„So long, founders” – Donald Trump chce bronić USA przed europejskimi startupami

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

„So long, founders” – Donald Trump chce bronić USA przed europejskimi startupami

Udostępnij:

Donald Trump drastycznie podnosi ceny wizy H-1B. Chce w ten sposób ograniczyć przyjazd zagranicznych ekspertów od technologii oraz founderów. Czy jego decyzja bardziej pomoże USA czy… Europie?

Chcesz jechać, musisz płacić. Dużo

Prezydent Donald Trump podpisał ostatnio dekret, który wprowadza opłatę w wysokości 100 000 USD za nową aplikację o wizę H-1B. Wcześniej koszt był znacznie niższy (typowo kilkaset dolarów). Nowa opłata ma obowiązywać dla nowych wniosków; osoby, które już posiadają H-1B lub odnowienia tej wizy, przynajmniej na razie, nie są objęte zmianą. Celem tej zmiany, według administracji Trumpa, jest promowanie zatrudniania krajowych pracowników i ograniczenie przyjazdu zagranicznych talentów tam, gdzie mają być one „zastępowane” przez Amerykanów.

Czytaj także: Technologiczna zależność uwiera coraz bardziej: europejskie obawy przed cyfrową dominacją USA

Jak w przypadku szeregu innych decyzji podejmowanych przez Trumpa, także i ta zmiana wywołała szerokie oburzenie i wiele pytań. Również zagranicznych. Oto najważniejsze i najczęściej podnoszone zarzuty:

  • utrudnienie dla startupów i mniejszych firm: dla dużych korporacji koszt może być wchłonięty budżetem, ale startupy nie zawsze mają rezerwy, by zapłacić taką opłatę.
  • ryzyko odpływu talentów: eksperci ostrzegają, że wielu pracowników zagranicznych lub kandydatów po prostu wybierze inne kraje lub pozostanie w Europie, jeśli koszty i formalności USA staną się zbyt wysokie;
  • niejasność i chaos legislacyjny: wiele wątpliwości co do tego, jak opłata będzie stosowana, jaki jest zakres zwolnień, jakie warunki muszą być spełnione, by firma albo kandydat byli zwolnieni lub by opłatę można było ominąć;
  • przewaga krajów konkurujących o talenty: kraje europejskie, Wielka Brytania, Kanada, Dubaj i inne już widzą w tym okazję, by przyciągnąć specjalistów, którzy woleliby uniknąć nowego, wysokiego kosztu związany z USA.

Europejska perspektywa

Na ruch przedsięwzięty przez Trumpa warto też spojrzeć z perspektywy europejskiego ekosystemu. Nie brakuje na naszych łamach tekstów i dyskusji dotyczących tego, czy Europa może konkurować ze Stanami chociażby pod kątem szansy na stworzenie jednorożca. Nic więc dziwnego, że i teraz analizujemy działania amerykańskiego prezydenta pod kątem naszego kontynentalnego podwórka.

Czytaj także: Nie wystarczy adres w Delaware. Ekspansja do USA wymaga zespołu, który rozumie rynek

Zastanówmy się więc, co tak drastyczna podwyżka cen za wizę może oznaczać dla europejskiego ekosystemu startupowego:

  • większą dostępność talentów: specjaliści, którzy rozważali przeniesienie się do USA, mogą teraz bardziej skłaniać się do pozostania w Europie, co daje szansę startupom tutaj na pozyskanie wysokiej klasy pracowników;
  • konkurencję „międzynarodowych talentów” przy zmianie miejsca pracy: startupy będą musiały lepiej konkurować ofertą — nie tylko finansową, ale też możliwością kariery, warunkami pracy, benefitami oraz atrakcyjnością miejsca zamieszkania;
  • większe znaczenie alternatywnych wiz/systemów migracyjnych: np. w USA wciąż istnieją inne kategorie wiz jak O-1 (dla osób o „wybitnych zdolnościach”), L-1 (transfer wewnątrz firmy), czy nawet programy poza H-1B. To może być opcja dla tych, którzy nie spełniają nowych warunków lub dla firm, które nie chcą ponosić dodatkowego kosztu;
  • ryzyko dla ekspansji międzynarodowej: jeśli startup planował rozwijanie działalności w USA, lub zatrudnianie tam pracowników, nowe bariery mogą wymusić zmianę strategii — większy nacisk na Europę, Azję, kraje bardziej przyjazne migracji technologicznej.

To szansa czy jednak zagrożenie?

Z jednej strony oznaczać to może, że Europa zdoła przyciągnąć do siebie lub zatrzymać na swoim kontynencie tych, którzy chcieli kierować się do USA, ale teraz widzą, że koszt i ryzyko stały się za duże. Tutejsze startupy mogą zyskać przewagę w rekrutacji międzynarodowego personelu.

Ale z drugiej strony – biurokracja w Europie czasem bywa równie skomplikowana co w USA. Nie ma co zakładać od razu, że jeśli warunki lokalne są złe, to talenty będą chciały pozostać w Europie, nie rozglądając się za nowymi kierunkami. Mając na uwadze niestabilność decyzji podejmowanych przez administrację Trumpa, można przypuszczać, że i ten ruch w jakiejś perspektywie zostanie cofnięty i wszyscy wrócimy do punktu wyjścia.

Decyzja Trumpa o opłacie $100 000 za H-1B to surowe przypomnienie, że polityka wizowa może mieć bardzo konkretny wpływ na globalny ekosystem technologiczny. Dla Stanów Zjednoczonych to krok w kierunku protekcjonizmu; dla Europy — być może wyjątkowa okazja. Startupy, fundusze i founderzy muszą jednak działać szybko, strategicznie i być gotowi na okres niepewności regulacyjnej. Europa może być beneficjentem, ale warunkiem sukcesu jest, by lokalne warunki — prawne, finansowe, kulturowe — również były przygotowane na przyjęcie talentu na poziomie światowym.

Czytaj także: