Przekonali się o tym laureaci trzech edycji globalnej inicjatywy Chivas Venture. Co konkretnie zyskali? Zapytaliśmy ich o to.
Trwa nabór do Chivas Venture
Wydarzenia branżowe, konkursy startupowe i akceleratory przedsiębiorczości przyciągają autorów rozmaitych projektów z całej Polski. Nic dziwnego, bo ich organizatorzy oferują wsparcie finansowe i możliwość rozwoju. Często ułatwiają także nawiązywanie kontaktów z partnerami biznesowymi, oferują know-how i umożliwiają pozyskanie pierwszych klientów. Tego typu inicjatyw jest coraz więcej nie tylko na arenie międzynarodowej, ale także w Polsce. Warto jednak brać udział w tych o globalnym zasięgu. Dlaczego? Chodzi między innymi o mentorów i rozgłos.
Jednym z konkursów, który gwarantuje uczestnikom wsparcie i zdobycie rozpoznawalności jest Chivas Venture. Z jego zasobów skorzystały polskie spółki – Neuro Device, NEXBIO i Migam – które zapytaliśmy o korzyści udziału w tej inicjatywie.
Neuro Device: Biorąc udział w Chivas Venture poznaliśmy siebie
Przed udziałem w konkursie Chivas Venture, polska firma z branży medtech Neuro Device, była już na stosunkowo zaawansowanym etapie rozwoju. Już wtedy dysponowali kilkoma produktami skierowanymi do naukowców i klinicystów, latami doświadczeń w rozwijaniu technologii stymulacji układu nerwowego oraz wynikami badań, które potwierdzały jej skuteczność. Nie mieli za to programu rehabilitacyjnego, z którego mogliby korzystać pacjenci w domach oraz rozpoznawalności poza eksperckim środowiskiem medycznym.
Na zdjęciu: Paweł Soluch, prezes zarządu Neuro Device | fot. materiały prasowe
– Konkurs na pewno nas wypromował i skierował uwagę mediów, nie tylko krajowych. Zainteresowanie to umiejętnie wykorzystaliśmy i nadal aktywnie uczestniczymy w życiu publicznym. Promujemy naszą innowacyjność na arenie międzynarodowej. Nam osobiście konkurs pokazał kolejny raz, że warto robić to w co wierzymy, bo możemy tym zmieniać świat – mówi Paweł Soluch, prezes zarządu Neuro Device.
Dodaje, że w jego działalności od zawsze pojawiał się aspekt pomocy innym. Polska spółka pomagała naukowcom w rozwijaniu wiedzy o układzie nerwowym, lekarzom w diagnostyce, a teraz również pacjentom w terapii. Chivas Venture to zresztą konkurs skierowanych dla tych firm, które myślą o niesieniu pomocy innym oraz chcą zmieniać świat na lepsze. Oczywiście muszą być także dobrze przygotowane od strony biznesowej.
Czego można się nauczyć biorąc w nim udział? Między innymi krótkich, 5-minutowych wystąpień publicznych, a to sztuka potrzebna, by właściwie zaprezentować się w finale. – Poznawaliśmy samych siebie w sytuacjach stresowych, uczyliśmy się czym jest CSR (społeczna odpowiedzialność biznesu), jakimi narzędziami i w jaki sposób ją mierzyć, jak zarażać otoczenie swoimi ideałami. Spotykaliśmy się z przedsiębiorcami odnoszącymi sukcesy, uczyliśmy się na ich błędach i zwycięstwach – wyjaśnia Paweł Soluch.
Nie ma jednak jednej drogi do finału. Zdaniem założyciela Neuro Device, uczestnicy muszą mieć świetny projekt i zespół zaangażowany w jego realizację na 100%. Trzeba także uczestniczyć w projekcie, który zmienia świat: poprawia życie ludzi, funkcjonowanie przyrody czy naprawia to, co popsuła cywilizacja.
– Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, czy powinien być to projekt globalny, bo w poprzednich finałach pojawiały się również inicjatywy lokalne, ale na pewno szeroki wymiar daje większe szanse na wygraną. Jak widać, jury bardzo często szuka przełomów także w tych projektach. Ale w konkursie Chivas Venture każdy rok jest inny, dlatego nie ma co oglądać się na poprzednie lata, tylko aplikować. Zostało już niewiele dni – mówi Paweł Soluch.
NEXBIO: Po udziale w Chivas Venture klienci nie pytają nas, kim jesteśmy
NEXBIO, laureat Chivas Venture sprzed dwóch lat, przed udziałem w konkursie mierzył się z podobnym problemem, co Neuro Device. Jego założyciele postawili sobie za cel obniżenie kosztów produkcji roślinnej, poprzez inteligentne wykorzystanie pestycydów, by ostatecznie zmienić jakość żywności. – Przekaz nie był wystarczająco mocny i zdaliśmy sobie sprawę, że samodzielnie będzie nam ciężko dotrzeć do wyobraźni konsumentów z takim pomysłem – mówi Adam Kuzdraliński, prezes zarządu NEXBIO.
Na zdjęciu: Adam Kuzdraliński, prezes zarządu Nexbio | fot. materiały prasowe
Udział w Chivas Venture był więc najlepszą drogą, by opowiedzieć szerszemu gronu odbiorców o problemie, z którym startup chciał się zmierzyć. Dzięki konkursowi NEXBIO zyskało rozpoznawalność, a szum medialny, jaki wytworzył się przy tej okazji pomaga firmie do dzisiaj.
– Niejednokrotnie zdarza się, że pierwszy kontakt z potencjalnym klientem czy partnerem biznesowym nie rozpoczyna się od tłumaczenia co robimy, bo często ludzie już to wiedzą. Uważam, że dużą część tej otoczki zawdzięczamy Chivas Venture – dodaje szef NEXBIO.
Dzisiaj zresztą jest coraz więcej konkursów dla startupów, ale nie w każdym warto brać udział. Zdaniem Adama Kuzdralińskiego, powinno dokonywać się selekcji takich wydarzeń, bo uczestnictwo we wszystkich zabiłoby każdy projekt. Niemniej poleca Chivas Venture – oczywiście pod warunkiem, że projekt spełnia główne założenie, a więc ma w sobie aspekt pozytywnego wpływu na rzeczywistość i nie jest wyłącznie biznesem.
– My zdecydowaliśmy się na udział w konkursie, ponieważ chcieliśmy pokazać naszą misję. Zależało nam na tym, aby wokół NEXBIO powstała społeczność ludzi, którzy kibicują nam, bo wiedzą, że robimy to dla nich, dla przyszłych pokoleń. Startup zatrudniający kilka osób nie ma siły przebicia, aby dotrzeć do świadomości takich osób. Chivas Venture to konkurs, który daje takie możliwości – mówi prezes NEXBIO.
Poza tym udział w konkursie nauczył Adama Kuzdralińskiego jak opowiadać historię NEXBIO – małego projektu, którego twórcy mają wielkie marzenia. W jego trakcie uczestniczył w szkoleniach i warsztatach na Uniwersytecie w Oxfordzie, dzięki czemu dowiedział się, jak wykorzystywać potencjał projektu i swojego zespołu
Migam: Zwiększyliśmy przychody i pozyskaliśmy anioła biznesu
– Konkursy są dobrym sposobem na wypromowanie startupu. Często braliśmy w nich udział, bo poza PR-em, w dobrych konkursach jest sporo wiedzy i przede wszystkim networking. Poznane tam osoby i relacje procentują do dziś. Z perspektywy czasu oceniam Chivas Venture jako jeden z dwóch najlepszych w naszej historii – mówi Przemysław Kuśmierek, CEO Migam, który wziął udział w Chivas Venture w 2015 roku.
Na zdjęciu: Przemysław Kuśmierek, CEO Migam | fot. materiały prasowe
Wówczas jego startup miał już usługę tłumacza języka migowego i obsługiwał zdalnie połączenia wideo. Jednocześnie był w trakcie prac nad kolejnymi projektami, między innymi agencją pracy dla głuchych (dziś działa z powodzeniem). – Powstawały założenia własnego narzędzia do wideo połączeń – w tym obszarze mamy pierwsze piloty i nową ścieżkę produktową, z która wyjdziemy na świat w ciągu najbliższych tygodni, oraz trwały prace nad automatyzacją tłumaczeń – dodaje twórca aplikacji.
Przemysław Kuśmierek chwali się, że po udziale w Chivas Venture sporo się zmieniło w firmie, którą zarządza. Po pierwsze, zwiększyły się zasięgi, które jego zdaniem, są niemożliwe do wypracowania przez startup w organiczny sposób. Po drugie, do dziś przychody spółki wzrosły trzykrotnie oraz udało się Migam pozyskać anioła biznesu – Piotra Gniadzika, który obecnie pełni w firmie funkcję dyrektora zarządzającego.
Jaką radę dla przyszłych uczestników Chivas Venture ma założyciel Migam? – Przygotować się. Taki konkurs, brutalnie mówiąc, to sprzedaż. Nie można o tym zapominać. Musi być produkt, zespól i wiara, że to co się robi ma sens – mówi Przemysław Kuśmierek.
–
Nabór do czwartej edycji Chivas Venture potrwa do 31 października, a biorący w nim udział przedsiębiorcy powalczą o dofinansowanie z puli 1 miliona dolarów.
Zgłoś się za pośrednictwem tego formularza.
–
Artykuł powstał we współpracy z Chivas Venture.