Cyfrowi harcerze

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Wymogi dla kilkuletniego hakera nie są wygórowane. Wystarczy laptop i umiejętność czytania ze zrozumieniem. Tak przygotowany zuch może rozpocząć zajęcia w szkole dla cyfrowych harcerzy. Uczą w niej podstaw programowania.

W czasach, gdy brakowało dostępu do internetu, weekendowym zajęciem młodzieży były zbiórki w harcówce, wędrówki czy śpiew przy ognisku. Wtedy, w świadomości dzieci i ich rodziców, przydatne w życiu wydawały się umiejętności rozbicia namiotu, znalezienia azymutów, czy przetrwania nocy w lesie. Dzisiaj myślą inaczej i widzą potrzebę częstszego obcowania z wirtualnym światem, inaczej niż robiliśmy to dziesięć lat temu. Cyfrowi harcerze chcą tworzyć, a nie biernie korzystać.

Kraina kodu

Na takie dzieci otwarte są bezpłatne spotkania CoderDojo, podczas których uczy się podstaw programowania. Inicjatorem poznańskiej grupy jest Sławek Nowak, który zdecydował się na jej otwarcie, bo chciał zapisać syna na ciekawy kurs, ale nie mógł znaleźć odpowiedniego. – Postanowiłem więc sam otworzyć taką szkołę – mówi programista. Na zajęciach w zainteresowaniu dziećmi zagadnieniem pomagają wirtualne postacie występujące w Scratchu, na przykład królowe disneyowskiej “Krainy Lodu” Anna i Elsa. 

Tłumaczą one jak zbudować wirtualny świat, wydając komendy nie w postaci kodu, ale bloczków z gotowym fragmentem tekstu. Za ich pomocą podopieczni mogą zlecić postaci przesunięcie się w lewo, obrócenie w drugą stronę, czy wyjechanie łyżwami kwadratu na tafli lodu. Wykonanie tej ostatniej czynności wymaga logicznego myślenia, bo nie narysujemy żadnej figury jeśli nie stworzymy po kolei ścianek. Zuchy o tym wiedzą, bo wbrew pozorom, uczą się logiki od małego.

Tato, zapomniałam hasła

– Podobnie jak w przypadku kloców Lego, od których zaczynałem swoją świadomą „edukację”, również w przypadku programowania dziecko, musi nie tylko ułożyć scenariusz, zbudować fundament czyli podstawowe założenia, ale również dostrzec zależności pomiędzy poszczególnymi elementami tworzonej wirtualnie konstrukcji – przekonuje Adam Tychmanowicz, członek zarządu Neptis S.A., który na spotkanie przyszedł z córką Asią. Przekonuje, że jej zainteresowanie programowaniem to naturalna kolej rzeczy.

 – Potomek zawodowego pływaka, pewnie zainteresuje się ulubioną dyscypliną ojca. Może nie będzie brać udziału w konkursach pływackich, ale chociaż spróbuje nauczyć się pływać – mówi Tychmanowicz. Sam pracuje w branży IT, dlatego jest bardzo zadowolony że Asia potrafi obsługiwać komputer, choć nie bez przeszkód. Mała przerywa nam rozmowę, by powiedzieć: Jest jeden problem – zapomniałam hasła. Tata tłumaczy jej, że powinna wymyślić takie, które da się łatwo zapamiętać i odsyła do ponownej rejestracji.

Efekty jak na tacy

Kurs wciąga. Ku mojemu zaskoczeniu, uczestnicy nie rozpraszają się, nie nudzą i chętnie wykonują zadania. Pomagają w tym dwa czynniki: postacie pochodzą ze znanych bajek i szybko wykonują zadane polecenia. Dzięki temu młodzież od razu widzi efekty swojej pracy, czego nie mogą powiedzieć profesjonaliści, którzy muszą poczekać na wdrożenie swojego kodu. Kolejną zaletą programów dostępnych na stronie godzinakodowania.pl, czy scratch.mit.edu, na których pracowali mali uczestnicy jest to, że są proste w obsłudze.

fot. unsplash.com

Gotowe bloczki z kodem sprawiają, że adepci skupiają się na głównym celu, a nie zaprzątają głowy zapamiętaniem pisanych komend. Twórcy programów zadbali jednak o to, by mogli w każdej chwili zobaczyć jak bloczki wyglądają w postaci linijek kodu. Wprowadzone elementy grywalizacji, np. w postaci komunikatów o poprawnym wykonaniu zadania i otrzymaniu za to punktów, jeszcze bardziej zachęcają maluchy do zlecania coraz trudniejszych zadań ulubionej postaci z filmu. 

Programowanie to zabawa

Dlaczego w ogóle dzieci interesuje kodowanie? Zrozumienie tego fenomenu wymaga przestawienia sposobu myślenia i zwrócenia uwagi na dwa fakty: dzieci urodziły się w czasach internetu, a ich rodzice od zawsze byli z nim za pan brat; od małego wiedzą też, że w sieci można coś tworzyć, a nie być tylko odbiorcą. To my, dorośli, przykładamy zbyt dużą wagę słowu “programista”, które kojarzy nam się z rozszerzoną matematyką i skomplikowanym szeregiem kodu. Cyfrowi harcerze o programowaniu tak nie myślą.

Rzadko używają słowa “programowanie”, bo jest dla nich za trudne. Całemu zjawisku nauki podstaw istnienia wirtualnego świata nie przykładają sporej uwagi. Traktują wszystko jak kolejną formę zabawy, przecież w domu też korzystają z komputera. Różnica polega na tym, że w cyfrowych szkołach robią to z rówieśnikami, z ulubionymi postaciami i ze wsparciem nauczycieli. I wspólnym celem, jakim jest zabawa w wydawanie poleceń i tworzenie czegoś własnego. 

Bardziej pomysłowe i kreatywne

Jak się okazuje, uczenie dzieci kodowania daje mierzalne efekty w postaci rozwoju pomysłowości, kreatywności, dbałości o szczegóły i zróżnicowania pomysłów dziecka. Do takich wniosków doszli badacze z Uniwersytetu Kent State (w stanie Ohio), którzy na grupie sześciolatków przeprowadzili1 badanie. Zaproszono do niego dzieci biorące udział w programie szkoleniowym, który trwał dwanaście tygodni i składał się z dwudziestu czterech lekcji programowania.

Uczestników, przed i po udziale w programie, poproszono o wypełnienie Testu Kreatywnego Myślenia (TTCT), w którym za zadanie mieli narysowanie poszczególnych obrazków opartych o figury geometryczne. Wyniki były pozytywne. Okazało się, że sześciolatki po kursie są bardziej pomysłowe (przed kursem w teście zdobyły 46 pkt., po 59 – wzrost o 28%), kreatywne (przed – 50, po – 67), lepiej dbają o szczegóły (przed – 40 pkt., po 60 pkt) i mają bardziej zróżnicowane pomysły (przed – 48 pkt., po 53 pkt.). 

Element komunikacji

Skoro programowanie przynosi tyle korzyści, dlaczego nie uczą go na informatyce? Program tych zajęć niestety nie zmienił się od wielu lat i nadal zawiera takie nudne elementy jak nauczanie: włączania komputera, obsługi myszki i klawiatury, czy wyszukiwania informacji w internecie. Po tym co widziałem na zajęciach mogę stwierdzić, że dzieci dawno nabyły te umiejętności i ich ponowna nauka, to strata czasu. Zrobiły to w domu, bo przecież w miejscu zamieszkania komputer ma 99% uczniów2.

Podobnie uważa Michał Boni (były minister administracji i cyfryzacji), który w kwietniu w tej sprawie wysłał list do minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Zaproponował przygotowania do wdrażania nauki kodowania w szkołach. Najpierw jako przedmiot dodatkowy, a później jako podstawowy. O konieczności jego wprowadzenia mówi: „Tak jak umiejętność pisania i czytania jest ważna, tak samo będzie ważna umiejętność programowania, jako element naszej komunikacji z innymi.

Chcesz być fajny? Naucz się programować

W liście otwartym polecił skorzystanie z wiedzy jaką nabyli organizatorzy “Cyfrowej szkoły”, programu edukacyjnego Mistrzowie Kodowania, który powstał z inicjatywy Samsung Electronics Polska w sierpniu 2013 roku. Od tego czasu objęła ona zasięgiem 630 szkół podstawowych i gimnazjalnych, a jej twórcy zapowiedzieli, że do czerwca 2015 roku regularne lekcje podstaw programowania odbędzie blisko 50 000 uczniów. Uprzedzili więc polski rząd i przeprowadzili testowy projekt nauki kodowania. 

Czy dzieci były zadowolone z tego, że uczono ich podstaw wirtualnego świata? Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 58 w Poznaniu, Joanna Staniewicz chwali3: “Uczniowie, którzy już przeszli kurs w ramach Mistrzów Kodowania, na przerwach uczą młodszych kolegów scratchowania. To już moda u nas, taki trend”. W tej placówce, nagrodzonej m.in. za duże zainteresowanie uczniów programem, popularne stało się hasło “Chcesz być fajny, to musisz programować.”. Jest też myślą przewodnią dla wielu adeptów kodowania. 

Matematykę ożywi nauka kodowania

Pomimo że Scratch nie uczy programowania na tyle, żeby młodzi mogli bez pomocy, napisać program, warto się go uczyć. Zachęca jednak dzieci do polubienia nauk ścisłych, co może nie wszystkim się spodobać. – Programowanie ideowo leży niedaleko matematyki (wymaga logicznego myślenia, konkretnego postępowania w celu osiągnięcia oczekiwanego rezultatu), więc tak jak większość dzieci nie znosi „matmy”, tak i programowanie im do gustu nie przypadnie – zapowiada Mateusz Świątkowski, korepetytor programowania. 

Winą obarcza nauczycieli, którzy uczą w szkołach w nieciekawy sposób. W poprawie ich podejścia widzi szansę na powodzenie propagowania wprowadzania nauki programowania w szkołach. – Jestem przekonany, że solidna podstawa matematyczna i umiejętności wymagane oraz zdobywane na tym przedmiocie ułatwiają naukę programowania. O ile łatwiej jest opanować logo komeniusza, gdy ma się dobre wyobrażenie i intuicję na temat figur geometrycznych – dodaje Świątkowski.

Mam trzy lata i koduję

W Wielkiej Brytanii już pięciolatki uczą się podstaw programowania, a siedmiolatki przygotowują się do pisania programów realizujących konkretne cele. Taki plan objawił w 2012 roku brytyjski minister edukacji, Michael Gove, za którego śladem poszedł Michał Boni. Szkocja wyszła na przeciw oczekiwaniom obywateli i wprowadziła obowiązek nauki kodowania już wśród trzylatków. W Polsce cały czas trwają prace nad zorganizowaniem programu, który miałby uczyć podstaw kodowania pięciolatków. 

Mentorzy z cyfrowej szkoły uważają, że każde dziecko jest kreatywne, ale szkoły czasem nie potrafią tej cechy wydobyć. “A nam zależy, aby tę kreatywność w dzieciach pobudzić oraz zmienić ich sposób myślenia”4 mówi o idei fundacji Paweł Żmiejko, z białostockiej grupy CoderDojo. “Pokazujemy im, jak działają narzędzia do programowania oraz to, że do każdego celu można dojść różnymi drogami” dodaje. Która ze ścieżek prowadzi do zmiany programu nauczania w szkołach?

Zdjęcie główne artykułu by flickr.com/photos/waagsociety/ CC BY-NC-SA 2.0