Runda finansowania zakończyła się nadsubskrypcją. Wśród inwestorów znaleźli się zarówno nowe fundusze (jak Balnord czy Thornapple River Capital), jak i te, które już wcześniej wspierały startup (m.in. Bek Ventures i LDV Capital). Taka kombinacja to „święty Graal” rundy zalążkowej: nowi inwestorzy wnoszą świeżą perspektywę i walidację, podczas gdy powracający fundusze, znające spółkę od środka, potwierdzają, że zespół skutecznie realizuje swoje obietnice.
Dodatkowym sygnałem jest udział Matiego Staniszewskiego z ElevenLabs – to wyraźny głos zaufania od jednej z kluczowych postaci polskiej sceny technologicznej.
Mierzalny wpływ
W dobie wszechobecnego szumu wokół AI, kluczowym wyróżnikiem staje się realny, mierzalny wpływ. VitVio ma na to dowód w postaci zaufania inwestorów, którzy widzieli już efekty wdrożenia. Cem Sertoglu, partner zarządzający w Bek Ventures, który zainwestował w firmę ponownie, ujął to bez ogródek:
– Wspieraliśmy VitVio w fazie pre-seed i wróciliśmy po fazie seed z jednego powodu. Widzimy wymierne różnice w tym, jak faktycznie funkcjonują sale operacyjne z tą technologią. To nie jest teoretyczna sztuczna inteligencja; to technologia o dużym wpływie operacyjnym, która sama się spłaca –
powiedział Cem Sertoglu, partner zarządzający w Bek Ventures, cytowany w komunikacie prasowym.
Platforma, wykorzystując sztuczną inteligencję, wizję komputerową oraz czujniki otoczenia, autonomicznie koordynuje pracę personelu na sali operacyjnej. Zamiast polegać na telefonach, papierowych listach i ustnych aktualizacjach, które generują chaos i opóźnienia, platforma VitVio staje się cyfrowym dyrygentem sali operacyjnej, proaktywnie zarządzając przepływem pracy i zasobami w czasie rzeczywistym. W praktyce oznacza to, że system aktywnie sygnalizuje wąskie gardła i zmniejsza obciążenie administracyjne, pozwalając zespołom chirurgicznym skupić się na tym, co najważniejsze – na pacjencie.