Na biznes nigdy nie jest za późno – Joanna Kółkowska (Prowly)

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

– Gdy byłam w liceum, zaliczyłam pierwszą wakacyjną pracę na budowie na Cyprze, głównie fugując płytki – opowiada nam o swojej pierwszej pracy Joanna Kółkowska z Prowly. Tak zaczęła się jej przygoda z zarabianiem pieniędzy. Dziś już nie fuguje płytek, ale kieruje aplikacją internetową dla PR-owców.

Joanna Kółkowska doświadczenie w branży public relations zdobywała w pracy przy projektach kulturalnych, a następnie w agencji PR. Przez kolejne dwa lata pracowała jako PR manager spółki z branży telekomunikacyjnej. W 2010 roku otworzyła własną agencję – Kolko – która szybko wyspecjalizowała się w obsłudze PR firm z branży nowych technologii oraz finansów. Od 2013 roku jest CEO i co-founderem spółki Prowly.com Sp. z o.o., rozwijającej projekt aplikacji internetowej dla PR-owców Prowly. Od niedawna także Partnerem w projekcie modowym łączącym tradycyjne rzemiosło z nowymi technologiami, Bluebirds & Co.

1. Co najwięcej nauczyło Cię na temat przedsiębiorczości?

Myślę, że coś na kształt przedsiębiorczości mam wpisane w DNA. Zawsze niedoścignionym wzorem był dla mnie mój tata – przedsiębiorca, który nauczył mnie, że nigdy w życiu nie jest na nic za późno i że każda porażka buduje podwaliny czegoś znacznie lepszego, niż byśmy się tego na początku spodziewali.

2. Jak zarobiłaś swoje pierwsze pieniądze? Na co je wydałaś?

Gdy byłam w liceum, zaliczyłam pierwszą wakacyjną pracę na budowie na Cyprze, głównie fugując płytki. Miałam swojego majstra, to było ciekawe doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę z kilku powodów. Gorzej, że nie pamiętam, na co wydałam kasę, którą wtedy zarobiłam. Pamiętam tyle, że reszta ledwo wystarczyła mi na bilet powrotny do domu.

3. Masz 2, 20, 200k złotych na inwestycje. W co inwestujesz?

Zabrzmi egoistycznie, ale w siebie. Po pierwsze w zdrowie i odpoczynek, po drugie w edukację. Życie startupowca usłane różami nie jest, bywa ekstremalnie ciężko, przez co rzadko myśli się o sobie. Jeśli startujesz jakiś projekt, budujesz zespół, za który jesteś odpowiedzialny, to Ty zawsze w początkowej fazie rozwoju jesteś na ostatnim miejscu lejka, do którego leje się paliwo w różnej postaci. To mega ważne, by w odpowiednim momencie umieć zadbać o siebie, bo to się przekłada na wszystko.

No a gdybym już miała 200 tysięcy złotych na inwestycje, to uruchomiłabym z Sebastianem (moim wspólnikiem z Prowly) jeszcze jeden technologiczny projekt, który już od dawna chodzi nam po głowie.

4. Masz też możliwość zaprosić do współpracy twórcę znanej firmy. Kogo wybierasz i dlaczego?

To już jest niemożliwe, ale byłaby to Diana Vreeland – redaktorka naczelna amerykańskiego Vouge’a i ikona świata mody lat 60-tych. To ona stworzyła legendę Vogue’a i wywarła niezaprzeczalny wpływ na rozwój mediów modowych na całym świecie. Wyprzedzała trendy, była prawdziwą wizjonerką, miała ogromny temperament i była niesamowicie odważna w myśleniu oraz działaniu. Jej osobowość mnie fascynuje i myślę, że mogłabym się od niej wiele nauczyć na poziomie miękkich cech. Podobną osobowością dzisiejszych czasów jest dla mnie Richard Branson.

5. Projekt, aplikacja, której żałujesz, że nie wymyśliłaś Ty?

Inspirują mnie aplikacje, które są genialne w swojej prostocie. Wychodzą naprzeciw prostej potrzebie i są zaprojektowane w oparciu o emotional design. Taki jest Slack, bez którego nie wyobrażam sobie dziś codziennej pracy. A traktując to pytanie bardziej abstrakcyjnie, to na przykład takimi projektami są dla mnie nożyczki czy pałeczki do sushi.

6. Jeśli nie startup, to gdzie byś pracowała?

Myślę, że cały czas bym coś tworzyła. Sztukę użytkową przykładowo albo filmy. Tak lubię o sobie myśleć, że mam duszę artysty, bo od zawsze fascynuje mnie estetyka naszej codzienności – tego, czym się w życiu otaczamy.

7. Jak Internet zmienił Twoje życie?

Gdy wyobrażam sobie, jak brak Internetu zmieniłby moje życie, to myślę, że z dnia na dzień przewartościowałby mi się cały mój świat chociażby z tego powodu, że straciłabym pracę – to chyba jest jakaś odpowiedź na to pytanie.

8. Jakie miękkie i twarde umiejętności potrzebne są w biznesie?

Z miękkich cech najbardziej kluczową wydaje mi się umiejętność zarażania innych swoją wizją. Bez tego nie ma ani silnego zespołu, ani sprzedaży. Z twardych wymieniłabym za najważniejszą umiejętność trzeźwej kalkulacji. Dotyczy to zarówno sprawnego poruszania się po tabelce w Excelu, jak i podejmowania ważnych decyzji biznesowych czy priorytetyzowania sobie codziennych obowiązków.

9. Jak określiłabyś idealnego partnera w biznesie?

Dwa słowa mam na to: Sebastian Przyborowski. Nie wyobrażam sobie bez niego żadnego projektu, który realizuję. Myślę też, że stanowimy silne połączenie, bo Sebastian posiada cechy oraz kompetencje, których mi brak i na odwrót. Mimo różnic między nami większość decyzji podejmujemy praktycznie jednomyślnie. To jest dla mnie znak, że po prostu do siebie pasujemy.

10. Co jest kluczem do sukcesu przedsięwzięcia?

Mi się wydaje, że nie ma takiego klucza albo po prostu go nie znam. Każdy sukces ma inne podwaliny, które są mieszanką różnych elementów. Jedni mają innowacyjny produkt, inni mocny zespół, trzeci super opakowanie średniego produktu. Każdy z nich ma szansę osiągnąć sukces. To musi być super uczucie móc sobie samemu przybić piątkę, więc mam nadzieję, że mnie też to kiedyś czeka.

11. Jak motywujesz się do działania?

Nigdy nie miałam problemu z motywacją. Czasem nawet działam, zanim dobrze coś przemyślę. Dla mnie działanie to pewnego rodzaju pasmo nieustających prób kończących się sukcesem lub porażką, z której trzeba szybko wyciągnąć wnioski i działać dalej. Po prostu. Dzięki temu też rzadko żałuję, że czegoś w życiu nie spróbowałam.