10 lekcji z podróży do Doliny Krzemowej cz.1

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Udostępnij:

Nasza przygoda ze startupem zaczęła się od pizzy. W pewne sierpniowe popołudnie 2012 roku wraz z Mateuszem siedzieliśmy w biurze co-workingowym w Krakowie i szukaliśmy kogoś do zrzutki na pizzę. Strefa dopiero startowała, więc byliśmy tam praktycznie sami…

Nasza przygoda ze startupem zaczęła się od pizzy. W pewne sierpniowe popołudnie 2012 roku wraz z Mateuszem siedzieliśmy w biurze co-workingowym w Krakowie i szukaliśmy kogoś do zrzutki na pizzę. Strefa dopiero startowała, więc byliśmy tam praktycznie sami, ale nad nami i pod nami było jeszcze kilka pięter, w których pracowały inne firmy.

Grafika główna artykułu pochodzi z Fotolia

Zespół Nearbox. Od lewej: Kamil Burczyk, Kamil Stanuch, Mateusz Pluta

Chcieliśmy się z nimi skontaktować więc zadaliśmy sobie pytanie: Dlaczego adresy nie mają jakiegoś oficjalnego #hashtaga jak na Twitterze albo tablicy ogłoszeniowej, żebyśmy mogli się porozumieć z ludźmi w ich okolicy? Tak zaświtała nam idea aplikacji Nearbox.

Punktem zwrotnym dla naszego startupu było otrzymanie nagrody publiczności na Internet Beta 2012, gdzie poznaliśmy Marcina Szeląga z funduszu Innovation Nest. Od razu znaleźliśmy wspólny język i Marcin zachęcił nas do wzięcia udziału w organizowanym przez nich programie akceleracyjnym ACCELERATE. Po trzech tygodniach intensywnych warsztatów zostały wyłonione cztery zespoły, w które akcelerator zainwestuje i które pojadą w podróż do Doliny Krzemowej.

Przyznam, że na początku byłem trochę sceptycznie nastawiony do wyjazdu. Myślałem, że powinniśmy teraz zostać i testować nasz produkt, a nie rozbijać się przez dwa tygodnie po Dolinie w poszukiwaniu porad. Jednak już w pierwszych dniach przekonałem się, że moje myślenie było błędne. Udział w LAUNCH Festival i spotkania z mentorami należącymi do sieci kontaktów Innovation Nest (m.in. managerowie z takich firm jak Yahoo, alumni Y-Combinator czy 500startups) przyniosły nam wiele korzyści. Nie tylko pozwoliły nam płynnie wejść w „krwioobieg” tamtejszego ekosystemu, ale dostarczyły ogromnej masy cennych wskazówek, porad i przemyśleń, które postanowiłem ująć w tych dziesięciu (subiektywnych) lekcjach.

  1. Nie czytaj Techcrunch’a, bo nie mamy się czego wstydzić.

    Często słyszę po Startup Weekendach narzekanie, że nie mamy w Polsce dobrych pomysłów, i że nic ciekawego nie stworzyliśmy. Czytając zagraniczne blogi żyjemy po prostu w błędnym przeświadczeniu, że tylko w USA rodzą się genialne pomyły, powstają firmy o wartości miliardów dolarów i że wszyscy Amerykanie mają głowę do biznesu. Podczas LAUNCH Festival w San Francisco widzieliśmy kolejne agregatory lokalnych promocji czy serwisy randkowe. Uwierzcie mi, tam też „odgrzewają kotlety” (steki?). Różnica polega na tym, że w USA wszystkiego jest sto razy więcej i na każde milion słabych pomysłów przypada sto genialnych, z których 10% odnosi sukces i czytamy o nich później na Techcrunchu.

  2. Zrób coś podobnego, ale pięć razy lepiej.

    Słowa „startup”, „Internet” i „technologia” nieustannie przewijają się w towarzystwie „innowacja”. Wydaje mi się, że to ostatnie słowo też nieraz traktujemy zbyt radykalnie w kontekście polskich startupów i wymagamy od twórców zupełnie nowego produktu dla zupełnie nowego rynku. Już na pierwszym spotkaniu z Andrew Chenem, jednym z topowych blogerów w Dolinie, zaskoczyła mnie jego rada. Powiedział żebyśmy nie starali się wymyślić czegoś nowego. Powinniśmy zrobić to samo co inni, ale pięć razy lepiej. Zapytałem go więc czy mamy robić klony. Odpowiedział, że nie. Innowacyjność nie polega na wymyślaniu mobilnego serwisu społecznościowego dla owczarków niemieckich (bo nikt tego jeszcze nie zrobił), ale na stworzeniu kolejnego serwisu społecznościowego, który będzie jeszcze prostszy i przyjemniejszy w użyciu (vide: Myspace vs. Facebook).

    Innowacyjność Google nie polegała na wymyśleniu wyszukiwarki, ale na stworzeniu genialnego algorytmu, który działa sto razy lepiej od konkurentów. Róbmy dobry biznes, a nie bądźmy za wszelką cenę innowacyjni. 

  3. Nie rób czegoś na 100%. Wymagaj i rób na 120%.

    Nawet jeśli powstaje wspomniany wcześniej mobilny serwis społecznościowy dla owczarków albo „odgrzewany kotlet” to jest on robiony przez Amerykanów na 120%. Jeśli użyć tu terminu Marca Andreessena o „product-market fit”, to należy stwierdzić, że może ten amerykański startup nie ma jeszcze „market fit”, ale na pewno ma „product”. Jak wspomniałem wcześniej, podczas LAUNCH Festival prezentowały się różne startupy – jedne lepsze, drugie gorsze – ale to co łączyło je wszystkie to świetna prezentacja i bardzo wysoka jakość produktu. O tym jak ważna jest dbałość o szczegóły opowiedział nam Nick Allen (absolwent Y-Combinator, współtwórca GinzaMetrics, narzędzia do mierzenia skuteczności kampanii SEO). Nick wspomniał, że zaczynali od rynku japońskiego, bo tam była duża nisza. Z racji tego, że tamtejszy klient nie był tak wymagający jak amerykański, spoczęli nieco na laurach i trudno im teraz wyjść na rodzimy rynek.

  4. Naśladuj Google’a i Facebook’a. A nawet kopiuj.

    Podczas tworzenia aplikacji Nearbox często łapaliśmy się na tym, że próbujemy zrobić coś zupełnie nowego w kwestii designu czy sposobu działania, tak by nikt nam nie zarzucił, że cokolwiek kopiujemy. Podczas spotkania wybił nam to z głowy Johnny Hwin, który pracował jako konsultant m.in. przy Asanie i DreamWorks Animation. Johnny powiedział: Na początku kopiujcie design od najlepszych, czyli Facebooka, Twittera czy Google’a. Z tych serwisów korzystają setki milionów ludzi dziennie i przez to bez problemu odnajdą się w waszym. Nie próbujcie odróżnić się za wszelką cenę, na to przyjdzie czas.

  5. Pomagaj innym, łącz się na LinkedIn i pojawiaj się na spotkaniach

    Można mówić o Amerykanach, że są powierzchowni i że ich wesołe „how are you?” jest wyuczone, ale tam naprawdę każdy stara Ci się pomóc. Po naszej „akcji promocyjnej” z Andrew Chenem, odezwała się do nas twórczyni ActivityHero (startup jest w portfolio 500startups). Napisała, że bardzo jej się podobała ta akcja i że skoro przyjeżdżamy do Doliny to chętnie zrobi nam intro do kilku osób, a nawet przenocuje nas jeżeli nie zarezerwowaliśmy jeszcze miejsca w hotelu (!).

    Stany Zjednoczone opierają się na kulturze zaufania, dlatego ogromną siłę ma przede wszystkim sieć kontaktów. Tak więc, dobę po każdym spotkaniu dodaj poznaną osobę na LinkedIn i najlepiej wyślij maila z krótkim podsumowaniem rozmowy (w przyszłości będziesz miał już jakąś historię).

W następnej części napiszę dlaczego 66% przedsiębiorców, którzy odnieśli sukces za pierwszym razem, poniesie porażkę. Wyjaśnię również co łączy krowę, Big Data i e-commerce. Udowodnię też dlaczego „one night stand” nie działa w Dolinie Krzemowej. Stay tuned!

Kamil Stanuch

Współtwórca aplikacji mobilnej Nearbox, która zdobyła nagrodę publiczności na Internet Beta 2012, a obecnie wraz z zespołem bierze udział w programie akceleracyjnym ACCELERATE. Rodowity Krakus, miłośnik Power Pointa, wielbiciel Excela i SPSSa, sceptyczny wobec tytułowania się „CEO”. Do robienia notatek używa kartki papieru i ołówka.