian, którzy mieliby duże przełożenie na PR.

5. Projekt, aplikacja, której żałujesz, że nie wymyśliłeś Ty? 

Google. Im więcej wiem o internecie, tym bardziej wydaje mi się, że połowa produktów i usług internetowych to rozszerzenia i nakładki do wyszukiwarki lub ewentualnie próby stworzenia alternatyw.

6. Jeśli nie startup, to gdzie byś pracował? 

Pracuje równolegle na Uniwersytecie Warszawskim i bardzo to sobie cenię, choć ze względu na Sotrendera poświęcam na działalność naukową znacznie mniej czasu, niż powinienem. W dzieciństwie najbardziej chciałem zostać Indianinem, co niestety chyba już przepadło. Nieco później – pisarzem, co może jeszcze kiedyś da się osiągnąć. Fajnie byłoby też być mówcą i ekspertem, który jeździ, głosi, wykłada i bloguje, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za to, co głosi.

Jestem osobą łatwo przystosowującą się do różnych warunków, więc pewnie mógłbym pracować prawie wszędzie. Poza różnymi pracami badawczymi pracowałem też między innymi w sztywnej korporacji, niepoukładanej firmie internetowej, bankrutującej firmie finansowej oraz w barze kanapkowo-sałatkowym. Wszędzie dało się przeżyć, wszędzie były jakieś plusy, choć z dzisiejszej perspektywy część tych doświadczeń była jednak stratą czasu.

7. Jak Internet zmienił Twoje życie? 

Trudno odpowiedzieć coś nowego na takie pytanie. Z jednej strony chcę wierzyć, że bardzo mnie ubogaca, dając praktycznie nieograniczone możliwości dostępu do wiedzy, inspiracji, ludzi… Z drugiej – co jakiś czas jednak frustruje, odkrywając coraz to nowe podkłady głupoty.

8. Jakie miękkie i twarde umiejętności potrzebne są w biznesie? 

Twarde – umiejętność obsługi Excela. Miękkie – umiejętność rozmowy z drugim człowiekiem. Cała reszta to “nice to have”.

9. Jak określiłbyś idealnego partnera w biznesie? 

Przede wszystkim uczciwy i spolegliwy. Dobrze jeszcze, żeby miał kompetencje dopełniające moje.

10. Co jest kluczem do sukcesu przedsięwzięcia? 

To chyba zależy od przedsięwzięcia. Ale jeśli muszę uogólniać, to wydaje mi się, że do stworzenia rentownej firmy najważniejsze są pracowitość, wytrwałość i skąpstwo założycieli. Żeby natomiast stworzyć coś naprawdę dużego, potrzeba jeszcze wizji.

11. Jak motywujesz się do działania?

Nie mam jakichś specjalnych rytuałów. Zwykle czuje się wystarczająco zmotywowany. Czasem, kiedy czuję się bardzo zmęczony i mam dość, robię sobie przerwę i idę na długi spacer z żoną, a jeśli jest więcej czasu – wyjeżdżamy gdzieś dalej. Nic tak dobrze mnie nie motywuje, jak odpoczynek i oderwanie się od tzw. bieżączki.