Na TechCrunch kuchennymi drzwiami

Dodane:

Patrycja Babicka Patrycja Babicka

Udostępnij:

Spotkania startupowców zwykle wyglądają tak: jedni pitchują, dają złote rady, zaczepiają i mówią: „Cześć, nazywam się Kowalski. Jan Kowalski. Jestem prezesem!”. Drudzy unikają utartych ścieżek i szukają własnej drogi. Która opcja się bardziej opłaca?

Postanowiliśmy się o tym przekonać na własnej skórze.

Ponieważ wcześniej przygotowywaliśmy się do wersji nr 1, podczas której chcieliśmy uczestnikom wydarzenia pokazać jaki problem rozwiązuje nasz startup. Tym razem zdecydowaliśmy się na wejście „od kuchni”. Pomyśleliśmy, że po prostu albo się uda, albo nie. Taki był nasz plan i zakładał, że jego efekt może być różny. Oto lista naszych decyzji i tego, co wyszło z nietuzinkowego zaprezentowania naszego startupu.

Na zdjęciu: jedna z uczestniczek wydarzenia trzymająca torbę rozdawaną przez Getsmarter

1. Postanowiliśmy zasponsorować imprezę przygotowywaną przez TechCrunch. Wydatek stosunkowo nieduży. Co nam to dało? Oczywistą reklamę, status sponsora, ale także możliwość postawienia paru warunków: swoje stoisko we wszystkich trzech miastach w Polsce, gdzie odbywa się TechCrunch i robienie na nim tego, czego chcemy! Czyli dostajemy dosyć dużo plus wolność, co jest nieprzeliczalne na żadne pieniądze.

2. Przyjmujemy z radością propozycję dołączenia do grona prelegentów (obok Piotra Wilama). Temat, który obrałyśmy to „Do polish startups have to fail?”. Podczas prelekcji zaprezentowałyśmy.

3. Zamiast zwykłego stoiska robimy… stragan. Rozkładamy kram i… się dzieje! Widoczność sto procent, tłumy przy straganie i najdłuższa sesja zdjęciowa u każdego fotoreportera, który się pojawił na imprezie.

4. Zamiast kurtuazyjnej wymiany wizytówek, z oficjalnym silnym uściśnięciem ręki (co oczywiście także daje efekty), organizujemy event na straganie. Proponujemy malowanie płóciennych toreb farbkami do płótna. Powiedzieliśmy, że można malować wszystko, ale jakimś cudem wszyscy odbijają sobie na swojej torbie szablon z naszym logotypem. Dziwny jest ten świat.

5. No i ostatnie. Może najważniejsze? Pozostajemy sobą i nie idziemy przed imprezą do barber shopu. Nie żebyśmy miały coś do nich, ale po prostu jesteśmy dziewczynami.

Co nam to wszystko dało? Pretekst do rozmowy o tym, czym się naprawdę zajmujemy. Do tego uczestnicy imprezy „wyprodukowali” ponad 200 toreb z naszym logotypem, z którymi teraz chodzą na zakupy w Krakowie, Warszawie i Gdyni. A także masę nowych „lajków” na „fanpejdżu”, nowych specjalistów na platformie Get Smarter, kilka zaproszeń na kolejne imprezy, obietnice artykułów w mediach branżowych oraz – przede wszystkim – fantastyczną zabawę w atmosferze śmiechu i absolutnego luzu.

Patrycja Babicka

Członek zarządu Get Smarter

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego (polonistyka, teatrologia), Wyższej Szkoły Europejskiej (public relations), Laboratorium Dramatu Tadeusza Słobodzianka (dramaturgia). Od półtora roku zawodowo związana ze spółką Get Smarter (członek zarządu), a także ze środowiskami teatralnymi (autorka tekstów piosenek, dramatów, aktualnie pisze powieść). Matka Polki.