Profesor Spychalska tłumaczy, że interfejsy mózg-komputer należy rozpatrywać w formie swego rodzaju wzbogacenia i ulepszenia zdolności człowieka (tzw. Human Enhancement Technologies – HET). Mogą pomóc w odzyskaniu utraconych funkcji, np. po wypadku, poprawić zmysły (jak wzrok) lub umożliwić robienie rzeczy dotychczas niemożliwych (np. widzenie w podczerwieni).
– W takim rozumieniu technologia może pogłębiać nasze możliwości poznawcze, percepcyjne, analityczne czy interpretacyjne, co sprawia, że będziemy doświadczali otaczającego nas świata w odmienny, niż dotychczas, sposób – zaznacza prof. Dominika Kaczorowska-Spychalska, w rozmowie z redakcją MamStartup.
Homo cyber na horyzoncie?
W przypadku inwazyjnych interfejsów, takich jak Neuralink, mikroczip wszczepiony do mózgu rejestruje impulsy neuronów i przesyła je do zewnętrznych urządzeń. Dzięki temu użytkownicy mogą sterować myślami, np. kursorem myszy.
– Być może to kolejny krok w kierunku wizji homo cyber, jako człowieka, który w sposób rozumny, świadomy potrafi wykorzystać technologię, by się rozwijać, samodoskonalić i wchodzić w coraz bardziej złożone interakcje ze swoim otoczeniem. Potencjalnych możliwości jest sporo, ale to rozwiązanie wciąż w fazie eksperymentowania, które budzi tyleż samo zachwytu, jak i wątpliwości, zwłaszcza natury etycznej – wyjaśnia naukowczyni.
Czytaj więcej: Kto pierwszy wejdzie Ci do głowy? Wyścig Altman vs. Musk o interfejs mózgowy
Konkurencja w świecie BCI
– Prywatne korporacje technologiczne niewątpliwie są obecnie siłą napędzającą rozwój technologii, w tym tak przełomowych rozwiązań jak BCI. Wynika to w dużej mierze z wysokości dostępnych środków finansowych, o których wiele instytucji naukowo-badawczych może zaledwie pomarzyć. Co więcej, współpraca z innowacyjnymi startupami, przejmowanie talentów z różnych dziedzin, od neurobiologii po inżynierię materiałową, a także wysoka elastyczność działania sprawiają, że to właśnie tam najczęściej dochodzi do szybkiego prototypowania zaawansowanych rozwiązań, eksperymentowania i prowadzenia wielkoskalowych badań oraz niemal natychmiastowej próby komercjalizacji uzyskanych wyników. W efekcie, wielkie korporacje technologiczne rywalizują między sobą o pozycję lidera, udział w rynku i miejsce w kieszeniach potencjalnych inwestorów i użytkowników – odpowiada prof. Dominika Kaczorowska-Spychalska.
Pośpiech może nieść ze sobą ryzyko. Zapytaliśmy więc, czy coś może pójść nie tak…
– Oczywiście. Najczęściej podnoszone ryzyka dotyczą kwestii etycznych, zarówno w kontekście prowadzenia samych badań, jak i późniejszej komercjalizacji ich efektów. Ponadto pośpiech i presja konkurencji mogą prowadzić do marginalizowania potencjalnych wad technologii, co może przekładać się na obniżenie poziomu bezpieczeństwa użytkowników. Kolejnym potencjalnym problemem jest pogłębianie się nierówności społecznych. Ze względu na wysoką cenę takich rozwiązań, w pierwszej kolejności będą one udziałem tylko najbogatszych, wykluczając resztę społeczeństwa. To tylko nieliczne przykłady. Im bardziej zaawansowana i innowacyjna technologia, tym ryzyko wydaje się bardziej złożone.
Pofilozofujmy!
Wyścig o dominację w BCI to nie tylko walka o technologię, ale także o wizję przyszłości ludzkości. Z jednej strony mamy koncepcje, które skupiają się na poprawie jakości życia, z drugiej zaś te, które dążą do radykalnego przekraczania ludzkich ograniczeń.
– To różnica nie tylko w projektowanych narzędziach, ale także w rozumieniu tego, kim jest człowiek i jakie wartości powinny być fundamentem jego dalszego rozwoju. Już dziś wielu ekspertów i futurologów zwraca uwagę, że w przyszłości społeczeństwa będą zróżnicowane pod względem korzystania z technologicznych usprawnień – wyjaśnia naukowczyni – Dlatego, w mojej opinii, kluczową kwestią staje się nie tyle sam wyścig technologiczny, co charakter relacji między człowiekiem a technologią, który on wyznacza. Integracja z technologią powinna być świadomym wyborem, a nie społecznym przymusem narzuconym przez rynek, technologicznych gigantów czy chwilowe trendy. To od nas powinno zależeć, które rozwiązania na danym etapie rozwoju akceptujemy, a które zdecydujemy się odrzucić.
BCI w codziennym życiu
Myśląc o BCI, zwykle pojawiają się w głowie zastosowania medyczne, o których rozmawialiśmy w początkowej części artykułu. Mogą się one jednak znaleźć w wielu sektorach, np. w przemyśle motoryzacyjnym, rozrywce czy wojsku.
– Potencjalnych zastosowań jest wiele, a wraz ze wzrostem społecznej akceptacji i stopniowym oswajaniem się z tą technologią pojawią się kolejne pomysły na jej zastosowanie. Dzięki nim, być może, nasza praca będzie bardziej efektywna, nasze decyzje bardziej racjonalne, nasza edukacja bardziej dostosowana do naszych biologicznych predyspozycji i zainteresowań, a rozrywka bardziej wciągająca i angażująca. To wizja, która jednocześnie fascynuje i budzi sceptycyzm, wywołując pytania o granicę integracji człowieka z technologią, zwłaszcza w kontekście ingerencji w nasz umysł.
Granice, które będą się zacierać
Jak tłumaczy prof. Kaczorowska-Spychalska:
– Jeśli technologia zacznie realnie poszerzać nasze zdolności poznawcze, jak chociażby pamięć czy sposób w jaki wyrażamy nasze myśli, to znaczenie tego procesu przestanie mieć konsekwencje jedynie technologiczne, a zacznie wpływać na rozumienie tego co obecnie utożsamiamy z pojęciem tożsamości człowieka. Wkraczamy zatem w obszar, w którym granice między tym, co biologiczne, a tym, co technologiczne, będą stawały się coraz bardziej płynne. Czy emocje, które odczuwam, wspomnienia, które są mi bliskie faktycznie są moje? Być może w przyszłości będziemy musieli zadać sobie fundamentalne pytanie o to, na ile to, co decyduje o naszej tożsamości jest wynikiem faktycznie naszych cech osobowościowych, doświadczeń i wyznawanych wartości, a na ile konstruktem wspieranym algorytmami. Jakie będzie miało to konsekwencje dla poczucia naszej autentyczności, unikatowości czy kształtowania się więzi społecznych? To oczywiście dystopijna wizja przyszłości. Na szczęście tylko jedna z wielu możliwych.