Znajomości popłacają. Recenzja książki „Grube ryby. Jak zarobili swój pierwszy miliard”

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

– Wszędzie podkreślam, że największym kapitałem jest człowiek. Dążę do otaczania się najlepszymi. Gdyby nie świetni menedżerowie, nie mielibyśmy takich efektów – mówił Jan Kulczyk w książce Michała Matysa. Dowiedziałem się z niej, że „grube ryby” bez sieci kontaktów nie osiągnęłyby takiego sukcesu.

„Grube ryby” to książka o współpracy. Opisane w niej historie dziesięciu najbogatszych Polaków pokazują jasno, że w pojedynkę trudno o sukces. I choć jedni z pozyskiwaniem zaufanych ludzi radzili sobie lepiej, a drudzy gorzej, to wszyscy na współpracy raczej zyskiwali. Nie da się ukryć, że „grube ryby” stają się takie, bo mają kompanów do wspólnych kolacji. A podczas takich spotkań można załatwić wiele.

5 tys. proc. zysku

Sztandarowym przykładem przedsiębiorcy, który na współpracy z innymi dorobił się miliardów jest Jan Kulczyk. W jaki sposób powiększał swój portfel inwestycyjny? – Moja filozofia polega na tym, że dopraszam do spółki wiodące koncerty światowe. To się sprawdza. Wchodzę w przedsięwzięcia, które mają perspektywę, szansę zysków i dają mi przyjemność, że robię rzeczy nietuzinkowe – mówił twórca Kulczyk Holdings.

Ten najbogatszy Polak często zapraszał duże koncerny, by pomogły mu rozwinąć biznes w nowej branży. Dzięki temu pozyskiwał doświadczonych ludzi, którzy poświęcali się dla firmy i rozwijali ją do pewnego poziomu. Gdy ten przychodził, Kulczyk zazwyczaj sprzedawał udziały z wielokrotnym zyskiem. Strategia ta okazała się skuteczna w wielu przypadkach, a jednym z nich była sprzedaż TP SA.

W tym przypadku, to francuski koncern potrzebował kogoś po stronie polskiej, kto pomoże w zakupie TP SA. Przypomnijmy, że transakcja ta to największa w historii Polski prywatyzacja państwowej spółki. Jak pisze Matys, „być może bez jego [Jana Kulczyka – przyp.red.] pomocy France Telecom nie kupiłby Telekomunikacji Polskiej (…)”, bo gdy Skarb Państwa wystawił spółkę na sprzedaż, postawił kilka warunków.

Jeden z nich dotyczył tego, by część udziałów w tym największym polskim koncernie telekomunikacyjnym był w posiadaniu polskiej spółki. – Byłoby dziwne, gdyby narodowy operator nie miał polskiego kapitału – mówił Jan Kulczyk przed zakupem akcji TP SA. Kulczyk Holding kupił od Państwa część udziałów TP SA, a później sprzedał je Francuzom, co nie spotkało się z pozytywnymi opiniami wśród opinii publicznej.

Geniusz tego miliardera można było zobaczyć przy innej transakcji, na której zarobił 5 tys. proc. wkładu. Tak było, gdy spółka Elektrim zaczęła skupować akcje PTC. – Elektrim miał ponad jedną trzecią udziałów, Kulczyk Holding – 4,8 proc., Warta –  4,1 proc. W maju 1999 roku Kulczyk Holding sprzedał swoje udziały za 825 mln zł. Trzy lata wcześniej zapłacił za nie 16 mln zł – pisze autor książki.

Takich historii jak ta o Janie Kulczyku, który na zarabiał m.in. na kupowaniu a później na sprzedawaniu z ogromnym zyskiem akcji, w tej książce znajdziecie więcej. Obok Kulczyka w książce opisano historie sukcesu Zygmunta Solorza-Żaka, Michała Sołowowa, Leszka Czarneckiego, Ryszarda Krauzego, Adama Górala, Aleksandra Gudzowatego, Janusza Szlanty, Romana Kluski i Gromosława Czempińskiego.

Lojalność

Możecie nie znać ich wszystkich, ale Ci ludzie najlepiej wykorzystali sytuację gospodarczą jaka nastała po 1991 roku. – Jak zostaje się miliarderem? – Matys zapytał Michała Sołowowa, nr 3 na listach najbogatszych Polaków. – Trzeba było skończyć studia w latach 1987-1989. Wielu biznesmenów zaczynało w tym okresie – odpowiedział. Jego zdaniem sukces osiągnęli ci, którzy byli „konsekwentni i mieli szczęście”.

Jak widzicie, wbrew pozorom zasady biznesu, jakie panowały w tamtych czasach nie różniły się od dzisiejszych. Sołowowi, tak jak i innym bohaterom książki, w osiągnięciu sukcesu pomogli ludzie, którymi się otaczał. Solorz-Żak na przykład do dziś kieruje się prostymi zasadami, „które panują w wielkich korporacjach”. Autor książki przytacza rozmowę z twórcą Polsatu, który mówi, że jego receptą na sukces są lojalni ludzie.

– Może to nietypowe. W USA jedni mówią, że trzeba zmieniać personel co trzy lata, inni – co pięć. Trzymają się szkolnych zasad, jak prowadzić działalność gospodarczą. Ale nie ja, wychodzę z innego założenia. Ludzi, z którymi pracuję, staram się nauczyć mojego sposobu myślenia. Dzięki nim mogę łatwiej kontrolować to, co dzieje się w firmie, i w razie potrzeby szybciej reagować – mówił Zygmunt Solorz-Żak.

Biznes na wysokim poziomie

Książka pt. „Grube ryby. Jak zarobili swój pierwszy miliard” jest kompedium wiedzy na temat biznesowego życia najbogatszych Polaków. Dowiecie się z niej, jak osiągnęli sukces, na czym zarobili najwięcej, ale też poznacie historie kilku ich porażek. Mam jednak wrażenie, że książka nie miała być podręcznikiem dla przedsiębiorców – i dobrze, bo jako jedna z niewielu przybliżyła mi prowadzenie biznesu na wysokim poziomie.

Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak od środka wygląda prowadzenie wielomiliardowego biznesu, ale też dlaczego trudno miliarderom uciec od polityki, przeczytajcie koniecznie tę książkę. Przybliży Wam historie oparte o solidne źródła i pokaże, że polskim miliarderom nie brakuje pomysłowości i ambicji do tego, by konkurować z najbogatszymi na świecie. Bo skoro zarobili już swój pierwszy miliard, to pracują na coś większego.

Michał Matys

Grube ryby. Jak zarobili swój pierwszy miliard

Oprawa miękka 

Liczba stron: 416

Format: 135 x 215 mm

Wydawca: Agora SA