Na zdjęciu: domek Lowe Guardians | fot. Facebook
Tanio, ale o komforcie zapomnij
Poza niską ceną, lokatorzy mogą liczyć na niewiele więcej, bo czego oczekiwać od domku, który przypomina drewnianą komórkę na narzędzia albo spory kontener. Fast Company poddaje, że mieści się w nim jedynie zamykana sypialnia, instalacja elektryczna i WiFi. Oprócz tego lokatorzy mają dostęp do wspólnej łazienki i kuchni, które znajdują się na terenie budynku. Nie mają natomiast praw jakie przysługują najemcom nieruchomości.
Zgodnie z polityką Lowe Guardians nie są najemcami, ale opiekunami lokalu. Startup wykorzystuje bowiem lukę w brytyjskim prawie, która dotyczy wynajmu nieruchomości niemieszkalnych, czyli na przykład biurowców lub barów. Nie można w nich mieszkać, chyba że sprawuje się opiekę nad takim obiektem. Nie polega ona na patrolowaniu budynku czy pełnieniu specjalnego nadzoru, wystarczy w nim po prostu przebywać.
200 „najemców”
Nieruchomości, w których Lowe Guardians rozstawia swoje kwatery, muszą spełniać wymogi bezpieczeństwa. Jednak na próżno szukać w nich luksusu, bo często są to budynki, które przygotowuje się do remontu. Fast Company podaje, że 90 proc. z nich to między innymi byłe bary, posterunki policji i magazyny. Okazuje się jednak, że ludzie interesują się tego typu „najmem”. Od marca 2016 roku startup zakwaterował 200 osób.
Strażnicy (czyli „najemcy”) lubią podobno żyć w unikalnych budynkach. – Oszczędzają masę pieniędzy i tworzą społeczność, to wybór stylu życia – mówi Tim Lowe, twórca Lowe Guardians. Na razie jednak nie myśli o wyjściu z tym pomysłem poza Londyn. – Opiekunowie nie są długoterminowym rozwiązaniem, ale zdecydowanie pomagają – dodaje. Jego zdaniem, tego typu rozwiązania powinny otworzyć oczy właścicielom nieruchomości i udowodnić im, że jednak można coś zrobić z pustymi lokalami.
Kapsuły hotelowe
Chińczycy wpadli na nieco inny pomysł. Tamtejszy startup Xiangshui Space rozstawił w 18 miastach specjalne kapsuły hotelowe, w których można wziąć drzemkę w przerwie w pracy albo po prostu wynająć na całą noc. Wyposażył te pomieszczenia w materac, gniazdko, wiatraczek i jednorazowe zatyczki do uszy. Mimo to pomysł nie do końca chwycił, ponieważ lokalne władze uznały, że pomieszczenia sypialniane nie spełniają wszystkich wymogów i w efekcie Xiangshui Space po miesiącu zwinął interes.
– Na przykład współdzielone łóżko musi gwarantować, że korzystający z niego klient nie będzie narażony na choroby zakaźne. Należy również zastanowić się nad bezpieczeństwem osób odpoczywających w kapsułach. Co zrobić jeśli zginą ich buty albo inna własność – mówi profesor prawa Zhu Wei z China University of Political Science and Law w Pekinie. Z jego opinią nie zgadzają się pomysłodawcy rozwiązania i zapowiedzieli, że dopną wszelkich formalność i wrócą na rynek. Na razie jednak nie wiadomo kiedy.