Pomiar z potu
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego stworzyli jednorazowy tatuaż, który działa, jak alkomat. Mierzy poziom stężania alkoholu w organizmie kierowcy, a następnie informuje go o wyniku badania. Służy temu wmontowany w plaster czujnik, który za pomocą Bluetooth’a łączy się ze smartfonem użytkownika. Pomiar dokonywany jest z potu.
Spectrum wyjaśnia, że wynalazek Amerykanów składa się z dwóch elementów. Pierwszym z nich jest wcześniej wspomniany tatuaż, a drugim elastyczna płytka elektroniczna mniejsza niż plasterek gumy do żucia. Zawiera ona elektrony srebra i chlorku srebra, które przez pięć minut generują niewielki prąd. To on odpowiada za aktywację paska żelowego nasączonego substancją, która powoduje pocenie się.
Plaster kosztuje kilka centów
Gdy czujnik na tatuażu wykryje pot, wówczas dokonuje pomiaru. Następnie wynik badania wyświetla się na ekranie telefonu. Autorzy projektu tłumaczą, że przetestowali wynalazek na grupie dziewięciu zdrowych ochotników, którzy nosili plastry przed i po spożyciu alkoholu. Test okazał się skuteczny, ponieważ odzwierciedlił rzeczywiste stężeni alkoholu we krwi badanych.
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego dodają, że opracowany przez nich tatuaż kosztuje zaledwie kilka centów. Planują także stworzyć gadżet, który będzie można nosić przez 24 godziny na dobę. Na podobnej zasadzie ma działać plaster dla diabetyków. Jego pomysłodawcami są naukowcy z koreańskiego Instytutu Nauk Podstawowych.
Poziom cukru we krwi
Cienki i elastyczny plaster przykleja się do nadgarstka, a zamieszczone w nim czujniki mierzą poziom cukru we krwi. Urządzenie gromadzi informacje o właściwościach skóry takich jak wilgoć, temperatura i pH potu. Na ich podstawie określa stężenie glukozy i jeśli odbiega ono od normy, wówczas zamontowane w powłoce plastra mikroigły wprowadzają do krwioobiegu odpowiednią dawkę leku.