Zdjęcie główne artykułu by jeshoots.com
Męcząca praca
Na pomysł wpadli w 2009 roku podczas wakacyjnego wyjazdu. Pomyśleli, że warto połączyć zainteresowanie motoryzacją z nowymi technologiami. Głównym celem miało być łatwe sprawdzenie przez internet jakości używanego pojazdu, który chcielibyśmy kupić. – W tamtych czasach o takich rozwiązaniach mówiono tylko w Stanach Zjednoczonych czy w Wielkiej Brytanii – mówi Piotr Sawuła, jeden z założycieli autoDNA. Dodaje, że z tych jak i z pozostałych krajów europy zachodniej, napływały do Polski pojazdy powypadkowe, uszkodzone, po szkodach całkowitych i z cofniętymi przebiegami. Te wady zazwyczaj starano się ukrywać przed kupującymi.
– Skala tych problemów, jak i brak narzędzi do weryfikacji historii pojazdu tylko utwierdził nas o słuszności realizacji tego pomysłu – wspomina Sawuła. Najpierw tworzy projekt takiego serwisu, co zajmuje zespołowi prawie rok ciężkiej pracy. – I to bez wynagrodzenia, z dużymi kosztami – mówi Piotr Sawuła. Praca nad autoDNA pochłania całe dnie. Jest ciężka, skutkuje całkowitą rezygnacją z życia prywatnego, wymaga kreatywności, myślenia wielopoziomowego. – Praktycznie zawsze wykraczała poza normalne godziny pracy. Pomogła bardzo determinacja oraz zgrany zespół, dzięki któremu mogliśmy wystartować – mówi jeden z założycieli autoDNA.
Giełda bez samochodów
Gdy dochodzi do premiery produktu, rusza promocja serwisu. Zespół od początku realizuje strategię łączenia reklamy tradycyjnej oraz tej w nowych mediach. Banery pojawiają się na giełdach samochodowych, rozdają tam ulotki, reklamują się w radio i w Internecie. Z czasem następuje pewna ewolucja i na giełdach samochodowych coraz trudniej kupić samochody. – Handluje się na nich w zasadzie wszystkim oprócz aut – mówi Piotr Sawuła. Dlatego promocję swojego biznesu przenosi do Internetu, bo jego aplikacja działa tylko w sieci i najwięcej klientów przybywa właśnie dzięki reklamom na portalach branżowych.
Za pośrednictwem autoDNA internauci mogą sprawdzić co działo się z samochodem, który chcą kupić, przez lata od czasu produkcji. W raportach znajdą też informację, czy nie był kradziony, ale też czy nie ucierpiał w wypadku drogowym. Wszystko po to, by podpowiedzieć klientom, czy warto kupić dany pojazd, czy lepiej poszukać jakiegoś innego. W ocenie pomagają dane, na których opiera się zespół autoDNA. Statystyki zachwycają, bo do dziś sprawdzono miliony numerów VIN pojazdów. Przychody nie są jednak wysokie. – Zarabiamy to prawda. Za mało, również prawda – mówi Piotr Sawuła.
Idzie nowe
Jest ostrożny. Nie zdradza ani dokładnej liczby sprawdzonych pojazdów, ani wysokości zysków firmy. Zaznacza jednak, ze pozwalają one na inwestycję i rozwój, co dla zespołu jest najważniejsze i potrafi to docenić. – Bardzo racjonalnie wydajemy, wszystko musi mieć swoje uzasadnienie, jest zmierzone. Zdajemy się również na nasz instynkt, zmysł i pragmatyczność – mówi. Strategia ta podobno jest skuteczna. Firma nie planuje wejść na giełdę, choć jak mówi jej założyciel: w biznesie jednak nigdy nie mów nigdy. Jakie ma plany na przyszłość? – Stworzymy nowe produkty i usługi, wypróbujemy nowe kanały sprzedaży oraz zdobędziemy nowe rynki – mówi Piotr Sawuła.