6 błędów językowych, których powinieneś unikać podczas prezentacji

Dodane:

Martyna Młynarczyk Martyna Młynarczyk

Udostępnij:

Prezentacja produktu czy usługi przed inwestorami lub klientami przyprawia o zawrót głowy niejednego przedsiębiorcę. Nie wystarczy bowiem dobry pomysł, aby zabłysnąć. W równym stopniu liczy się opowieść i to, w jaki sposób ją sprzedasz. Wystrzegaj się tych błędów.

fot. unsplash.com

Warto dbać o poprawność językową – zwłaszcza że chcemy być wiarygodni w oczach klienta lub inwestora. Nie jest to jednak proste, bo niektóre błędy popełniamy nieświadomie. Dzieje się tak głównie dlatego, że pewne zwroty stały się bardzo powszechne i wydają nam się prawidłowe. Tymczasem ludzie, przed którymi prezentujemy produkt, nie tylko oceniają nas pod względem jakości naszej pracy, ale także biorą pod uwagę sposób, w jaki się wysławiamy.

Nie popadajmy jednak w skrajności. Niektóre sformułowania nie są same w sobie niepoprawne, ale używane zbyt często, tracą swój sens. Celowo określam je jako wpadki językowe, aby odróżnić wyrażenia błędne od zwrotów niewskazanych w danej sytuacji. Najlepiej jest zastanowić się, czy da się powiedzieć to prościej. Przyjrzyjmy się popularnym zwrotom używanym w biznesie. 

1. W dniu dzisiejszym…

Choć wyrażenie to nie jest uznawane za błąd, wielu przyprawia o zawrót głowy. Ta forma jest charakterystyczna dla języka urzędowego. To niepotrzebne komplikowanie. Wystarczy przecież powiedzieć dzisiaj lub dziś.

2. Najbardziej optymalna wersja 

Przeczytaj to jeszcze raz. I kolejny. Widzisz już? Jeśli coś jest optymalne, to z założenia jest najlepsze i nie potrzebuje żadnego wzmocnienia. 

3. Czy każdy projekt jest innowacyjny i kreatywny?

To prawdziwa zmora naszych czasów. Czy w świecie, w którym każdy projekt jest kreatywny i innowacyjny, istnieje w ogóle kreatywność i innowacyjność? W dużej mierze to pytanie dla filozofów, ale nie ulega wątpliwości, że częste używanie tych słów pozbawia je znaczenia. Szukaj nowych wyrażeń, staraj się ich nie powielać, jeśli rzeczywiście zamierzasz stworzyć coś wyróżniającego się. Świetnym ćwiczeniem jest zapisywanie jak największej liczby synonimów wyrazów, którymi posługujemy się w naszej pracy. Najlepiej jest mieć zawsze przy sobie mały notatnik i regularnie go uzupełniać.

4. Na koniec dnia chodzi przecież o… rozsądek

Od lat wśród językoznawców toczy się dyskusja, czy zapożyczenia z innych języków są rzeczywiście czymś niewłaściwym. Choć o jednoznaczne stanowisko trudno, można w tej kwestii przyjąć zasadę zdrowego rozsądku. Jeśli dane słowo nie ma swojego odpowiednika w języku polskim, używanie anglicyzmu jest jak najbardziej zasadne. 

Wiele określeń jest jednak używanych bez zastanowienia, i jeśli faktycznie nie stały się w naturalny sposób częścią języka organizacji, to zdecydowanie korzystniej będzie używać polskich odpowiedników. Starajmy się jednak, by nie były to kalki językowe – przecież łatwiej powiedzieć ostatecznie czy w rezultacie niż na koniec dnia…

5. Produkt dedykowany

Sklepowe półki przepełnione są produktami dedykowanymi młodym mamom, nastolatkom, weganom… Czy aby na pewno słusznie? Choć dedykowany to jedno z częściej używanych słów w branży, postarajmy się wykreślić je ze swojego słownika. Dedykować komuś możemy utwór – piosenkę, wiersz czy dzieło sztuki. Produkt może być co najwyżej przeznaczony dla kogoś. Jest tu jednak pewien wyjątek – zasada ta nie obowiązuje w branży IT.

6. Jakby dobra prezentacja

Tak, jak kiedyś do każdego zdania wtrącaliśmy generalnie, tak teraz lubujemy się w wyrazie jakby. Nie wierzysz? Zwróć uwagę, jak często wtrącamy je podczas opisywania czy tłumaczenia. Tymczasem, najpewniej nieświadomie, osłabiamy wydźwięk tego, o czym mówimy. Wyobraź sobie, że na prezentacji przed klientem mówisz: Nowa wersja aplikacji pozwoli jakby połączyć funkcje sugerowane przez użytkowników.

Czyli efekt będzie tylko pozorny, a uwagi użytkowników nie zostaną wykorzystane? Zachowajmy ten zwrot tylko do sytuacji, których naprawdę jesteśmy niepewni lub celowo chcemy osłabić wydźwięk naszego osądu, np. Te fotografie wydają mi się jakby niepokojące.

Jak zatem mówić poprawnie? Ostatecznie nie chodzi przecież o to, by nie używać popularnych zwrotów, ale o to, by podchodzić do nich świadomie. Warto też dostosować ton swojej wypowiedzi do naszego rozmówcy. Jeden będzie oczekiwał od nas formalnego tonu i wówczas nawet sformułowania takie jak dzień dzisiejszy będą dla niego zupełnie normalne, drugi zaś nie zniesie kolejnego innowacyjnego produktu. 

Autorką tekstu jest Martyna Młynarczyk, PR Executive, Publicon