Confebus: BlaBlaCar robi to nieuczciwie
Wśród firm pośredniczących w przewozach osobowych najwięcej sensacji wzbudza Uber. Bo albo taksówkarze w ramach protestu przeciwko amerykańskiej spółce blokują ulice miast, albo władze miast nakładają na właścicieli aplikacji łączącej kierowców z pasażerami kary finansowe. Zdarzały się również przypadki, jak miało to miejsce w Marsylii i Nantes, że działalność korporacji ze Stanów Zjednoczonych została zakazana w powyższych francuskich miastach. Podobny los może spotkać również konkurenta firmy zza oceanu.
Działający na podobnych zasadach BlaBlaCar boryka się z problemami prawnymi w Hiszpanii. Tamtejsze zrzeszenie przewoźników autobusowych Confebus zażądało, aby serwis zaprzestał prowadzić działalność na terenie Hiszpanii. Władze organizacji zarzucają francuskiemu pośrednikowi, że kierowcy świadczący usługi za pośrednictwem platformy nie mają odpowiednich kwalifikacji, żeby zajmować się przewozem osób. Ale to nie są jedyne zarzutu wobec spółki.
Zamknął Ubera, zamknie BlaBlaCara?
Dodają również, że BlaBlaCar łamie prawo, ponieważ pobiera od użytkowników dziesięć procent opłaty za wykonany kurs. Ponadto, jak zarzuca zrzeszenie przewoźników autobusowych Confebus, platforma umożliwia kierowcom czerpanie zysków z przewożenia pasażerów. Miałoby to być niezgodne z zasadami „ekonomii współdzielenia”. Mechanizm ten służy bowiem maksymalnemu i ekonomicznemu wykorzystaniu posiadanych zasobów, a nie generowaniu zysków za jego pomocą.
Rozstrzygnięciem sprawy zajmie się madrycki sąd gospodarczy, a dokładnie Andres Sanchez Magro, sędzia, który pod koniec grudnia ubiegłego roku zakazał Uberowi prowadzić działalność w Hiszpanii. Sędzia uznał wówczas, że amerykańska korporacja stosuje nieuczciwą konkurencję wobec taksówkarzy, którzy poczuli się zagrożeni wzrastającą popularnością przewoźnika. Czyżby BlaBlaCar miał podzielić wkrótce losy kolegi zza oceanu? Sprawa powinna wyjaśnić się już niebawem.
Tym czasem w Polsce: płać podatki, Uberowcu!
W Polsce z kolei, ani Uber, ani BlaBlaCar nie wzbudza aż takich sensacji, ale widać, że Państwo wyraźnie faworyzuje użytkowników francuskiej platformy. Na początku lipca tego roku Ministerstwo Finansów nałożyło obowiązek uiszczania podatku dochodowego za świadczenie usług w ramach przewozu osób wykonywanego za pośrednictwem Ubera. Sprawa dotyczy także osób fizycznych, czyli tych które nie prowadzą działalności gospodarczych, a korzystają z infrastruktury amerykańskiego koncernu. W przeciwieństwie do nich, podatek dochodowy nie dotyczy kierowców zrzeszonych w BlaBlaCarze.
Wiesław Dróżdż, rzecznik Ministerstwa Finansów, wyjaśniał wtedy, że przewoźnicy korzystający z francuskiej platformy udostępniają jedynie pasażerom wolne miejsca w samochodzie w zamiana za częściowe pokrycie kosztów wspólnego przejazdu. Zdaniem rzecznika nie można więc stwierdzić, że BlaBlaKierowcy generują zyski. Ciekawe tylko, czy podobnego zdania będzie hiszpański sędzia.