W Polsce ma ponad 95% pokrycia rynku i właśnie rozpoczął ekspansję na zachodnie rynki.
Rozrywka polegająca na zamykaniu ludzi w pomieszczeniach zaaranżowanych pod konkretną fabułę, z których aby się wydostać trzeba rozwiązać serię zagadek, łamigłówek czy zadań manualnych okazała się strzałem w dziesiątkę. Uczestnikom gry daje to szansę poczucia się niczym bohater filmowy (jak Indiana Jones czy Sherlock Holmes) oraz bezpośredniego uczestnictwa w akcji. Trend ten został też bardzo szybko dostrzeżony jako przepis na dochodowe przedsięwzięcia biznesowe.
Nie tylko dla partnerów
Wybudowanie profesjonalnego pokoju to koszt średniej klasy samochodu, w granicach 80-90 tys. zł, jednak już w ciągu pierwszego roku można liczyć nawet na kilkukrotny zwrot i przychody miesięczne na poziomie 20 tys. zł. Trend wzrostowy jest więc tu wyjątkowy – jeszcze dwa lata temu pokojów było w Polsce 150, rok temu 500, a na początku 2018 roku powinna zostać przekroczona bariera 1000 pokojów. Escape roomy to jednak nie jedyny skuteczny model biznesowy dla tej branży. Pod koniec 2014 roku dwóch pasjonatów pokojów ucieczki z Polski, na co dzień zajmujących się budowaniem stron internetowych, Jakub Caban i Bartosz Idzikowski, opracowało specjalny algorytm i utworzyło serwis Lockme.pl – marketplace, który obecnie koncentruje u siebie ponad 95% rynku i umożliwia m.in. przeglądanie, rezerwowanie oraz ocenianie pokojów z całego kraju.
– Na początku chcieliśmy wyłącznie stworzyć miejsce, w którym każdy będzie mógł zapoznać się z ofertą pokojów ucieczki w Polsce. Escape roomów jednak przybywało i przybywało, przedsięwzięcie coraz bardziej nas angażowało i rosło. Doszliśmy więc do wniosku, że czas pójść za ciosem, rzucić pracę i zacząć na tym zarabiać. Chcieliśmy być przy tym wierni naszej misji, która przyświecała nam od początku: Lockme ma być miejscem dla całej branży, o jak największym zasięgu i możliwie najbardziej obiektywnym. W związku z tym właściciele escape roomów, aby wzmocnić swoją promocję, mogą korzystać u nas z płatnych narzędzi, ale nie jest to warunek obecności w serwisie. Może to być uznane za nietypowe i ryzykowne działanie, ale dzięki temu są u nas prawie wszyscy – wyjaśnia Jakub Caban, współzałożyciel Lockme.
Serce, czyli algorytm
Ten szeroki zasięg pozwala serwisowi realizować jego główny cel – wskazywanie użytkownikom dobrych escape roomów do odwiedzenia – aby ten cel zrealizować powstał specjalny algorytm pozycjonujący pokoje w rankingu. Bazuje on w głównej mierze na opiniach użytkowników, jednak nie jest to zwykłe przeliczenie średniej ocen. Całość jest bardziej skomplikowana, ma mocne podstawy matematyczne, a sam sposób działania jest z oczywistych powodów okryty tajemnicą. – Można jedynie zdradzić, że bierze on pod uwagę doświadczenie użytkowników, treść opinii czy czas wystawienia opinii – i ten czas jest tu bardzo ważny. Escape roomy to bardzo dynamiczna branża i pokoje cały czas się zmieniają. Dążymy więc do tego, aby ranking na stronie odzwierciedlał jak najbardziej aktualny stan na danym rynku. Chcemy też w ten sposób pomóc określić pewne standardy i wzorce dla branży, bo wciąż jest ona bardzo zróżnicowana i nierówna. Niektóre pokoje tak bardzo odstają od siebie jakościowo, że ciężko wrzucać je do jednego worka – dodaje Jakub Caban.
Kierunek: zachód
W kilku krajach, np. na Węgrzech i w Rosji, funkcjonują podobne rozwiązania pełniące funkcję marketplace-u dla escape roomów. Jednak ze względu na płatny charakter mają one znacznie mniejszy zasięg (na poziomie 40-60% rynku) i nie mają takiego przełożenia na rozwój branży. W Polsce istnieje wręcz grupa pokojów, które 100% rezerwacji i sprzedaży realizują właśnie poprzez serwis Lockme.pl. Model ten okazał się na tyle skuteczny i bezprecedensowy, że serwis rozpoczął ekspansję na zagraniczne rynki. 20 listopada w Niemczech, gdzie obecnie działają dokładnie 759 escape roomy, zadebiutował jako Lockme.de, najprawdopodobniej jeszcze w tym roku uruchomiony zostanie jego austriacki odpowiednik, a jak zapowiadają założyciele – to dopiero początek wyjścia na inne rynki.
– Bywamy nazywani startup-em, ale nie lubimy tego słowa. Finansujemy się sami, nie szukamy inwestorów, chcemy mieć pełny wpływ na kształt i kierunek rozwoju. Nasz model i filozofia sprawdziły się, dlatego zawsze podkreślamy, że jesteśmy po prostu firmą. Działamy co prawda dość nietypowo, na stałe pracuje nas zaledwie trójka, a to, czego sami nie potrafimy zlecamy na zewnątrz. Szybko też zauważyliśmy, że nasze rozwiązanie jest w branży pionierskie i niespotykane na zagranicznych, równie prężnych jak Polska rynkach. Od kilku miesięcy szykujemy więc mocną ekspansję. Zaczęliśmy od Niemiec, zapewne jeszcze przed końcem roku pojawimy się w Austrii, a co dalej – to na razie tajemnica. Szykujemy się w każdym razie na naprawdę mocne uderzenie – tłumaczy Bartosz Idzikowski, współzałożyciel Lockme.
Globalny boom
Branża escaperoomowa, mimo bardzo prężnego rozwoju i nawet milionowych przychodów firm, wciąż jest bardzo młoda. Daje to duże pole do popisu osobom, najczęściej pasjonatom tej formy rozrywki, które mają nowatorskie i kreatywne pomysły. Wszystko zaczęło się od budowania pokojów, obecnie na rynku z sukcesami funkcjonują już też producenci konkretnych zagadek czy elementów wyposażenia, a nawet sieci franczyzowe. Coraz bardziej popularne stają się też escape roomy mobilne, które można dowolnie zaaranżować i dostarczyć na miejsce – co sprawdza się np. w przypadku imprez firmowych lub promocyjnych.
Pokoje ucieczki wykorzystywane są jako narzędzie HR-owe, przy przeprowadzaniu rekrutacji albo assessment center czy marketingowe – w listopadzie 2017 roku przy okazji premiery nowego „Jumanji” Sony Pictures uruchomiło w Los Angeles escape room o tej fabule. Z kolei w Japonii powstał cały „straszny dom” inspirowany grą i filmem „Resident Evil”, z którego ucieczka to prawdziwe wyzwanie. Ograniczeniem dla branży wydają się wyłącznie pomysły twórców i budżety, które są coraz większe – trend wzrostowy powinien więc dalej nabierać tempa, a w szeroko rozumianej rozrywce zadomawia się nurt, który coraz wyraźniej konkuruje z kinami czy teatrami.