Crowdfunding. Czy warto inwestować w nieistniejący produkt?

Dodane:

Bartosz Merech Bartosz Merech

Udostępnij:

Na świecie triumf odnoszą startupy szukające wsparcia na platformach crowdfundingowych. Czym są? Jak działają? Czy są uczciwe? Dlaczego ich rozkręcanie jest tak popularne i dochodowe? Przyjrzymy się dzisiaj temu zjawisku bliżej, na podstawie kilku przykładów z dziedziny tłumaczy elektronicznych.

Zdjęcie główne artykułu pochodzi z pexels.com

Muszę przyznać, że szumnie zapowiadane na ten rok premiery elektronicznych urządzeń tłumaczących, ili od Logbar oraz słuchawki The Pilot stworzonej przez firmę Waverly Labs, były dla mnie inspiracją do napisania tego artykułu.

Startup i Crowdfunding – czym są?

U podstawy każdego startupu leży fantastyczny pomysł. Człowiek lub grupa ludzi wpada na niego i próbuje przejść drogę od zera do bohatera bez dużego wkładu finansowego, za to z wielkim zapałem i optymizmem. W przypadku usług, programu komputerowego czy aplikacji uzyskanie rentowności startupu wydaje się łatwiejsze niż w przypadku fizycznego produktu, ponieważ zwykle nie trzeba organizować produkcji, która składa się z wielu kosztownych etapów.

Metody pozyskania funduszy są różne, począwszy od uzyskania dotacji ze strony państwa czy organizacji komercyjnych dysponujących tego typu środkami, przez wsparcie kredytowe ze strony banków, kończąc na metodach crowdfundingowych, czyli umiejętnym nakłonieniu swoich przyszłych potencjalnych klientów do tego, by wsparli projekt lub kupili oferowany – jeszcze nieistniejący (!) – produkt w tzw. przedsprzedaży.

Ryzyko konsumenckie w przypadku tej ostatniej opcji jest spore, jednak niektórym firmom z powodzeniem udaje się uzyskać potrzebne środki na to, by wypromować i wyprodukować obiecane urządzenie. Czasami jednak nieuczciwi oferenci poprzestają jedynie na bardzo dobrze przygotowanej promocji pokazującej jak cudownie działa produkt, którego jeszcze nie ma, a resztę uzyskanych pieniędzy zwyczajnie defraudują.

1. SIGMO, czyli ponad 3 tysiące “oszukanych” ludzi

Jednym z bardziej znanych przypadków w kręgu urządzeń tłumaczących była próba uzyskania środków na wyprodukowanie tłumacza SIGMO. Głośna i kolorowa kampania skłoniła aż 3371 ludzi do zasponsorowania produktu, który nigdy nie ujrzał światła dziennego. Za pośrednictwem portalu crowdfundingowego Indiegogo – Sigmo Team uzyskał, dzięki ufności ludzi, prawie $250.000, a zakładał, że na wyprodukowanie tego urzdzenia potrzebował tylko $15,000.

Firma obiecywała premierę swoich urządzeń na 2014 rok, jednak nic takiego nie nastąpiło. Początkowo odwlekano termin premiery, jednak od tego czasu minęły już prawie 3 lata, a na stronie ich produktu na portalu crowdfundingowym można zobaczyć komentarze setek “oszukanych” ludzi, którzy bezskutecznie próbują odzyskać swoje pieniądze. Firma przestała kontaktować się ze swoimi sponsorami, którzy zainwestowali od $1 do nawet $4100.

2. “Ryba Babel”, czyli translator The Pilot w formie słuchawki dousznej

Kolejny produkt z bliskiej nam kategorii, który niesamowicie pobudza wyobraźnię dzięki swemu nietypowemu kształtowi i zastosowaniu to The Pilot, czyli słynna już chyba na całym świecie “Ryba Babel”. Premiera przesuwana była aż trzykrotnie! Początkowo zapowiadana na wrzesień 2016 została przeniesiona na maj 2017. W marcu 2017 data została przeniesiona kolejny raz, na późne lato 2017, ale czy to ostateczna data?

Waverly Labs, czyli firma, która jest odpowiedzialna za ten pomysł, to również startup, który jest finansowany dzięki hojności sponsorów. Projekt uzbierał do tej pory zawrotną sumę $4,424,256! Prawie 20 tysięcy osób zgłosiło swoją chęć zakupu Pilota w przedsprzedaży w cenie $199. Końcem wakacji dowiemy się czy firma Waverly Labs dotrzymała obietnicy i rozpoczęła dystrybucję urządzeń do odbiorców końcowych. Dowiemy się także, czy urządzenie działa tak, jak pokazują to spoty reklamowe.

Sam CEO Waverly Labs – Andrew Ochoa w wywiadzie dla Forbes’a mówi “Nasze urządzenie to nie Ryba Babel, będzie działać tylko w określonych warunkach”. Jakie są te szczególne warunki? Tego niestety nie wyjaśnia. Podczas styczniowego pobytu w Stanach Zjednoczonych próbowałem skontaktować się z przedstawicielem firmy, a także odwiedziłem miejsce, które jest rzekomą siedzibą firmy. Na miejscu nie zastałem nikogo, a sam adres podawany na stronie firmy to jedynie opłacone miejsce rejestrowe z możliwością czasowego wynajęcia biura lub sali konferencyjnej. We mnie ten fakt budzi jeszcze większe wątpliwości.

3. ili – tłumacz, który jeszcze nie istnieje

W 2015 roku swoją kampanię urządzenia tłumaczącego rozpoczęła firma Logbar. Ich potencjalny produkt ili miał, według informacji zawartych w filmach promocyjnych, zrewolucjonizować świat i komunikację międzyludzką. W styczniu 2016 roku podczas Konsumenckich Targów Technologicznych w Las Vegas (CES), dla uwiarygodnienia swojej obecności na rynku, Logbar ogłosił wypuszczenie na rynek swojego produktu latem tego samego roku. Urządzenie jednak nadal nie jest sprzedawane.

Do tej pory nie udało mi się zweryfikować czy firma Logbar poszukuje sponsorów wśród swoich potencjalnych klientów. Ja wiem na pewno, że za pośrednictwem swojej oficjalnej witryny Logbar zbiera dane osób, które są zainteresowane kupnem tego urządzenia. Tu pragnę przypomnieć, że dane takie jak imię i nazwisko czy chociażby adres e-mail są w dzisiejszych czasach na wagę złota – uważajcie więc komu i gdzie je udostępniacie.

Ring – rozwiązanie smart, które nie spełniło oczekiwań

Reputacja firmy Logbar jest tym bardziej wątpliwa, że w 2013 roku zastosowali oni bowiem schemat Sigmo i za pośrednictwem platformy crowfoundingowej Kickstarter otrzymali od 5161 osób ponad $880.000 na rzecz swojego innego planowanego produktu z dziedziny elektroniki mobilnej. Ring – bo tak nazywa się to nieistniejące urządzenie – również otrzymało statuetkę za innowację podczas CES.

Część sponsorów projektu Ring otrzymała swoje urządzenia, jednak recenzje nie pozostawiają złudzeń – urządzenie nie działa tak jak to obiecywał producent w swoich materiałach promocyjnych .

Szumne działania marketingowe i brak produktu

Nie twierdzę, że każdy startup jest skazany na porażkę lub jest prowadzony przez nieuczciwych przedsiębiorców, wręcz przeciwnie, to świetny sposób na realizację wspaniałych pomysłów przez zwykłych ludzi. Jednak powyższe przykłady dość jasno wskazują na to, że dobrze dofinansowane działania marketingowe są w stanie wprowadzić w błąd i naciągnąć tysiące ludzi, którzy potrzebują konkretnych rozwiązań.

Każdego dnia na świecie powstają dziesiątki innowacyjnych produktów, które mają służyć człowiekowi i poprawie jego codziennego życia. Setki pomysłów, nigdy nie zostaje zrealizowanych, a część z nich to zwykłe oszustwo. Warto zatem przed podjęciem decyzji o zakupie, sprawdzić czy produkt oferowany przez firmę rzeczywiście istnieje i jak działa.

Autor tekstu:

Bartosz Merech

Twórca i redaktor Rankingów Tłumaczy

Pasjonat elektroniki i podróży. Zaangażowany i społecznie odpowiedzialny badacz trendów biznesowych. Za najważniejszą w biznesie uznaje zasadę Fair Play oraz przejrzyste zasady.