Kręci mnie nieustanna walka o własną firmę – Bogumiła Matuszewska (DrOmnibus)

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

– Pierwsze duże zwątpienie przyszło mniej więcej po 1,5 roku prowadzenia firmy, gdy nie udało nam się dopiąć inwestycji z ówczesnym kandydatem na naszego inwestora. Trochę za bardzo zaufaliśmy jako założyciele temu, że wszystko musi się dobrze ułożyć – mówi Bogumiła Matuszewska, CEO DrOmnibus.

Na zdjęciu: Bogumiła Matuszewska, CEO DrOmnibus

W poprzedniej wersji cyklu „Startupowa 11„, w którym rozmawiamy z ciekawymi startupowcami zadając im te same jedenaście pytań, udało nam się przeprowadzić 45 wywiadów. Rozmawialiśmy m.in. z Markiem Przystasiem z Duckie Deck, Elą Madej (wtedy) z InnovationNest czy z Marcinem Trederem z UXPin. Przedsiębiorców pytaliśmy m.in. o to, co najwięcej nauczyło ich przedsiębiorczości.

Dzisiaj ruszamy z nową wersją cyklu i pytamy polskich startupowców o to, jak rozpoznać, czy dany biznes ma szansę na sukces, kiedy pierwszy raz zwątpili w swój biznes oraz jak zdobyć pierwszego klienta na daną usługę (jeśli szukacie konkretnych przykładów na pozyskanie klienta to polecamy cykl pt. „Pierwszy klient„). Mamy nadzieję, że spodobają Wam się nasze rozmowy, bo zapowiadają się bardzo ciekawie.

Bogumiłę Matuszewską, CEO DrOmnibus, zapytaliśmy m.in. o to, jak zachęciłaby kogoś do stworzenia startupu. Co odpowiedziała? Zobaczcie sami.

1. Jak rozpoznać, czy pomysł na biznes się sprawdzi?

Moim zdaniem trudno jest rozpoznać, czy pomysł sprawdzi się. Zwłaszcza, że sam pomysł to dopiero początek drogi, często wcale nie najważniejszy. Jednak by, rozpoznać czy pomysł na biznes sprawdzi się, potrzebny jest cały proces – począwszy od rozmów z potencjalnymi klientami, przez próbę zrobienia pierwszych wersji produktu i rzeczywistego sprzedania go użytkownikowi końcowemu. Doświadczenie nauczyło mnie, że często nasze pierwsze wizje ewoluują pod wpływem czasu i podejmowanych działań. Jednak nawet najcięższa praca nie przyniesie zadowalających efektów, gdy nie będziemy rozmawiać z naszymi klientami i bardziej przywiążemy się do własnej wizji, zamiast słuchać tego, czego oni naprawdę oczekują i za co są gotowi zapłacić.

2. Co jeszcze każdy powinien zrobić zanim podejmie decyzję o stworzeniu startupu?

Znaleźć dobry zespół, z którym będziemy gotowi tworzyć nasz startup, czyli ludzi, którzy będa z nami i w tym dobrych, i gorszych momentach (bo takie pojawią się na pewno). I jeszcze raz powtarzam – porozmawiać z klientami. Myślę też, że sami musimy zastanowić się mocno nad tym, czy jesteśmy gotowi na ścieżkę startupową. Jest to naprawdę pasjonująca przygoda, ale też pełna wyzwań, z którymi myślę, że nie każdy może chcieć się mierzyć. Wydaje mi się, że duża część początkujących przedsiębiorców nie zakłada, jak trudne może być prowadzenie własnej firmy i jak wielu różnym zadaniom będziemy musieli sprostać, przede wszystkim też podołać psychicznie. Jeśli ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że łatwo nie będzie, a mimo to, chce założyć własny startup, jest już w świetnej pozycji startowej.

3. Kiedy w Twoim przypadku przyszło pierwsze zwątpienie, załamanie?

Pierwsze duże zwątpienie przyszło mniej więcej po 1,5 roku prowadzenia firmy, gdy nie udało nam się dopiąć inwestycji z ówczesnym kandydatem na naszego inwestora. Trochę za bardzo zaufaliśmy jako założyciele temu, że wszystko musi się dobrze ułożyć i że musimy pędzić z działaniami, by nas nie wyprzedził rynek. Bez inwestora okazało się to niemożliwe i na ponad pół roku musieliśmy wyciszyć nasze działania – z dnia na dzień zwolnić nasz cały zespół, zaciągnąć kredyty, by spłacić zobowiązania i przedefiniować nasze plany i wizje. To był naprawdę ciężki okres w naszym życiu i myślę, że gdybyśmy nie byli we trójkę w tym jako wspólnicy i gdyby nie nasz zespół, który od początku mówił, że chce do nas wrócić, pewnie byśmy tego nie przetrwali. Z perspektywy czasu myślę, że to była jedna z najtrudniejszych, ale i najcenniejszych lekcji biznesu, jakie spotkały mnie do tej pory.

Teraz jesteśmy w zupełnie innym momencie, rozwijamy drugi produkt (bardziej przemyślany biznesowo i dopasowany do klientów), wchodzimy na inne rynki, zostaliśmy wybrani przez Google jako jedyni z Polski do programu akceleracyjnego nastawionego na zdobycie klientów. Kto wie, czy bylibyśmy w tym momencie, gdyby nie tamto doświadczenie.

4. Co najbardziej utrudnia rozwój startupom?

Brak czasu i pieniędzy na rozwój firmy. Najprostsze i najbardziej oczywiste utrudnienia, ale też nie ukrywajmy – najbardziej problematyczne.

5. Co jest najtrudniejsze w tworzeniu startupu, a co jest kluczem do przedsięwzięcia?

Brak czasu na testowanie i iterowanie produktu, a jednocześnie niewystarczające umiejętności sprzedażowe, będące wyzwaniem szczególnie wtedy, gdy funkcjonujemy na nowym rynku, wręcz budujemy go wraz z naszym produktem. Prawda jest taka, że często zobowiązujemy się przed inwestorami, klientami i sami przed sobą do terminów w kwestii wypuszczenia produktu, które potem ciężko utrzymać, jeśli chcemy rzeczywiście testować produkt i dostosowywać go do klienta.

Z drugiej strony przedłużanie w nieskończoność prac nad produktem nie ma najmniejszego sensu, bo nigdy nie będzie idealny i w pewnym momencie po prostu skończą nam się pieniądze na jego rozwój. Dlatego tak dużym wyzwaniem jest umiejętność znalezienia złotego środka – wypuszczenia do testów i sprzedaży jak najwcześniej produktu, a przy tym nieustanne testowanie go i doprecyzowywanie. Jest to naprawdę trudne zadanie.

6. Jak zdobyć pierwszego klienta na nową usługę?

Dzwonić, pisać, rozmawiać. Pytać ludzi, czego chcą, za co są gotowi zapłacić, a potem mówić im, by rzeczywiście za to zapłacili. Często koszty pozyskania pierwszych klientów są naprawdę duże, szczególnie w zakresie nakładu czasu pracy. Ale też nic nie daje takiej satysfakcji i wiedzy na temat tego, czy idziemy w dobrym kierunku, jak to, że ktoś powiedział – ok, fajny ten produkt, kupuję i płacę.

7. Jak zarobiłaś swoje pierwsze pieniądze? Na co je wydałaś?

Pierwsze pieniądze zarobiłam chyba jako nastolatka, dorabiając w introligatorni w drukarni – składając i foliując ulotki, klejąc książki czy tekturowe ramki na zdjęcia i zszywając kalendarze. Na co wydałam? Nie mam zielonego pojęcia, ale moja wspólniczka podpowiada mi, że znając mnie, na pewno na książki.

8. Jak motywujesz się do działania?

Dla mnie bardzo motywujące są po prostu rozmowy z bliskimi, ale także małe, codzienne sukcesy w firmie. Gdy mam czasem chwilę zwątpienia, a któryś z moich współpracowników przyjdzie do mnie z informacją, że coś wyszło super w produkcie, dostaliśmy świetny feedback od klienta, lub zadzwoniła mama, że jej dziecko tak wkręciło się w nasze rozwiązanie, że zaczęło o nim rozmawiać z kolegami w szkole (a nie kontaktowało się z nikim do tej pory i problemy społeczne są dla niego największym wyzwaniem) – to mi daje nieprawdopodobnego kopa do działania.

Poza tym raz na jakiś czas muszę się odciąć od pracy, iść na spacer, poczytać książkę, obejrzeć po raz setny odcinek Przyjaciół lub zagrać w grę planszową. To mi pozwala nabrać dystansu i wrócić bardziej zmotywowaną do pracy.

9. Jak zachęciłbyś kogoś do stworzenia startupu?

Szczerze mówiąc, nie wiem, czy zachęcałabym kogoś do stworzenia startupu. A na pewno nie przekonywałabym nikogo, kto nie jest pewien, czy właściwie chce prowadzić własną firmę. Ja myślę, że jest pełno wariatów na świecie, którzy generalnie nie chcą pracować na etacie, tylko kręci ich nieustanna walka we własnej firmie (ja jestem jednym z nich) – i nie trzeba ich specjalnie przekonywać do tego, że to jest ścieżka dla nich. Oni to wiedzą albo przeczuwają. To, co trzeba by zrobić, to przygotować ich do tej ścieżki. Ale to już zupełnie inne pytanie.

10. O czym mówi się za mało w kontekście startupów?

O tym, jak ważna jest sprzedaż – o tym nigdy dość. A ponadto podoba mi się nurt (propagowany choćby przez Elę Madej), jeszcze mam wrażenie niewystarczają głośny w kontekście startupów, tzw. cały work life balance. Nikt mi nigdy nie powiedział, gdy zakładałem kilka lat temu firmę, jak ważne jest to, bym jako CEO i założyciel startupu nauczyła się odpoczywać, dystansować, bo inaczej zwariuję (co nie będzie dobre ani dla mnie ani dla mojej firmy). Dlatego zachęcam, by mówić, że owszem, prowadzenie startupu jest ciężką pracą, ale jeśli chcemy prowadzić go dobrze, musimy odpowiednio poukładać sobie własne życie i w nim priorytety. Ot, choćby znaleźć czas na relaks i życie poza startupem.

11. Czego brakuje polskiej społeczności startupowej?

Może więcej case studies z naszego podwórka? Ale nie takich PR-owych, ale prawdziwych, pokazujących i te dobre, i złe doświadczenia. Uczmy się na błędach innych i korzystajmy ze sprawdzonych przepisów na sukces. Poza tym fajnie jest wiedzieć, że ktoś mierzy się  z podobnymi wyzwaniami do nas, to również bywa bardzo motywujące.

Dajcie znać w komentarzach kogo powinniśmy zaprosić do nowej odsłony „Startupowej 11”.