Na zdjęciu (od lewej): Piotr Polański i Mateusz Mach, członkowie zarządu Five App
Jak trudno pozyskać inwestora? – Trudno. Szczególnie w Polsce, gdzie większość kapitału nie jest prywatna, a unijna więc procedury są utrudnione. Oczywiście w Stanach Zjednoczonych również nie jest aż tak łatwo i nie wystarczy dysponować pomysłem na kartce – mówi Mateusz Mach, pomysłodawca aplikacji Five App. Jego spółka właśnie ogłosiła pozyskanie inwestora, który wyłożył na rozwój produktu 400 tysięcy złotych. Tym samym spółka została wyceniona na ponad milion złotych. Co z pieniędzmi zrobi młody przedsiębiorca?
Hermetyczna grupa odbiorców
– Wierzę, że najlepszą inwestycją są ludzie i na nich chciałbym się skupić – mówi Mach, prezes zarządu Five App. Wraz z drugim członkiem zarządu spółki – Piotrem Polańskim, zdecydowali nie pobierać pensji i wynagrodzeń do czasu stworzenia finalnej wersji produktu, a całość zainwestować w zespół. – Nie mówię tutaj tylko o programistach oraz grafikach. Bardzo dużą rolę w procesie tworzenia aplikacji odgrywają specjaliści, tłumacze i profesorowie języka migowego – dodaje.
Jego aplikacja ma właśnie pomóc osobom głuchym w komunikowaniu się z innymi. Będą mogli to robić za pomocą wspólnie utworzonych gestów w aplikacji. Przeszkodą w osiągnięciu sukcesu, czyli m.in. przekroczeniu progu rentowności, zdaniem współtwórcy aplikacji jest “zamkniętość i hermetyczność grupy osób głuchych”. Ci zazwyczaj nie korzystają ze znanych nam portali np. z Facebooka, więc kanały dotarcia do nich muszą być zupełnie inne.
Słyszaki
Dlatego zespół planuje nawiązać ścisłą współpracę z uczelniami takimi jak Gallaudet University, gdzie wykładowym językiem jest właśnie migowy, a także zorganizować serię spotkań i konferencji. To jednak nie musi zadziałać, bo czasem głusi traktują osoby pełnosprawne negatywnie, określając je mianem „słyszaków”. – Mam nadzieję, że Five App nie zostanie odrzucony tylko z tego powodu. Wnosimy realną wartość w życie osób głuchych i w końcu umożliwiamy im komunikację w ich natywnym języku – dodaje.
Warto jednak spróbować, a łatwiej to zrobić przy pomocy inwestora. Mateusz Mach dzieli poszukiwania go na dwie części. Pierwsi zgłosili się sami, po przeczytaniu artykułów na temat aplikacji w zagranicznych mediach. – Po drugie sam starałem się skontaktować z większymi na rynku polskim graczami dla porównania ofert – mówi. – Inwestycja w Five App to po pivocie wciąż faza seedowa, więc nie rozważaliśmy inwestora z zagranicy. Ostatecznie wybraliśmy jeden z podmiotów, który odezwał się do nas sam – dodaje.
Wiek przeszkodą
Do współpracy mogło dojść szybciej, gdyby nie negatywna przygoda z potencjalnym partnerem, co opóźniło proces inwestycyjny o niemal trzy miesiące. Wszystko jednak ułożyło się po myśli i w końcu doszło do wsparcia finansowego tego młodego przedsięwzięcia. Jak na młody wiek Mateusza Macha reagowali potencjalni inwestorzy? Wiek był przeszkodą, ale przyznaje, że sam miałby wątpliwości w odwrotnej sytuacji, gdyby miał zainwestować w pomysł osiemnastolatka.
– Na szczęście nie byłem sam. W negocjacjach pomagał mi mój partner Piotr Polański, który na swoim koncie ma już 15-letnie doświadczenie w branży – dodaje. Ich spotkania z inwestorami wyglądały dosyć standardowo. Zaczynały się od krótkiej prezentacji pomysłu, później był tzw. teaser inwestycyjny oraz szczegółowy biznes plan. Później dochodziło do trudniejszej części spotkania, czyli negocjacji warunków samej inwestycji. Te poszły pomyślnie i młody biznes otrzymał ponad 400 tysięcy złotych finansowania.