5 life hacków prostujących życie startupowców w świecie venture capital

Dodane:

Wojciech Fedorowicz Wojciech Fedorowicz

Udostępnij:

Tournée po funduszach venture capital – to chleb codzienny dla wielu startupowców. Jak zatem zwiększyć swoje szanse na trafienie do serc zarządzających funduszy?

W czasach, gdy prowadzenie firmy technologicznej oznacza często niekończącą się rundę finansowania, dobre relacje z funduszami i zrozumienie specyfiki VC to podstawa. Zamiast wysyłać setki e-maili i martwić się głuchą ciszą po drugiej stronie, proponuję 5 rad, przydatnych w świecie VC.

1. Zastanów się, jak wielki chcesz być

Tak,  VC lubią wielkie wizje, globalne rynki i szansę na wielkie wzrosty – to jest część wynagrodzenia za ryzyko inwestycyjne, które podejmują. Jeśli inwestują, to w szybki kilkuletni wzrost, w agresywną budowę wartości i poświęcenie zespołu na 110 proc. Oczywiście, całość oparta nie na obietnicach, ale na twardych cyfrach i weryfikowalnym planie. Zatem jeśli widzisz, że to nie jest profil Twojego biznesu lub cenisz sobie jedzenie małymi łyżeczkami – być może VC po prostu nie jest kierunkiem dla Ciebie.

 2. Trafiaj do ludzi, a nie do spamu

Pogłębiony research i personalizacja oferty inwestycyjnej – to pozwala startupowcom skrócić ścieżkę dotarcia do poziomu prezentacji przed partnerem zarządzającym. Dobre fundusze nie deklarują, że „znają się na wszystkim”. Starają się zawęzić swoje kompetencje do kilku branż i modeli biznesowych. Wówczas mogą zaoferować nie tylko „money”, ale coś o wiele cenniejszego – „smart money”. Zatem staraj się koncentrować na właściwych funduszach i pamiętaj, że to dopiero pierwszy poziom selekcji – drugim jest zrozumienie, który partner w funduszu specjalizuje się akurat w twojej branży. Trafienie do tego właściwego człowieka już z pierwszym komunikatem drastycznie podnosi szansę spotkania się w 4 oczy. Przydaje się tu np. prześledzenie aktywności poszczególnych partnerów np. na LinkedInie czy w mediach.

 3. Niech inni mówią za Ciebie

Szczegółowy research nt. partnerów funduszu VC prowadzi do kolejnego „wytrychu” otwierającego drzwi do pozyskania smart money. To rekomendacja osobista – w czasach tysięcy połączeń w mediach społecznościowych na pewno znajdziesz osobę, mogącą bezpośrednio polecić Cię w danym funduszu. A słowo polecające znajomego ma w tej branży większą siłę rażenia niż nawet najlepiej spersonalizowany e-mail.

 4. Rocznik VC ma znaczenie

Fundusze VC są jak wina – ich natura zmienia się w czasie. Mają taki okres, gdy dopiero się organizują, taki, gdy inwestują na potęgę i kolejny – gdy inwestują w rundy kontynuacyjne w spółkach portfelowych. Jeśli fundusz pomyślany jest na 10 lat, to z reguły na przełomie 4. i 5. roku partnerzy zarządzający zbierają kolejne środki, aby inwestować je w nowe startupy w czasie, gdy wcześniejszy kapitał przeznaczony jest na spółki portfelowe. Raczej nie trać czasu na pukanie do drzwi funduszu w trakcie, gdy jego zespół skoncentrowany jest na fundraisingu. W tym okresie atencja partnerów zarządzających i tempo do nowych inwestycji spadają do niezbędnego minimum.

 5. Określ ramy swojej cierpliwości i cashflow

Nierzadko jest tak, że startup już wita się z gąską: proces inwestycyjny, due dilligence idą dynamicznie… by nagle zawisnąć w próżni na tygodnie, wypełnione niekończącym się dosyłaniem błahych dokumentów i danych. To może być sygnał, że VC z jakiegoś powodu waha się i przeciąga sprawę, trzymając sobie spółkę „na wyłączność”. Warto więc zawczasu ustalić dość dynamiczny harmonogram w term sheet, tak, by móc w razie potrzeby szybko wrócić na radar innych inwestorów. Choć bądźmy szczerzy – dobrze przeprowadzony proces inwestycyjny może trwać nawet kilka miesięcy, ale to olbrzymia wartość dla startupu po rundzie. Zatem zaplanuj zbieranie rundy z odpowiednim zapasem czasu, także dlatego żeby w międzyczasie w spółce nie skończyły się środki na działalność.

Przeczytaj również: Polska fabryką jednorożców? Tak, ale…

Wojciech Fedorowicz, partner zarządzający TDJ Pitango Ventures

Związany z TDJ Venture od 2015 roku. Absolwent programu Master of Business Administration na Uniwersytecie Stanforda w USA, gdzie w latach 2009-2010 przewodził Stowarzyszeniu Wysokich Technologii (High Tech Club), organizacji silnie związanej ze środowiskiem firm technologicznych w Dolinie Krzemowej. Posiada głęboką wiedzę budowy i rozwoju startupów technologicznych zdobytą zarówno dzięki założeniu kilku z nich, inwestycjom jako anioł biznesu, jak również będąc mentorem dla młodych przedsiębiorców.

Wcześniej odpowiedzialny min. za skuteczne budowanie i egzekucję strategii wzrostu i ekspansji międzynarodowej dużych spółek w obszarze dóbr konsumenckich.

Obszary jego zainteresowań inwestycyjnych to przede wszystkim: AI i Uczenie Maszynowe, Big Data, Zdrowie Cyfrowe i Urządzenia Medyczne, Oprogramowanie Enterprise oraz Internet Rzeczy.