Polacy wyprodukowali organiczną aspirynę. Potrzebują dwóch milionów złotych na jej reklamę

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Historia, którą opisujemy dzisiaj pokazuje, jak ludzie spoza branży rozumieją innowacyjność i jak radzą sobie na rynku pełnym konkurencji. Jacek Gorczykowski walczy o klienta na rynku wartym 100 miliardów złotych rocznie, w samej Polsce. Pieniędzy na rozwój i reklamę szuka na crowdangels.pl.

Willo zajmuje się produkcją preparatów na bóle głowy czy stawów. Polacy radzą sobie z tymi problemami łykając 200 milionów tabletek rocznie, a firma Gorczykowskiego chce przejąć część tego rynku dla siebie i dla inwestorów, którzy mu pomogą w rozwoju firmy i rozreklamowaniu produktu. Na ten cel potrzebuje dwóch milionów złotych.

Na zdjęciu: Jacek Gorczykowski, dyrektor marketingu Willo

Okres przedaspirynowy

– Na rynku praktycznie nie ma preparatów roślinnych przeznaczonych do wzmocnienia organizmu w przypadku najpowszechniejszych chorób. Jesteśmy zasadniczo skazani na łykanie „ciężkiej chemii” w postaci paracetamolu lub kwasu acetylosalicylowego. Nie zdajemy sobie jednak sprawy z niezwykle negatywnych skutków przyjmowania takich syntetyków – mówi Jacek Gorczykowski, jeden z założycieli Willo, i podaje przykład.

Kto wie, że przyjęcie 10 tys. mg paracetamolu w ciągu doby grozi śmiercią, a 4 tys. mg marskością wątroby? – Przecież 4 tys. mg to tylko 8 tabletek. – dodaje. Dlatego zespół Willo produkuje preparaty korzystając z historii leczenia z „okresu przedaspirynowego”. Prodkuty Willo są organicznymi zamiennikami dla popularnych leków przeciwbólowych, czy przeciwzapalnych.

Suplement diety?

I choć na ulotce preparatów znajdziemy hasło „suplement diety”, trudno taki produkt do niego zaliczyć. – Suplement diety to np. Witamina C. Można się nią suplementować pijąc na przykład sok z róży lub cytryny. Jednocześnie jest to określenie rejestracji dodatku żywieniowego, wprowadzanego na rynek w różnej formie (sok, tabletki itp.), mającego wpływ na prawidłowe działanie organizmu – mówi zalożyciel Willo.

Wbrew pozorom wprowadzenie takiego produktu na rynek nie jest trudne. – Po prostu wypełnia się druczek, składa w Głównym Inspektoracie Sanitarnym i już. Jest to związane z tym, że suplement diety jest traktowany legislacyjnie jak żywność, np. marchewka czy kartofel, tylko powiedzmy sproszkowany – dodaje. Schody zaczynają się jednak, gdy produkt ma klientowi lub pacjentowi zapewnić określone działanie i to doraźne.

Zostań udziałowcem

Takim przypadkiem jest Willo, którego każda partia wyciągów wierzbowych używanych do produkcji preparatów jest badana w PAN w Olsztynie. – Po zarejestrowaniu i przebadaniu pozostaje już tylko drobiażdżek: przekonanie sieci sprzedaży do przyjęcia produktu na półkę i klientów/pacjentów do wydania na niego pieniędzy. Gwarantowane w tym procesie jest jedno: krew, pot i łzy – mówi.

Na realizację procesu sprzedaży Willo poszukuje pieniędzy i wybrał się po nie tworząc kampanię crowdfundingu udziałowego na portalu crowdangels. Liczy, że uda mu się zebrać dwa miliony złotych, które chce przeznaczyć na reklamę i marketing produktu. – Dywidendę zakładamy dopiero po trzech latach od dnia inwestycji. Początkowo zyski będą inwestowane w budowę sieci sprzedaży – mówi Jacek Gorczykowski.

13,8 tys. aptek w kraju

– Na dywidendę będziemy przeznaczać 50% zysków netto. Gwarancja odkupu udziałów za 120% ceny zakupu po 24 miesiącach. Nie planujemy upublicznienia spółki – dodaje. Czy Polacy będą zainteresowani inwestycją w preparaty na ból głowy czy stawów? To się okaże. Zespół Willo właśnie podpisał umowę na dystrybucję leków, które trafią do 13,8 tys. aptek na terenie kraju.