Na zdjęciu: dr n. med. Patrycja Wizińska-Socha, Prezes Nestmedic
Z medycznego punktu widzenia nie można przewidzieć wszystkich komplikacji, dlatego zespół Pregnabit skupił się na obszarze profilaktyki oraz dostępności badań kontrolujących stan płodu – tutaj poprawa była możliwa. Dziś urządzeniem do badania dobrostanu płodu jest kardiotokograf, czyli KTG. Samo badanie wiąże się zazwyczaj z koniecznością dojazdów i często długiego oczekiwania, a pod koniec ciąży jest powtarzane regularnie.
W skrajnych wypadkach brak informacji o zagrożeniu na czas może skończyć się bardzo źle. – Dlatego zaczęłam się zastanawiać, w jaki sposób oczekujące mamy mogłyby kontrolować stan zdrowia płodu bez konieczności narażania się na stres związany z wizytami w szpitalu. I tak zrodziła się idea mobilnego KTG, który pomógłby wspierać personel medyczny i kobiety w ciąży, także pomiędzy wizytami kontrolnymi u lekarza – mówi Wizińska-Socha.
Pierwsze prace
W 2014 roku powołała firmę Nestmedic i wtedy rozpoczęły się prace nad projektem urządzenia, jego produkcja i wprowadzenie na rynek. Najpierw do załogi Pregnabit dołączyła dr n. med. Anna Skotny, a później doświadczeni eksperci z zakresu inżynierii biomedycznej i projektowania oraz położne i lekarze. Firma do dziś współpracuje z kobietami w ciąży, by urządzenie spełniało ich wymagania.
– W dwa lata udało nam się nie tylko zbudować pierwszy prototyp systemu Pregnabit, ale uruchomić również Medyczne Centrum Telemonitoringu i wzbudzić duże zainteresowanie zarówno w Polsce, jak i za granicą – cieszy się Patrycja Wizińska-Socha, założycielka Nestmedic. Droga do stworzenia wymarzonego produktu rozpoczęła się od pomysłu, a później od zawartości portfela założycielki. Zainwestowała w to urządzenie wszystkie swoje oszczędności.
– Byłam pewna, że ktoś poza mną również zauważy ogromny potencjał drzemiący w mobilnym KTG. I tak też się stało, wsparli nas aniołowie biznesu, dzięki którym mogliśmy kontynuować prace nad rozwojem systemu – wspomina. Dzięki nim zespół mógł spokojnie pracować nad produktem, nie martwiąc się o pensje pracowników.
Na zdjęciu: zespół Pregnabit
Abonament na urządzenie
Projektowanie Pregnabit zaczęło się od wielu pytań i zrozumienia barier. – Skupiliśmy się na strategii, tworzeniu zespołu i przede wszystkim – jak najlepszej realizacji, dostarczeniu produktu i usługi, która będzie wspierać personel medyczny i oczekujące mamy – dodaje Prezes Nestmedic. Produkcja certyfikowanego urządzenia ruszyła pod koniec, jak mówi Wizińska-Socha, długiego i intensywnego 2016 roku.
Urządzenie Pregnabit, które ma posłużyć do badania dobrostanu płodu, sprzedawane jest szpitalom i innym zakładom opieki zdrowotnej, a nie bezpośrednio pacjentom. Zarządzający placówkami mogą wypożyczać sprzęt przyszłym mamom, by samodzielnie kontrolowały stan płodu. Dlaczego Pregnabit nie jest sprzedawany pacjentkom? – Uznaliśmy, że nic nie jest w stanie zastąpić doświadczenia i wiedzy specjalistów – mówi założycielka Nestmedic.
Placówki mogą skorzystać z modelu abonamentowego, żeby używać Pregnabit. Za samo urządzenie zapłacą tysiąc złotych netto, do tego trzeba doliczyć miesięczny abonament na 30 analiz zapisów badań KTG oraz ratę za urządzenie. Placówka, czy lekarz mogą też kupić urządzenie, a później płacić 750 złotych abonamentu.
Udowodnić, że się da
Zdaniem zespołu, lekarze i położne mogą tylko zyskać finansowo i wizerunkowo na zakupie Pregnabit. Dzięki możliwościom telemedycyny mogą podnieść wskaźnik pomyślnie rozwiązanych ciąż w kraju i zapewnić kobietom pełniejszą opiekę w tym wyjątkowym dla nich czasie. Z danych Rocznika GUS z 2015 roku wynika, że w Polsce współczynnik umieralności okołoporodowej, w roku 2015 wyniósł 4,43 ‰.
– Mimo poprawy, na tle innych krajów wypadamy wciąż słabo, nasze urządzenie to duży krok w stronę pełniejszej ochrony i ratowania życia noworodków – mówi dr n. med. Patrycja Wizińska-Socha. Zespół Pregnabit ma ogromne plany związane ze sprzedażą swojego urządzenia. Sprzedaż działa już w Polsce, ale urządzenie posiada już certyfikację, która pozwala rozszerzyć działalność na kraje w Unii Europejskiej.
– Chcemy zaistnieć również na ogromnym rynku amerykańskim – rozpoczęliśmy przygotowania do uzyskania certyfikatu FDA – mówi Wizińska-Socha. – Dziś najważniejsza jest dla nas komercjalizacja w Polsce – z tego powodu zdecydowaliśmy się na szukanie kapitału wśród polskich inwestorów i debiut na rynku NewConnect. Polska firma jest w stanie podbić rynki zagraniczne i właśnie to chcemy udowodnić – dodaje.