Miejsce fintechu Wirecard ma zająć spółka Delivery Hero, która zajmuje się branżą delivery. Jak czytamy w komunikacie firmy w drugim kwartale 2020 roku odnotowała ona wzrost zamówień o 95 proc. i osiągnęła kamień milowy w postaci realizacji 100 milionów zamówień w ciągu jednego miesiąca. W tym tempie rok 2020 ma być pierwszym rokiem, w którym Delivery Hero odnotuje ponad miliard zamówień na swoich platformach. W III kwartale, Delivery Hero będzie dalej rozszerzać swój globalny zasięg, między innymi planuje wejść do Japonii.
– Działając w ponad 40 krajach, Delivery Hero stała się prawdziwie globalną firmą. Bycie częścią DAX, głównego indeksu giełdowego w Niemczech, to wielki zaszczyt dla berlińskiej firmy. Jesteśmy dumni z działalności, którą nadal budujemy, cieszymy się, widząc naszą wizję rozwoju branży i jesteśmy gotowi zrealizować nasze nowe oczekiwania jako firma notowana na giełdzie DAX. Jak zawsze, nie zamierzamy na tym poprzestać. Nasze zespoły nigdy nie były bardziej zaangażowane w innowacje i tworzenie pozytywnego wpływu na nasze społeczności. Jest jeszcze wiele do zdobycia – dopiero zaczynamy – powiedział w komunikacie Emmanuel Thomassin, dyrektor finansowy Delivery Hero.
DAX (Deutscher Aktienindex) to wiodący indeks giełdowy w Niemczech. Składa się on z 30 największych spółek pod względem kapitalizacji rynkowej i wolumenu obrotu, notowanych na giełdzie we Frankfurcie.
Afera Wirecard
Wszystko zaczęło się w czerwcu tego roku. Wirecard ogłosił wtedy bankructwo. Podczas kontroli okazało się, że w bilansie brakuje dokładnie 1,9 mld euro, które było wcześniej zaksięgowane. Zaczęto podejrzewać, że tych pieniędzy tak naprawdę nigdy nie było. – Mamy początek jednego z największych skandali korporacyjnych w historii Niemiec. Myślę, że Wirecard jest niemieckim Enronem – stwierdził w lipcu w rozmowie z CNBC Maximilian Weis, prawnik z firmy TILP Litigation.Sprawą zajęła się Komisja Europejska, która zapowiedziała, że Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA) zamierza przyjrzeć się niemieckiemu nadzorowi finansowemu BaFin.
Po ujawnieniu tych informacji Markus Braun ogłosił, że rezygnuje ze stanowiska prezesa firmy. Po kilku dniach Braun trafił do więzienia, jednak został zwolniony za kaucją, która wynosiła 5 mln euro. W tym samym czasie Jan Marsalek, który był dyrektorem finansowym Wirecard wyjechał z kraju. Jak donoszą media, najprawdopodobniej poleciał do Chin lub na Filipiny, choć istnieją również teorie, że przebywa na terenie Białorusi. Jak podaje serwis cashless.pl z dokumentów imigracyjnych wynika, że Marsalek wyjechał na Filipiny, jednak na nagraniach z przylotu nie można go znaleźć.
Sprawa nabrała jeszcze większego rozgłosu, gdy na początku tego miesiąca ogłoszono, że na Filipinach odnaleziono zwłoki Markusa Brauna. Okoliczności śmierci byłego prezesa Wirecard nie zostały wyjaśnione. Co ciekawe do śmierci doszło chwilę po tym, kiedy władze Filipin zaczęły się interesować biznesmenem. Jednocześnie dziennikarze śledczy odkryli, że Marsalkiem, który nie wiadomo gdzie przebywa, interesowały się rosyjskie służby.
Śledztwo w tej sprawie nadal trwa i wciąż jest wiele niewiadomych. Jedno jest pewne, nikt nie spodziewał się, że sprawa nabierze takiego rozpędu. Natomiast liczne wątki i tajemnicze powiązania byłych pracowników firmy mogą wskazywać na to, że sprawa ta ma drugie dno.