Według nowych badań Plexal i Beauhurst w Wielkiej Brytanii od początku lock downu wniosek o likwidacje złożyło ponad 1000 startupów o wysokim wzroście. Jak podaje serwis sports.yahoo.com wrzesień przyniósł największą od 10 lat liczbę wniosków o likwidację, a konkretnie 273 (od początku pandemii 1067) firmy złożyły taki wniosek. To wzrost o 181 proc. miesiąc do miesiąca w porównaniu z sierpniem.
Dla porównania w Polsce na początku 2020 roku 286 firm ogłosiło upadłość. To dwa razy więcej niż w tym samym okresie w 2019 roku, kiedy to 141 przedsiębiorstw upadło. Problem jest złożony, bo bankruci pozostawiają po sobie długi i w tym roku mamy do czynienia z 547 wierzycielami, którym należy się ponad 50 mln złotych.
Wracając jednak do Wielkiej Brytanii, na początku tego roku rząd Wielkiej Brytanii, podobnie jak wiele innych państw w Europie, ogłosił pakiet wsparcia o wartości 1,25 mld funtów dla startupów i firm technologicznych. Jednak jak podkreśla Andrew Roughan, dyrektor zarządzający Plexal, inicjatywy rządowe same w sobie nie są wystarczające w obecnej sytuacji gospodarczej. Podkreślił, że problem może się pogłębiać, bo to właśnie te zagrożone upadkiem przedsiębiorstwa zapewnią innowacje i miejsca pracy, które będą napędzać ożywienie gospodarcze w Wielkiej Brytanii.
W ramach wsparcia powstał też nowy fundusz inwestycyjny o wartości 500 milionów funtów, który został zarezerwowany dla startupów o wysokim wzroście. Rozdano również 750 milionów funtów dotacji i pożyczek dla startupów prowadzących badania i rozwój.
Czas pokaże, czy i w jakim stopniu wsparcie ze strony rządów pomogło przetrwać ten trudny okres startupom. Jednak gdy liczba zakażeń wzrasta i nakładane są nowe obostrzenia sanitarne, wszyscy ze strachem patrzą w przyszłość. Jedno jest pewne, żadne państwo nie przetrwa kolejnego lock downu.
