– Zamknięta społeczność to nie jest treść skryta za paywallem – Michał Bąk (Founders.pl)

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

– Zamknięta społeczność to nie jest treść skryta za paywallem – Michał Bąk (Founders.pl)

Udostępnij:

Pierwsze biznesowe sukcesy i porażki Michał Bąk ma za sobą. Od lat prowadzi agencję content marketingową i serwis Marketing i Biznes. Zorganizował kilka konferencji, obozów i szkoleń dla przedsiębiorców. A teraz buduje zamkniętą społeczność dla właścicieli biznesów. Mowa o platformie Founders.pl. W rozmowie z nami Michał zdradza kulisy tego projektu.

Prowadząc agencję content marketingową i serwis dla przedsiębiorców, zdecydowałeś się zorganizować swoją pierwszą konferencję. Co cię do tego skłoniło?

Prowadząc agencję i serwis, zwróciłem uwagę, że klienci płacą nam za wykonanie usługi. A biznes oparty na usługach można skalować wyłącznie dokładając ręce do pracy. W moim przypadku ręce handlowców, project managerów i copywriterów.

Chciałem spróbować czegoś innego; czegoś, co można skalować w prostszy sposób. I chociaż organizacja konferencji nie jest ku temu idealna, to pozwala na zautomatyzowanie niektórych elementów prowadzenia biznesu. Można na przykład zautomatyzować marketing, bo prelegenci będą polecać konferencję i tak dalej. Druga rzecz. Chciałem sprawdzić swoje umiejętności w tworzeniu i sprzedaży produktów.

Zatem jakie były twoje wrażenia po pierwszej konferencji? Odkryłeś żyłę złota?

Prawdę mówiąc, nie zależało mi na tym, by dokopać się do żyły złota. Chodziło raczej o to, bym przekonał się, czy ktoś jest w stanie zapłacić za komercyjne wydarzenie – czy nasza społeczność jest w stanie za nie zapłacić. I była. Pierwszą konferencję pt. Founders Mind zorganizowałem w październiku 2019 roku. Ale zanim do tego doszło, przetestowałem pomysł, organizując czwarte urodziny Marketing i Biznes. Wzięło w nich udział 100 osób i trzech prelegentów. A dodam, że było to wydarzenie wyłącznie dla ludzi z mojego networku. Potem poszedłem o krok dalej. Zorganizowałem wspomnianą konferencję Founders Mind, na której pojawiło się 180 osób. Pamiętam, że miałem sporo obaw przed organizacją tego wydarzenia, bo mówiono mi, że podobnych inicjatyw odbywa się tak wiele, że nikt nie zechce zapłacić za udział w mojej.

Jak poradziłeś sobie z tymi obawami?

Bardzo pomogło mi spotkanie z Maciejem Aniserowiczem, byłym programistą i seryjnym wydawcą kursów, który wówczas powiedział mi, że nie ma takiej możliwości, żeby coś nie wyszło. Najwyżej przekonam się, że pomysł nie miał racji bytu. Ale jeśli go nie zrealizuję, to będę pluć sobie w brodę. Jednocześnie byłem przybity ówczesną sytuacją w firmie i musiałem coś zrobić. No więc ruszyłem.

Potem zorganizowałeś obóz dla przedsiębiorców Founders Camp. Ciągnie cię do offline’owych biznesów?

Tak.

Dlaczego?

Wynika to z przekonania, że osoby z młodego pokolenia mają dostęp do niemal nieograniczonej liczby wydarzeń online. A ja chciałem połączyć online z offline, żeby przedsiębiorcy mieli ze sobą do czynienia na żywo. To bardzo budujące, gdy zaglądasz na grupę na Facebooku i widzisz, że uczestnicy twojego obozu otrzymują ze sobą kontakt i spędzają ze sobą sylwestra.

Na zdjęciu: uczestnicy Founders Camp podczas sylwestra | fot. mat. z grupy Founders Camp

Niestety słabości offline’owych biznesów obnażyła pandemia. Co sobie pomyślałeś, gdy wybuchła, a zaraz potem rząd wprowadził lockdown?

Miałem w planach zorganizować drugą edycją Founders Mind – dokładnie 25 marca. Nic z tego nie wyszło, przełożyliśmy termin, ale potem rząd zaczął wprowadzać obostrzenia.

Wstrzymaliśmy sprzedaż biletów. Nie wiedziałem, co będzie dalej. A nie ma nic gorszego niż taki stan niepewności, bo tracisz sprawczość. Na szczęście rozwijaliśmy poboczny projekt, a mianowicie sklep ze zdrową żywnością. Do tamtego momentu traktowaliśmy go po macoszemu, bo generował tylko kilka tysięcy złotych przychodu. Ale przyszła pandemia, offline’owy biznesy siadły, a sklep wystrzelił. Nagle zaczął generować 45 000 przychodu miesięcznie. I między innymi to nam pomogło.

No i w końcu wykonałeś pivot i uruchomiłeś Founders.pl. Ale o uruchomieniu tego biznesu myślałeś już od trzech lat. Dlaczego dopiero w tym roku zdecydowałeś, żeby ruszyć z zamkniętą społecznością dla przedsiębiorców?

To prawda, że o Founders.pl myślałem trzy lata temu. Razem z Danielem Kotlińskim, który dziś pracuje w Social Tigers, a który jeszcze wtedy był członkiem Marketing i Biznes, zadaliśmy niefortunne pytanie potencjalnym klientom. Brzmiało ono mniej więcej tak: „Czy zapłaciłbyś za dostęp do wywiadów?”. Wtedy robiliśmy długie, rozbudowane wywiady z ciekawymi postaciami polskiej sceny biznesowej. W większości przypadków odpowiedź brzmiała: nie. A gdy jesteś młodym przedsiębiorcą, który od 50 osób słyszy nie, zaczynasz wierzyć, że twój pomysł nie jest taki dobry. Potem faktycznie zdałem sobie sprawę, że wcale nie był dobry, ponieważ chcieliśmy pobierać miesięczną opłatę za dostęp do dwóch wywiadów miesięcznie. Sam nie chciałbym za to zapłacić. To była zbyt niska wartość. Ale pomysł subskrypcji nie umarł, zamroziłem go. I gdy w tym roku biznesy offline’owe znów zaczęły siadać i przyszła kolejne fala pandemii, to wyjąłem pomysł z szuflady. Zdmuchnąłem kurz. Zrobiłem research. Dowiedziałem się, że można budować zamknięte społeczności wokół niszowych tematów. Na przykład w Niemczech jest dziewczyna, która ma społeczność programistów interesujących się blogowaniem. Dopiero wówczas zrozumiałem, że zamknięta społeczność to nie jest treść skryta za paywallem.

Co jeszcze zadziało się w międzyczasie, że Founders.pl nabrało takiego kształtu jaki ma dzisiaj?

Wiele rzeczy. Na przykład w listopadzie nawiązałem współpracę z Bartoszem Ferencem, który jest bardziej doświadczonym przedsiębiorcą niż ja. To dało mi pewność siebie. Uwierzyłem, że ten projekt może wypalić. W grudniu pracowaliśmy nad przerobieniem wszystkich funkcji, abyśmy już w styczniu mogli oddać platformę użytkownikom i mocno wejść na rynek. Nasza wizja się kształtowała. Sporo się zadziało.

Na zdjęciu: Michał Bąk, współzałożyciel Founders.pl | fot. mat. pras.

I obecnie na jakim etapie jesteście?

W około miesiąc pozyskaliśmy 100 płacących subskrybentów. Oferujemy kilkanaście godzin unikalnych treści wideo. Pracujemy nad spotkaniami networkingowymi w formule master mind. Jesteśmy na etapie, na którym dajemy bardzo dużą wartość za bardzo niewielkie pieniądze, bo dostęp do platformy kosztuje zaledwie 39 złotych. Jeszcze w styczniu wystartujemy z klubem dyskusyjnym, w którym nasi członkowie będą omawiali wyzwania, z którymi się zderzają. W pierwszym miesiącu poruszymy temat drogi, jaką trzeba przejść, by dojść do 50 000 przychodu miesięcznie.

Kto może zostać członkiem Founders.pl?

Dołączyć może każdy. Ale nie każdy się utrzyma, ponieważ robimy selekcję. Na przykład, jeśli któryś z użytkowników obniża poziom dyskusji lub sprawia, że inni użytkownicy źle się czują w jego towarzystwie, „wypraszamy” go i zwracamy koszty.

Skoro mowa o użytkownikach, dwa pytania. Jak pozyskałeś 100 pierwszych członków? I jak zamierzasz pozyskać kolejnych 15 000? Wiem, że to twój cel.

Pierwsza faza była bardzo prosta, bo zarówno ja, jak i Bartosz dysponujemy siecią kontaktów i bazami mailingowymi, więc każdy z naszych znajomych otrzymał informację o Founders.pl. A jak będzie dalej? Będziemy wspierać się reklamami. Będziemy tworzyć unikalne treści i zachęcać do dołączania do społeczności. Niestety nie o wszystkich sposobach pozyskiwania użytkowników mogę powiedzieć, ponieważ mam kilka autorskich growth hacków, które nie chcę, żeby wypłynęły. I chociaż mierzymy wysoko, w około 15 000 członków, to w tym roku zamierzamy pozyskać 5 000 użytkowników.

Jedna rzecz to ich pozyskać, a druga to utrzymać. Powiedzmy, że jestem przedsiębiorcą, który ma problem. Dołączam do społeczności, ktoś mi pomaga ten problem rozwiązać, nabywam umiejętności, problem znika, a wraz z problemem znikam ja.

Liczymy się z tym, że będzie churn. Pewnie część osób podejdzie do naszej społeczności transakcyjnie, właśnie tak jak powiedziałeś. Ale znakomita część użytkowników powie: „OK. Wydałem 39 złotych za dostęp do platformy, ale rozwiązałem problem o wartości kilku tysięcy. Może pojawi się kolejny problem. Warto, żebym tu został”. Tacy użytkownicy pozostają lojalni.

Na przykład jeden z naszych członków wypuścił kurs o zarządzaniu finansami, a drugi go kupił. Co oznacza, że pierwszy już wyszedł na plus. A takich historii będzie więcej. Ponadto będziemy zbierać feedback od uczestników platformy, którzy chcą zrezygnować oraz będziemy starać się w jakiś sposób przekonać ich do pozostania. Wierzymy, że wspólne rozwiązywanie problemów i bycie w interesującym środowisku angażuje i przywiązuje.

Na koniec powiedz, gdzie za 12 miesięcy będzie Founders.pl?

Na pewno będziemy mieć wielokrotnie więcej członków, i to z różnych środowisk. Pozyskamy przedstawicieli ekosystemu startupowego. Rozbudujemy ofertę treści. Rozwiążemy znacznie więcej problemów zrzeszonych przedsiębiorców. I co jest moim osobistym celem, do Founders.pl dołączy więcej biznesmenów ze starszego pokolenia. To często osoby, które samodzielnie uczyły się, jak robić biznes; wiedzy nie zdobywały z książek, ale poprzez własne doświadczenia. Te osoby często są samotne. Chcemy łączyć pokolenia przedsiębiorców i stworzyć miejsce, do którego będą mogli należeć.

 

Artykuł powstał we współpracy z Founders.pl