Na zdjęciu: Justyna Fabijańczyk | fot. archiwum prywatne CyfrowiNomadzi.pl
Punkt zwrotny
O sobie mówi, że jest z natury ciekawa, głodna informacji, bardzo kreatywna, ale też mająca kłopoty z pracą w zespole. Ciągle musi robić coś nowego, innowacyjnego, bo to daje jej energię. Zawsze szuka najnowszych rozwiązań, uczy się od najlepszych i nie daje się wcisnąć do korporacyjnego open space’u. Taka jest Justyna Fabijańczyk, która kilka lat temu postanowiła zostać cyfrową nomadką. Choć jeszcze nikt tak tego nie nazywał.
Co ono oznacza? Cyfrowy nomadyzm to tworzenie własnej rzeczywistości, czyli łączenie pracy w dowolnym miejscu na świecie z podróżowaniem. Jeśli czujesz, że otaczająca Cię szara rzeczywistość nie jest dla Ciebie, powinieneś spróbować coś zmienić. – Niestety zanim sobie to uświadomiłam, minęło dużo czasu. Musiał nastąpić całkowicie nowy moment zwrotny w moim życiu – mówi Fabijańczyk, która dziś żyje z pisania tekstów na zlecenie.
Co robić
Takim punktem w jej życiu była depresja po rozstaniu się z niedoszłym mężem. Prowadził szkołę językową online i podróżował. Właśnie on w 2012 roku zabrał Justynę do Indii i stamtąd zarabiali na życie, ale wtedy nikt nie mówił jeszcze o cyfrowym nomadyźmie. Bardzo przeżyła to rozstanie. – Zamieszkałam z rodzicami, nie miałam pracy. Zupełnie nie mogłam się odnaleźć. Miałam świadomość tego, że muszę dać sobie czas, że to nie jest moment na podejmowanie decyzji – opowiada.
Minęło wiele miesięcy, aż pewnego dnia stwierdziła, że albo będzie robić w życiu to czego chce, albo nie będzie robić nic. – Dosłownie takie myśli pojawiły się wtedy w mojej głowie. Zdałam sobie pytanie o to, co chcę robić. Odpowiedź była jedna – podróżować – mówi. Następne pytanie dotyczyło tego, jak zamierza na te podróże zarobić, skąd będzie mieć pieniądze. – Tutaj też widziałam, że albo będę robić to co lubię i co uważam za wartościowe, albo nic – dodaje.
Wybór miejsca
Naturalną i najbardziej oczywistą odpowiedzą było to, żeby żyć z pisania. Oczywiście już wtedy miała świadomość tego, że jeśli chce się z tego utrzymać, to musi pisać teksty komercyjne, reklamowe, wykorzystać doświadczenie, które już zdobyła. Skończyła studia dziennikarskie na UW, pracowała w kilku redakcjach, radiu i w TV, ale też w agencjach reklamowych. W pierwsze dni po podjęciu decyzji o byciu cyfrową nomadką przerażało ją wszystko.
Nie martwiła się jednak, nie myślała o przeciwnościach, o problemach. – Wiedziałam, że to dla mnie w tamtym momencie jedyna droga i byłam gotowa nią iść wbrew wszelkim trudnościom. Zrobiłam plan działania, wiedziałam że muszę dojść do poziomu, gdzie będę mieć stałych, zaufanych klientów – mówi Justyna Fabijańczyk. Pierwszym problemem był wybór miejsca, do którego chce jechać. Zastanawiała się nad wyjazdem do Chin, na Wyspy Kanaryjskie lub do Meksyku.
Jak pracować
Wybrała Fuerteventurę. Mimo pięknych widoków zza okna, żeby zarabiać zawsze musi być online, przez co ciągle boi się, że nie będzie dostępu do sieci. Gdy utraci połączenie zacznie myśleć, że nie będzie mogła przez to dostarczyć jakiejś pracy na czas i ktoś pomyśli, że jest niepoważna. Zawsze więc sprawdza wszystko sto razy i ma plan b i c, na wypadek gdyby internet przestał działać. – Offline jestem tak naprawdę tylko wtedy, gdy jestem w górach – mówi.
Od 4 lat tworzy nazwy firm i produktów, poza tym dużo pisze o marketingu, mediach społecznościowych. Przygotowuje się też do uruchomienia dwóch nowych projektów online, jeden związany ze sprzedażą usług marketingowych, a drugi to sklep online działający w modelu dropshipping. Cały proces realizacji zlecenia odbywa się w jej przypadku online. Wszystko: od znalezienia klienta, pierwszego kontaktu, rozmów o zleceniu, pokazania efektów i poprawek. I nikomu to nie przeszkadza.
Oszczędzać
Kiedy potrzebuje więcej informacji, aby zrealizować zlecenie, dzwoni do klienta na Skype, czyli także w formie online. Dzięki temu, żadna ze stron nie traci czasu na dojazd. Spotkania wirtualne, zdaniem rozmówczyni, są też bardziej produktywne. Nie wszystko jednak da się załatwić wyłącznie przez internet. Choć najpierw wymienia się z klientem skanami podpisanych umów, potem musi oryginały wysłać pocztą. I na odwrót.
Życie cyfrowego nomady nie zawsze jednak świeci słońce. Cierpi na nim tzw. work-life balance, czyli równowaga między pracą, a życiem poza pracą. – To jest kwestia, o którą trzeba dbać od samego początku, nie ignorować jej. Zwykle, albo za dużo czasu poświęca się na atrakcje, albo za dużo na pracę – mówi. Druga kwestia to zarządzanie finansami i dbanie o bezpieczeństwo finansowe. – Będąc freelancerem jest to kwestia bardzo trudna, ale nie można zignorować konieczności oszczędzania – dodaje.
Pracowakacje
Są jednak sposoby na to, by zwiedzać nowe miejsce, ale też zarabiać na swoje utrzymanie. Po przeprowadzce zawsze warto dać sobie kilka dni na zadomowienie się i poznanie okolicy. Justyna od kilku tygodni mieszka w Barcelonie, gdzie zamierza zatrzymać się na kilka dłuższych miesięcy. – Jestem w mieście, gdzie jest mnóstwo takich ludzi takich jak ja, gdzie konferencje i spotkania cyfrowych nomadów są na porządku dziennym. To jest bardzo inspirujące – mówi.
Energia takiego miasta bardzo motywuje. Teraz skupia się na nowych projektach, więc na przeprowadzkę nie wybrałaby na pewno tajlandzkiej wyspy Ko Lanta albo Malediwów. – Tam chcę jechać na wakacje albo na pracowakcje z przewagą elementu wakacyjnego. W Barcelonie pracuję po kilkanaście godzin dziennie, w topikach po kilka godzin dziennie. Nie jestem w stanie skupić się na czymś zupełnie nowym i pracować pełną para z knajpki na plaży. Gdy mam dużo pracy, wybieram miejsca, w których mogę się skupić – opowiada.
Roznoszące pomysły
Coś jednak sprawia, że Justyna od lat pracuje na zlecenie, z różnych zakątków świata. Co jest najlepsze w byciu cyfrowym nomadą? – Chyba możliwość realizacji swoich pomysłów – mówi. Ważna jest też elastyczność, czyli możliwość dostosowania tego, ile w danym momencie życia chce się poświęcać czasu na pracę, a ile na inne aktywności. – To jest niesamowity styl życia dla ludzi ceniących sobie niezależność, wolność, rozwój, dla tych których wręcz roznoszą pomysły i chcą je realizować – dodaje.
Przekonuje, że duże finanse nie są kluczowe w byciu cyfrowym nomadą, bo ten styl życia w niektórych przypadkach może być tańszy od życia w Polsce. Nawet w Europie są świetne miejsca, gdzie koszty życia są podobne do Polski, a standard życia jest dużo wyższy. – Jeśli czujesz, że to do ciebie przemawia, spróbuj. Nie odkładaj tego na później – zachęca.