fot. materiały prasowe
Dostawy w 10 minut
Testy drona przeprowadzono w miejscowości położonej o ok. 32 kilometry na północ od Auckland, największego miast w Nowej Zelandii. Domino i Flirtey, spółka do której należą bezzałogowce, zakładają, że już wkrótce dostawy będą realizowane regularnie, a pizza będzie docierać do klientów w ciągu najwyżej 10 minut. Natomiast w niedalekiej przyszłości drony mają realizować zamówienia także w innych miastach i krajach.
Zgodnie z ankietą, którą Domino przeprowadziło wśród swoich klientów aż 70 proc. deklaruje, że skorzystałoby z takiej formy dowozu posiłku. – Zainwestowaliśmy w to partnerstwo i tę technologię, ponieważ wierzymy, że realizowanie dostaw przez drony będzie istotną częścią naszych zamówień. Co więcej klienci otrzymają najświeższą i najgorętszą pizzę, jaką możemy im zaoferować – mówi Don Meij, dyrektor generalny Domino, cytowany w informacji prasowej.
Traci łączność, wraca do bazy
Dodaje, że dostarczane przez maszyny posiłki nie tylko będą docierać do zamawiających szybciej, ale także mają być realizowane w bezpieczny sposób. Przedstawiciele spółki tłumaczą, że drony sygnowane przez Flirtey są wykonane z włókna szklanego, aluminium i elementów wydrukowanych na drukarce 3D, dzięki czemu są lekkie. Do tego wyposażone w zabezpieczenia, które automatycznie ściągną bezzałogowca do bazy, gdy jego bateria będzie na wyczerpaniu albo straci łączność GPS.
Rok temu władze Nowej Zelandii zmieniły prawo, dzięki czemu można tam realizować dostawy posiłków za pośrednictwem dronów. Podczas sierpniowych testów bezzałogowca Don Meij powiedział, że nie wyklucza przeprowadzenia programu pilotażowego na sześciu innych rynkach. Wskazał wówczas Austrię, Belgię, Francję, Holandię, Niemcy i Japonią. To, czy faktycznie zostanie przeprowadzony, zależy m.in. od regulacji prawnych, jakie obowiązują w tych krajach.