Na zdjęciu: Michał Sadowski, współzałożyciel i CEO Brand24 | fot. youtube.com
Lekcji dla startupowców jest wiele. Przedsiębiorcy dzielą się nimi w wywiadach prasowych, w poradnikach, a czasem i w swoich książkach. Wiemy jednak, że nie wszyscy mają czas na konsumowanie tylu treści, dlatego postanowiliśmy utworzyć ten cykl i znaleźć za Was informacje na temat tego, w jaki sposób znane firmy internetowe zdobywały swoich pierwszych klientów.
Trzy tysiące prywatnych wiadomości
Zaczynamy od przykładu Michała Sadowskiego z Brand24, ponieważ wydaje się najbardziej uniwersalny. Usługa, którą stworzył wraz z Karolem Wnukiewiczem, Piotrem Wierzejewskim i Dawidem Szymańskim pomaga zbierać i analizować wszystkie informacje dotyczące naszego produktu, bądź obserwowanej przez nas marki. Jak Brand24 znalazł pierwszych klientów na to narzędzie?
– Wysłałem trzy tysiące wiadomości: na LinkedInie, Facebooku, mejlu, Gadu-Gadu i na najrożniejszych formach komunikacji, gdzie w personalny sposób pytając prosiłem o testy mojego narzędzia, sugerując w jaki sposób to narzędzie może poprawić życie konkretnej osoby – mówi Michał Sadowski, CEO Brand24. W ten sposób zainteresował tysiąc osób, które przetestowały pierwszą publiczną wersję narzędzia.
40, 60 i 100 klientów w pierwszych miesiącach
Z tego tysiąca osób, których Sadowski przekonał do zainteresowania się narzędziem do monitorowania treści w internecie, czterdzieści kupiło abonament na usługę już w pierwszym miesiącu działania firmy. – Była to czteroprocentowa konwersja z użytkowników testujących na tych, którzy faktycznie kupili usługę – dodaje. W drugim miesiącu konta kupiło sześćdziesiąt osób, a w trzecim sto.
– W ten sposób rozkręciliśmy ten biznes – mówi CEO Brand24. Początki firmy nie należały jednak do łatwych, jak to bywa w startupach. Kilkuosobowy zespół pracujący nad stworzeniem i rozwojem Brand24 nie zarabiał. Firma przez pierwsze dziesięć miesięcy nie osiągała dużych przychodów, które pozwoliłyby na wypłacanie sobie pensji.
30 milionów złotych wyceny
– Przyznaję, że nie jest prosto być kreatywnym, gdy żona w ciąży, a ty się martwisz za co w supermarkecie zrobić zakupy, i nie ma na rachunki czy ratę kredytu hipotecznego – wspominał Michał Sadowski. Dziś jego firma bardzo dobrze radzi sobie na rynku, a jej wartość wyceniona została na 30 milionów złotych. Takiego wyniku można pozazdrościć.
–
Jak wyglądała Wasza historia pozyskania pierwszego klienta? Przysyłajcie je na adres [email protected]. Najciekawsze opiszemy na łamach MamStartup.
–
Zdjęcie główne artykułu dzięki uprzejmości infoShare