Kolejny polski startup dostał się do Y Combinatora. Aplikował pięć razy

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

– Nie wiem czy istnieją na świecie firmy, które chcą się rozwijać i nie mają problemu z zatrudnieniem wysokiej jakości specjalistów. Rynek cały czas rośnie i z każdym rokiem ten problem będzie się tylko pogłębiał. Na pewno istnieje ogromna potrzeba na nasze rozwiązanie – mówi Mateusz Drożdżyński.

Do grona polskich startupów, które rozwinęły się dzięki udziałowi w jednym z najlepszych akceleratorów w Dolinie Krzemowej dołączył Pilot. Wcześniej w programie brały udział zespoły: Estimote i Credictive. Jak Pilot przekonał osoby decyzyjne z akceleratora? Nie było łatwo, bo udało się dopiero za piątym razem.

Na zdjęciu (od lewej): Staszek Kolarzowski, COO i Mateusz Drożdżyński, CEO Pilot

Nie za blisko

Mateusz Drożdżyński i Staszek Kolarzowski to pomysłodawcy Pilot, czyli międzynarodowego narzędzia dla pracodawców szukających specjalistów i osób, które spełnią jego oczekiwania. – Pomagamy firmom zatrudniać najlepszych programistów i designerów w dowolnym miejscu na świecie – dodaje Drożdzyński, CEO Pilot. Jego zdaniem firmy popełniają ten sam błąd: szukają pracowników mieszkających za blisko.

– Większość firm ogranicza się do szukania talentu w miastach, gdzie mają siedziby, co może mieć sens jeśli jest się gorącym startupem z Doliny Krzemowej. W przeciwnym wypadku mocno ogranicza to jednak dostęp do świetnych pracowników – uważa Mateusz Drożdżyński. Dlatego współtworzył platformę Pilot, która ma połączyć dwie strony procesu rekrutacyjnego. Pomaga także w formalnościach związanych z zatrudnieniem.

Zespół Pilot doradza w negocjacjach i zajmuje się całą biurokracją związaną z zatrudnieniem. Użytkownicy tego polskiego narzędzia nie muszą przejmować się takimi rzeczami jak kontrakty, płatności czy faktury, niezależnie od tego z jakiego kraju pracują. To wszystko pomaga załatwić Pilot. Jednak nie każdy może skorzystać z usług tej firmy, bo pracodawca musi przejść weryfikację profilu.

Weryfikacja pracodawców i pracowników

– Platforma nie jest otwarta dla wszystkich i każda z osób musi przejść weryfikację żeby zostać członkiem Pilot. Dzięki temu firmy mogą szybciej podejmować decyzję o zatrudnieniu danej osoby, bo wiedzą, że rozmawiają tylko z najlepszymi osobami. Z drugiej strony programiści i designerzy dostają dostęp do długoterminowych projektów ze sprawdzonymi i poważnymi klientami – przekonuje Staszek Kolarzowski.

Być może czynnik związany z weryfikacją profilu pracodawcy i pracownika przekonał zespół jednego z najlepszych akceleratorów startupów na świecie Y Combinator do tego, by wsparł w rozwoju polski startup. Zdaniem Staszka Kolarzowskiego na rynku jest wiele dużych firm, które operują w bardzo nieefektywnym modelu biznesowym.

– Jeśli klient płaci firmie $100 za godzinę pracy programisty w Indiach, a ten programista dostaje maksymalnie 10% tej kwoty to jest tutaj ogromna okazja na to, żeby zrobić to lepiej. Myślę, że YC zgadza się tutaj z nami, że w którymś momencie pojawi się firma, która przewróci rynek do góry nogami i spowoduje, że aktualny model agencji nie będzie miał tak dużo sensu – dodaje.

Do pięciu razy sztuka

Założyciele Pilot do udziału w Y Combinatorze aplikowali pięć razy. Dwa razy zgłosili inne pomysły na biznes, a trzy razy mówili o Pilot. Zazwyczaj proces zgłoszenia zaczyna się od wypełnienia formularza, odpowiedzi na pytania dodatkowe i na tym się kończy. Podczas ostatniej próby, zespół Pilot został zaproszony na rozmowę wideo, by później porozmawiać na żywo z rekruterami Y Combinatora.

– Rozmawialiśmy z jednym z partnerów, Timem Brady, który był wcześniej VP of Product w Yahoo. Rozmowa trwała dokładnie 10 minut. Tim zadawał nam różne pytania na temat firmy, planów, problemów, które przewidujemy, jak planujemy pozyskiwać klientów, itd – opowiada Mateusz Drożdżyński. Później zespół pojechał do Mountain View i odpowiedział na kilka nowych pytań.

Po intensywnych kilku minutach rozmowy z Timem Brady, ten podziękował za rozmowę i poprosił, by zespół Pilot poczekał za drzwiami. – O ostatecznej decyzji startupy dowiadują się dopiero na koniec dnia, ale czasami jeśli partnerzy nie potrafią wypracować jednogłośnej opinii na temat startupu mogą poprosić startup o tzw. reinterview z inną grupą partnerów. W naszym przypadku dokładnie tak się stało – dodaje.

Email to porażka

Pod koniec dnia, Pilot spotkał się z Michaelem Siebelem, CEO Y Combinator i partnerami: Adorą i Lyle. – O ile po pierwszej rozmowie z Timem byliśmy zadowoleni z naszych odpowiedzi, to druga rozmowa poszła kiepsko. Partnerzy nie byli przekonani do naszego produktu i dostaliśmy dużo krytyki na temat naszych pomysłów. Nie pomagało też zmęczenie po naszej oraz ich stronie – mówi Drożdżyński, CEO Pilot. 

– Po kilku godzinach już w naszym mieszkaniu oczekiwaliśmy na telefon lub emaila. Email oznacza zawsze odrzucenie, telefon – ofertę od YC. Byliśmy nastawieni na wiadomość email, ale w pewnym momencie zadzwonił do nas telefon z nieznanego numeru. Okazało się że zostaliśmy zaakceptowani i mamy planować przeprowadzkę do Doliny Krzemowej – mówi Staszek Kolarzowski, COO Pilot.

Co jego zdaniem przeważyło o pozytywnej decyzji w sprawie aplikacji, którą złożyli? Zapytał o to partnerów Y Combinatora, ale nie uzyskał jednoznacznej odpowiedzi. – Jednej osobie spodobała się koncepcja tworzenia wielu mini narzędzi dla freelancerów i zostania systemem operacyjnym dla pracy na kontrakt. Druga była zaciekawiona tym, że skupiamy się tylko na większych firmach – mówi Kolarzowski.

Poszukiwanie talentów

Zespół polskiego startupu, biorąc udział w programie akceleracyjnym, liczy przede wszystkim na dostęp do wiedzy. Już od początku grudnia miał możliwość umawiania się na spotkania z dowolnym partnerem z YC i przedyskutowania dowolnego tematu. Drożdżyński zaznacza, że mówimy tutaj o najlepszych specjalistach w swojej dziedzinie na świecie.

– Jeśli potrzebujemy porozmawiać o pozyskiwaniu klientów z listy Fortune 500, to mamy tutaj dostęp do osób, który zajmowały się tylko tym przez ostatnie 10 lat. Pół godziny rozmowy z taką osobą potrafi nauczyć więcej niż przeczytanie setki książek czy próbowaniu rozwiązania problemów samemu. Świetną rzeczą jest też wsparcie od osób, które uczestniczyły w programie w przeszłości i są zawsze chętne pomóc – mówi.

W tej chwili jest to ponad 2 000 osób, które prowadzą firmy od małego startupu związanego z cyber security, po 300 osobowe firmy zajmujące się SEO po ogromne startupy jak Airbnb czy Dropbox. Plany i oczekiwania względem Y Combinatora są duże, ale już dziś zespół osiągnął wiele. Przede wszystkim udało mu się potwierdzić, że hipoteza działa i rzeczywiście jest w stanie pomóc firmom w poszukiwaniu talentów.

Wiele do zrobienia

Zespół Pilot ma też przed sobą wiele rzeczy do zrobienia, bo konkurencja na rynku jest ogromna. Konkuruje nie tylko z innymi platformami, ale także z agencjami rekrutacyjnymi, dev shopami, pojedynczymi freelancerami czy dużymi firmami konsultingowymi. Firma jest jednak pewna, że w porównaniu do większości rozwiązań jako jedyna jest w stanie zrealizować większe potrzeby w krótkim czasie.

– Mało które rozwiązanie jest w stanie pomóc firmie zbudować w krótkim czasie 20 osobowy zespół składający się z najlepszych osób w danej dziedzinie. W porównaniu do wielu rozwiązań jesteśmy też w stanie przekazać więcej pieniędzy bezpośrednio do osoby, która wykonuje pracę, co pozytywnie wpływa na jej zadowolenie, ale też pozwala nam współpracować z dużo lepszymi specjalistami – mówi CEO. 

Im lepszych pracowników znajdzie dla klienta, tym więcej zarobi na swojej pracy, bo Pilot opiera model biznesowy na prowizji. W przyszłości firma ma dostarczać pełną infrastrukturę do zatrudniania specjalistów na całym świecie. – Zatrudnienie powinno być prostym procesem. Chcemy żeby firmy skupiały się na budowaniu produktów, a nie tym jak znaleźć odpowiednią osobę czy jak ją zatrudnić – dodaje Drożdżyński. 

Te plany na pewno pomoże zrealizować doświadczony zespół Y Combinatora.