W rozmowie z Pauliną Tomaszewską, członkinią zarządu Proidea i inicjatorką SheHacks, oraz Jakubem Koziołem, prezesem Proidea, odsłaniamy kulisy tego wydarzenia, jego kulturę, motywacje uczestników oraz wizję przyszłości w dobie sztucznej inteligencji.
Fenomen HackYeah: adrenalina, pizza i namioty na Tauron Arenie
Hackathon nierozerwalnie kojarzy się z intensywną, niemal całodobową pracą, co organizatorzy z humorem przyznają, idąc pod prąd trendom nawołującym do zdrowego snu. Ta atmosfera to jednak coś więcej niż tylko zarywanie nocki. To przede wszystkim ogromny wyrzut adrenaliny i dopaminy, który napędza zarówno uczestników, jak i samych organizatorów. Paulina Tomaszewska porównuje uczucie po wydarzeniu do „głodu eventowego”, który sprawia, że chce się działać dalej.
Choć pizza, kawa i napoje energetyczne to nieodłączne elementy kultury hackathonu, organizatorzy dbają o komfort uczestników. Na terenie Tauron Areny dostępna jest pełna infrastruktura sanitarna, w tym prysznice, a także specjalne strefy z materacami, gdzie można odpocząć i zregenerować siły.
Tym, co jednak najbardziej obrazuje unikalny klimat HackYeah, jest kreatywność uczestników. Niektórzy potrafią rozbić namiot na płycie areny lub zbudować sobie domek z kartonów po pizzy, co pokazuje, jak nieograniczona jest ludzka pomysłowość i jak wydarzenie pozwala wyjść poza schematy. Co ciekawe, mimo otwartego obiektu, uczestnicy rzadko go opuszczają, w pełni zanurzając się w atmosferze kodowania.
Silnik innowacji: od pomysłu do wdrożenia
Główną misją HackYeah od samego początku było pokazanie siły polskiej myśli technologicznej i promowanie wybitnych polskich talentów na arenie międzynarodowej. Hackathon to forma proaktywnego udziału, gdzie uczestnicy muszą wnieść coś od siebie, a wizja, że ich rozwiązanie może zostać realnie wdrożone, jest jednym z kluczy do popularności wydarzenia.
W trakcie hackathonu powstaje coś, co Jakub Kozioł nazywa „zalążkiem innowacji” – prototyp, który wymaga dalszej pracy, aby stać się gotowym produktem rynkowym. Mimo to, skuteczność tego modelu jest imponująca. Doskonałym przykładem jest współpraca z Komisją Nadzoru Finansowego (KNF), która wdrożyła wszystkie zwycięskie projekty powstałe podczas hackathonu.
Organizatorzy podkreślają, że sukces hackathonów w generowaniu innowacji wynika z kilku czynników:
- praktyczne podejście: Uczestnicy i partnerzy mogą zobaczyć, jak dane rozwiązanie i dana osoba sprawdzają się w praktyce, a nie tylko w teorii;
- łączenie ludzi: Wydarzenie jest platformą łączącą potrzeby firm i sektora publicznego z umiejętnościami i pomysłami uczestników;
- myślenie „out of the box”: Zespoły nie są ograniczone wewnętrznymi procedurami i „blokerami” typowymi dla dużych organizacji, co pozwala im na świeże spojrzenie na problem.
To podejście kontrastuje z modelem akademickich inkubatorów, które bywają zamknięte w swoich strukturach, a tworzone tam rozwiązania nie zawsze odpowiadają realnym potrzebom biznesu.
Co napędza uczestników?
Budowanie i utrzymywanie zaangażowanej społeczności to fundament działalności Proidea. Organizatorzy pozostają w stałym kontakcie z uczestnikami poprzez media społecznościowe, Discord, newslettery i ankiety, aktywnie słuchając ich opinii i wdrażając feedback.
A kim są uczestnicy HackYeah? To zróżnicowana grupa, którą można podzielić na pragmatyków, szukających pracy lub networkingu, wizjonerów skupionych na tworzeniu, a także osoby, które po prostu przyszły z ciekawości. Łączy ich jedno – wszyscy to „ludzie, którym się chce”. Badania przeprowadzone przez organizatorów przyniosły zaskakujące wnioski na temat głównych motywacji uczestników. Okazuje się, że ani nagrody, ani pizza nie są kluczowe. Najważniejsze powody udziału to:
- chęć challenge’owania się z samym sobą i doskonalenia własnych umiejętności;
- ciekawe i dobrze przygotowane wyzwania (challenge), które pozwalają zmierzyć się z realnymi problemami.
Zadania na HackYeah ewoluują – zamiast być po prostu „trudniejsze”, stają się „inne”, obejmując nowe, fascynujące obszary, takie jak biohacking, defense czy travel.
Oszukać syndrom oszutki, czyli SheHacks
Paulina Tomaszewska, zainspirowana niską reprezentacją kobiet na scenach prelegenckich konferencji IT, stworzyła inicjatywę SheHacks. Jej celem jest stworzenie „miękkiego wejścia w ten świat IT” dla kobiet i zapewnienie im bezpiecznej przestrzeni do rozwoju. W ramach SheHacks na HackYeah organizowana jest specjalna strefa, gdzie uczestniczki mogą pracować we własnym gronie, rozmawiać z mentorkami i ambasadorkami. Inicjatywa oferuje również wsparcie przed i po wydarzeniu, np. w postaci warsztatów z tworzenia profilu na LinkedIn czy pomocy w przygotowaniu do wystąpień publicznych. Warto dodać, że sama firma Proidea idzie pod prąd, gdyż 70-80% jej zespołu stanowią kobiety.
Czy AI unicestwi HackYeah?
W obliczu dynamicznego rozwoju sztucznej inteligencji pojawia się pytanie o przyszłość kodowania i pracy w IT. Jakub Kozioł uspokaja, porównując AI do rewolucji, jaką było pojawienie się samochodów – zmieniło to świat, ale nie wyeliminowało potrzeby kierowców, a jedynie zmieniło ich kompetencje.
Według organizatorów AI należy traktować jako narzędzie, które wspomoże pracę, a nie ją zastąpi. Choć wpłynie na zadania wykonywane przez juniorów, nie zastąpi kreatywności i doświadczenia seniorów i liderów. Co więcej, w kontekście hackathonu, rozwiązanie w całości stworzone przez AI nie posiada praw autorskich, co jest istotnym ograniczeniem. W czasach, gdy AI potrafi generować ogromne ilości informacji, których wiarygodność bywa wątpliwa, coraz większą wartość zyskuje bezpośrednie spotkanie człowieka z człowiekiem. I to właśnie ta autentyczna interakcja, wymiana wiedzy i wspólne tworzenie pozostają sercem takich wydarzeń jak HackYeah.
Redakcja MamStartup jest patronem medialnym HackYeah.