Airtame to duński startup, położony w Kopenhadze. Oferuje prosty w obsłudze adapter do bezprzewodowego przesyłania treści, który można podłączyć do portu HDMI telewizora lub projektora i udostępnić ekran z dowolnego urządzenia.
Airtame zaczynał w 2014 roku od kampanii crowdfundingowej w serwisie Indiegogo, dzięki której zebrano ponad milion dolarów na rozpoczęcie przedsięwzięcia. Teraz w Airtame zatrudnionych jest już ponad 80 osób, a swoje oddziały, oprócz siedziby głównej w Danii, ma też w Nowym Jorku i San Francisco.
O tym, jak wygląda od środka praca w Airtame oraz czym charakteryzuje się startupowa scena w Danii i czym różni się od polskie opowiada Justyna Jaśkiewicz, marketing assistant w Airtame.
Na wstępie opowiedz, jak znalazłaś się w duńskim startupie?
Justyna Jaśkiewicz: Do Danii przyjechałam po raz pierwszy trzy lata temu, żeby rozpocząć tu moje studia. Generalnie od samego początku jest tu kładziony duży nacisk na doświadczenie w praktyce, dlatego już na drugim roku miałam obowiązkowy 8-miesięczny staż. Nie wiedząc wtedy czego dokładnie chcę, zdecydowałam się odbyć go w czeskim startupie w Brnie. Po tym czasie ponownie pojawiłam się w Danii, żeby kontynuować studia licencjackie, które składają się z 7 semestrów. Aktualnie ostatni, siódmy semestr, spędzam w Airtame. Po trzech fazach rekrutacji dołączyłam do ekipy, która obecnie składa się z ponad 80 pracowników – większość z nas pracuje z siedziby głównej w Kopenhadze, ale mamy też biuro w Nowym Jorku i deweloperów pracujących na odległość.
Jak wygląda scena startupowa w Danii? Czy różni się znacznie od polskiej?
J.J.: Może zacznę od tego, jak duża jest scena startupowa w Danii. Myślę, że wiele osób jest nieświadomych, jak wiele znanych firm narodziło się w ostatnim czasie właśnie tutaj, w tym małym kraju. Popatrzmy np. na Momondo, Trustpilot, Falcon.io – duńskie startupy, które zdobyły światową sławę. Airtame istnieje od 2013 roku i tylko w przeciągu ostatnich kilku miesięcy rozwój był tak gwałtowny, że do ekipy dołączyło ponad 40 osób.
Generalnie Dania, czy Kopenhaga, to miejsca sprzyjające młodym biznesom – dzięki przejrzystości kraju, wysokiemu rozwojowi technologicznemu oraz niskim podatkom na założenie biznesu. Atrakcyjny jest też rynek pracy – elastyczne godziny pracy przynoszą tu większą produktywność, a nieformalna kultura sprzyja nawiązywaniu dobrych więzi między współpracownikami. W praktycznie każdej firmie odbywają się tzw. piątkowe bary (Friday bar), a raz w miesiącu organizowany jest team building. Przykładowo rok temu, wszyscy pracownicy zostali zaproszeni na tydzień do Grecji na Workathon, gdzie połączone zostały praca i zacieśnianie relacji.
Myślę, że pod tym względem Polska, jak i inne kraje, ma się czego uczyć od Danii. O tym jak ułatwiać promowanie i rozwój genialnych pomysłów, a nie to blokować.
Z jakimi trudnościami czy wyzwaniami najczęściej spotykają się nowe startupy w Danii?
J.J.: Głównym wyzwaniem jest cały koncept – jak się wyróżnić i wypromować swój produkt. Co zrobić inaczej od innych, żeby utrzymać się na rynku. To tak zwana pierwsza faza, od której w większym stopniu zależy czy dostaniesz dofinansowanie na twój pomysł. Airtame dało sobie radę głównie dzięki wielkiemu sukcesowi kampani Indiegogo, która umożliwiła powstanie produktu. Jednak nie wszystko było od samego początku kolorowe. Zostało popełnionych wiele błędów, takich jak niespełnianie obietnic i początkowy brak satysfakcji.
Na tym etapie, na którym jesteśmy teraz, najważniejsze jest ciągłe ulepszanie się. Jeśli przestaniemy się rozwijać, zostaniemy w tyle. Dlatego nasz zespół deweloperów i inżynierów pracuje nad kolejnymi zmianami w oprogramowaniu, chmurze itp. W tym roku duży nacisk kładziony był na ulepszenie opcji „digital signage” oraz integrację Google Slides, Trello czy Unsplash z systemem.
Jak ogółem młode startupy radzą sobie na rynku duńskim?
J.J.: Patrząc na statystyki, startupy bardzo dobrze radzą sobie na rynku duńskim (i nie tylko). Dla przykładu zachęcam do zerknięcia na artykuł, który ostatnio pojawił się w mediach. Zgodnie z tytułem przedstawione jest tam „25 Most Badass Startups in Denmark”.
Przeglądając te młode firmy, można zauważyć jak genialne pomysły narodziły się w Kopenhadze. Większość założycieli to osoby, które wciąż studiowały zakładając swoją firmę. Elastyczny rynek pracy skutkuje dobrymi relacjami na linii szef-pracownik. Dodatkowo niskie podatki na rozpoczęcie biznesu także znacząco ułatwiają sprawę. Więc, jeśli masz genialny pomysł, Dania to zdecydowanie startupowa utopia.
Jak mieszka się i żyje w Danii?
J.J.: Z końcem grudnia 2017 przeprowadziłam się z małej miejscowości do Kopenhagi i mimo że wcześniej odwiedzałam już stolicę, to jednak nie było to samo. Uwielbiam to miasto, bo codziennie zaskakuje czymś nowym. Po pierwsze nie odczuwa się stresu, tak jak w innych dużych miastach – myślę, że duży wpływ na to ma fakt, że większość osób porusza się po mieście na rowerach. Zamiast denerwować się staniem w korkach, masz czas odetchnąć i oczyścić głowę po pracy. Dodatkowo, nieformalny styl duńczyków sprawia, że czujesz się tu bardzo swobodnie.
W tym roku doświadczyliśmy tu prawdopodobnie najcieplejszego lata, prosto z pracy można było iść na plażę albo popływać w kanałach. Mimo że kocham moje rodzinne miasto, Warszawę, to lubię ten spokój, który jest obecny w Danii.
Airtame to producent bezprzewodowego transmitera sygnału. Czym dokładnie się zajmujesz?
J.J.: Obecnie zajmuję pozycję asystentki w dziale marketingu. Każdego dnia staramy się tu tworzyć nowy, unikalny kontent, który przyciągnie uwagę potencjalnych klientów. Pracując w marketingu jesteśmy na początku tunelu, który prowadzi do sprzedaży. To w naszym dziale rozpoczyna się budowanie świadomości o produkcie. Jak to robimy? W ostatnim czasie kładziemy duży nacisk na „organic growth”, a żeby doświadczyć jego wzrostu potrzebujemy dobrych relacji PR-owych. Im więcej się o nas wspomina i do nas odnosi, tym statystyki na naszej stronie rosną. Jednym z moich zadań jest właśnie kontaktowanie się z mediami, influencerami, youtuberami i nawiązywanie z nimi współpracy.
Jakie jest najbardziej zaskakujące wykorzystanie Waszego produktu?
J.J.: Od samego początku dostajemy pytania o to, czym Airtame różni się od Apple TV albo dużo tańszego Google Chromecast. Dlatego naszym zadaniem jest uświadamianie innych, że nasz produkt jest przeznaczony na rynek B2B, podczas gdy wymienione wyżej to B2C – domowe oglądanie Netflixa i YouTube’a. My promujemy Airtame w biznesie i edukacji – chcemy kształtować nowoczesne biura i wysoko rozwinięte środowiska edukacji, które skierowane są na uczniów. W tym roku nasza ekipa mocno pracowała nad integracją aplikacji w systemie, ponieważ mocno staramy się wypromować technologię digital signage czyli spersonalizowanie ekranów, czyli to, co można wyświetlać w tle. Zamiast czarnego ekranu można pokazywać grafy, statystyki, zdjęcia.
Airtame tworzy ponad 80 osób. Jakie są największe wyzwania w pracy w środowisku globalnym?
J.J.: Myślę, że dużym wyzwaniem jest praca grupowa w takim środowisku. Nie tylko jest nas ponad 80 osób, ale też ponad 30 różnych narodowości. Każdego dnia napotykasz różnice kulturowe – mniejsze lub większe. Zaczynając pracę w takiej firmie, czy generalnie wyjeżdżając za granicę, musisz być na to przygotowany. Tutaj działamy wszyscy razem, wszystkie działy muszą ze sobą płynnie współpracować, inaczej nie byłoby sukcesów. Na szczęście mamy tu osoby, które dbają o to, żeby relacje między nami były dobre – integracyjne imprezy, wspólne lunche – team building to podstawa podczas tak gwałtownego rozwoju firmy. Raz w miesiącu mamy też spotkanie „All Hands”, w którym uczestniczą wszyscy pracownicy – my w Kopenhadze, biuro w Nowym Jorku przez kamerę oraz wszyscy pracujący na odległość też wirtualnie. Dzięki temu, każdy jest na bieżąco – wiemy nad czym wszyscy pracujemy i jakie są największe sukcesy innych działów, oraz na co kładziony będzie największy nacisk w nadchodzącym miesiącu.
Ostatnio pochwaliliście się, że wysłaliście już ponad 100 tys. urządzeń. Czym potrafią Was zaskoczyć klienci? Spotkaliście się kiedyś w jakimiś nietypowymi, niecodziennymi sytuacjami?
J.J.: Nasz dział obsługi klienta ciężko pracuje każdego dnia aby dostarczyć wszystkim jak najszybszą pomoc. Na tym etapie istnienia Airtame osoby odpowiedzialne za obsługę klienta dostawały już najróżniejsze pytania i ciężko jest ich czymś więcej zaskoczyć. Teoretycznie nie ma bezsensownych pytań… Mimo to, wciąż pamiętają jak ktoś zapytał na czacie, czy można przesyłać kontent oraz go oglądać podczas prowadzenia auta.
Każda osoba z jakiegokolwiek działu ma też szansę spędzić trochę czasu na czacie odpowiadając na pytania klientów. Oczywiście koledzy z Customer Success cały czas nad tym czuwają. Wbrew pozorom to naprawde intensywna praca, ale dzięki temu, możemy nauczyć się jeszcze więcej o produkcie oraz doświadczyć, z czym zmagają się nasi koledzy, żeby podnosić satysfakcję korzystania z Airtame.