ABAStroke: Chcemy, żeby terapia pourazowa była dostępna na receptę. Zaczynamy od Niemiec

Dodane:

Hanna Baster Hanna Baster

ABAStroke: Chcemy, żeby terapia pourazowa była dostępna na receptę. Zaczynamy od Niemiec

Udostępnij:

Prawie połowa z tych, którzy przeżyją udar, ma deficyty poznawcze. Jednak, jak mówią twórcy ABAStroke, tak w Polsce, jak i w krajach Europy Zachodniej pacjenci po wyjściu ze szpitala muszą radzić sobie sami, licząc praktycznie wyłącznie na odpłatną pomoc specjalistów.

Problem nie dotyczy nielicznych jednostek, a milionów osób rocznie. W samej Polsce udar mózgu zdarza się co 6,5 minuty. Prawie połowa z tych, którzy przeżyją udar, ma deficyty poznawcze. Na to wszystko nakłada się jeszcze starzenie się społeczeństwa, a co za tym idzie coraz większa liczba udarów. Luka w opiece pojawia się, gdy pacjenci wracają do domu po pobycie na oddziale poudarowym lub rehabilitacyjnym. Dostęp do specjalistów jest ograniczony, a w przypadku deficytów poznawczych, dalsza rehabilitacja jest bardzo kosztowna i dostępna właściwie tylko prywatnie.

Nad rozwiązaniem dla osób po udarze pracuje zespół ABAStroke – twórcy aplikacji mobilnej skierowanej do pacjentów po udarze wymagających długotrwałej rehabilitacji neuropsychologicznej. Docelowo chcą, aby zakup dostęp do ich aplikacji był refundowany przez NFZ, co nie jest zadaniem tak karkołomnym, jak mogłoby się wydawać – w Niemczech aplikacje mobilne są już „wypisywane” na receptę przez lekarzy tamtejszej służby zdrowia.

Na jakim etapie prac jesteście?

W ubiegłym roku stworzyliśmy prototyp zawierający 13 programów ćwiczeniowych bazujących na Stosowanej Analizie Zachowania (ang. Applied Behaviour Analysis, ABA), moduł nagród motywujący pacjentów do wykonywania ćwiczeń oraz 3 wersje językowe. Prototyp został przetestowany z pacjentami, z bardzo dobrymi rezultatami. Bazując na zdobytej wiedzy rozpoczęliśmy development docelowej technologii. W tej chwili skupiamy się zatem na rozwoju produktu, nie prowadzimy działań marketingowych ani sprzedaży. Równolegle do developmentu, poszerzamy naszą wiedzę na temat rynku digital therapeutics (DTx) i wszelkich regulacji z nim związanych, tak abyśmy byli w pełni przygotowani na wejście na rynek, gdy aplikacja będzie już gotowa, zwalidowana klinicznie i będzie pełnoprawnym wyrobem medycznym klasy IIa (zgodnie z definicją MDR – Medical Device Regulation).

Dlaczego skupiacie się w swoim rozwiązaniu dla osób, które przeszły udar właśnie na Stosowanej Analizie Zachowania?

ABA na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat stanowiła przedmiot wielu badań naukowych i jest praktykowana przez wielu specjalistów zajmujących się terapią deficytów poznawczych u osób, które przeszły udar. Terapie poudarowych deficytów poznawczych opartych o ABA są stosowane, ale nie są one jeszcze scyfryzowane. W ABAStroke chcemy to zmienić. Technologia ABAStroke kładzie duży nacisk na wytworzenie rozbudowanego modułu rozpoznającego deficyty poznawcze. Po rozpoznaniu tych deficytów, sztuczna inteligencja tworzy spersonalizowaną ścieżkę rehabilitacji. Ścieżka ta będzie reagować zarówno na postępy, jak i pogorszenie funkcjonowania w danym obszarze kognitywnym. Adaptacyjność systemu ma szczególne znaczenie w wypadku pacjentów po udarach, u których często w toku terapii występuje nasilenie lub osłabienie deficytu lub u których dodatkowy czynnik, taki jak np. drugi udar, całkowicie zmienia obraz kliniczny w obszarze funkcjonowania kognitywnego.

Obecnie stosowane narzędzia nie stosują lub stosują w bardzo ograniczonym zakresie wzmacniające systemy wywiedzione z grywalizacji i wzmocnień behawioralnych. Nie wpływa to pozytywnie na budowanie długotrwałego zaangażowania pacjenta. Aplikacja ABAStroke stałaby się pierwszym na świecie cyfrowym produktem dla osób po udarach, w którym wykorzystano by mechanizmy wzmocnień Stosowanej Analizy Zachowania opartych o rozkłady zmiennych proporcji, jak również grywalizacji, co naszym zdaniem przełoży się większą skuteczność samej terapii.

Z tego co widzę na LI właśnie budujecie zespół ABAStroke, oferujecie bardzo mocne, jak na tworzący się dopiero startup, stawki. Kto zapewnia Wam finansowanie na ten moment?

Niestety, takie są realia rynku. Chcąc znaleźć dobrych i doświadczonych specjalistów data science, trzeba się liczyć z odpowiednio wysokimi stawkami. Podaż jest zdecydowanie mniejsza niż popyt, a my chcieliśmy zatrudnić tych najwyższej klasy. Zresztą, startup czy nie, każdy walczy o najlepszych ludzi, a ci dużo kosztują. Bardzo niebezpiecznie jest zakładać, że startup zatrudnia tylko „najtańszych” pracowników, bo to szybko odbiję się czkawką – i founderom i inwestorom. Dawanie udziałów w zamian za niższą pensję to taka piękna teoria startupowa, która jednak w praktyce, na zbyt wczesnym etapie, jest bardzo ryzykownym rozwiązaniem, bo wtedy jeszcze nie „czuć” wartości tych udziałów i tak naprawdę żadna z tego motywacja, a komplikuje to strukturę udziałową. Więc tak, płacimy stawki rynkowe, ale naszą przewagą jest to co robimy: aplikację, która ma realne szansę żeby polepszać, a w pewnym sensie nawet ratować, ludzkie życia. Dzięki temu, w krótkim czasie zbudowaliśmy rewelacyjny, zmotywowany zespół.

I tak trzeba, bo rynek na którym działamy, czyli refundowanych digital therapeutics, charakteryzuje się tym, że jakość produktu i jego skuteczność terapeutyczna ma kluczowe znaczenie dla sukcesu całego biznesu. Nie da się „nadrobić” marketingiem czy reklamą, choćby dlatego, że aplikacje DTx, czy raczej DiGA (tak są nazywane w Niemczech), są objęte podobnymi ograniczeniami w kwestii reklamy do standardowych leków przepisywanych na receptę.

Produkt, który dostarczymy musi być najwyższej jakości i zaawansowany technologicznie. Byliśmy tego świadomi, dlatego zbudowaliśmy rundę seed opartą o świetnych branżowych inwestorów prywatnych oraz pozyskaliśmy dofinansowanie z Szybkiej Ścieżki. Minusem takiego połączenia źródeł finansowania jest to, że preferowana forma zatrudnienia to umowa o pracę, a większość ludzi w IT rozlicza się na zasadach B2B i to jeszcze z IP Boxem. I tak, z kwoty „na rękę” robi się wysoka stawka brutto, a już o brutto brutto to lepiej nie wspominać. Do tego nałożyła się presja inflacyjna na wyższe zarobki i Polski Ład. Budżet był przygotowywany w oparciu o raporty płacowe z 2020 r, więc nie było łatwo tego spiąć finansowo, ale udało się. Co ważne, nikt nie zdecydował się na pracę w ABAStroke z przyczyn wyłącznie finansowych. Bądźmy szczerzy, na rynku jest sporo firm, nie tylko polskich, które oferują jeszcze lepsze warunki. My za to robimy unikalny produkt, który pomoże milionom pacjentów i to najbardziej motywuje naszych pracowników.

Kiedy ABAStroke trafi do pierwszych użytkowników?

Rok 2022 to czas, w którym budujemy produkt, aby był gotowy do testów. Wraz z początkiem 2023 planujemy już testować technologię z pacjentami i dostarczać większe ilości danych dla modelu sztucznej inteligencji. Aby osiągnąć te cele, zbudowaliśmy zespół składający się z pracowników merytorycznych, badaczy i projektantów UX, programistów oraz specjalistów data science. Prowadzimy także rozmowy z placówkami, w których moglibyśmy testować aplikację, gdy ta będzie już gotowa. Druga połowa 2023 to badanie kliniczne oraz certyfikacja jako wyrób medyczny klasy IIa. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to produkt stanie się refundowanym lekiem cyfrowym na początku 2024 roku i wtedy to właśnie pierwsi pacjenci będą mogli otrzymać receptę na ABAStroke.

Z celów biznesowych, w drugiej połowie 2022, planujemy zamknąć rundę late seed, której głównymi założeniami jest osiągnięcie statusu digital therapeutics refundowanego w Niemczech oraz pierwsze sprzedaże w tym modelu.

Jak duży jest w Waszej ocenie potencjał rynku?

Najpierw skupiamy się na krajach europejskich, w pierwszej kolejności na Polsce i Niemczech. Naszą grupą docelową są pacjenci po udarze z deficytami funkcji poznawczych (deficyt uwagi, pamięci, percepcji wzrokowo-przestrzennej), głównie w wieku 45-69 lat. Są to osoby relatywnie młode, duża część z nich jest aktywna zawodowo i sprawnie korzysta ze smartfona. Każdego roku, w samej tylko Unii Europejskiej, możemy pomóc ponad 220 tys. pacjentów. Na całym świecie ta liczba zbliża się do 4 mln.

Opieramy się przede wszystkim na modelu refundacyjnym dla aplikacji mobilnych. Jest on o tyle wdzięczny, że z punktu widzenia pacjenta, aplikacja jest bezpłatna, jednak my otrzymujemy za każde pobranie kilkaset euro. Obecnie, system refundacji aplikacji mobilnych najsprawniej działa w Niemczech. Lista refundowanych aplikacji na tym rynku zawiera już 31 produktów, z danych które posiadamy wynika, że najlepsze z nich są chętnie przepisywane przez lekarzy. System działa w praktyce, a nie tylko w teorii. Kolejne kraje idą za przykładem Niemiec, zwłaszcza europejskie, w czym paradoksalnie pomaga to, że systemy opieki zdrowotnej oparte są głównie na płatnikach publicznych, choć i w USA pracują nad podobnymi regulacjami. Cały ten pęd zaczął się niedawno, a wynika z jednej strony ze zmian w podejściu do zdrowia cyfrowego, spowodowanych przez pandemię, a z drugiej strony przez to, że aplikację mobilne okazały się skutecznym uzupełnieniem tradycyjnego leczenia, zwłaszcza w obszarze zdrowia psychicznego.

Kto tworzy Was zespół? Michał Ryś ma doświadczenie startupowe, a jakie mają pozostali członkowie zespołu?

Na ten moment zespół liczy 12 osób pracujących na stałe oraz zespół programistyczny podwykonawcy. Niebawem zespół powiększy się jeszcze o dwie osoby, ponieważ od kwietnia dołącza do nas dwójka specjalistów od AI. Mamy też bardzo mocny, międzynarodowy zespół doradców (advisory board). W gronie founderów, poza Michałem, jest jeszcze Dawid Maj, odpowiadający za produkt ABAStroke, od 5 lat jest związany ze startupami, zarówno w rolach biznesowych jak i produktowych, oraz Barbara Błach-Bujak, prawnik, laureatka prestiżowego konkursu Rising Stars, specjalistka od ochrony danych oraz ochrony IP, a także jedna z pierwszych osób w Polsce, która z sukcesem pracowała nad certyfikacją aplikacji medycznej jako wyrobu medycznego.

Właśnie zatrudniacie ludzi, więc skorzystam z okazji, że macie temat na świeżo. Powiedzcie proszę jakie kryteria stawiacie potencjalnym pracownikom – jaki macie pomysł na budowę silnego, odpornego na wstrząsy, huśtawkę porażka-sukces itd. startupu?

Trochę za wcześnie żeby o tym mówić, bo dopiero od początku roku mamy duży zespół i uczymy się, jak z sobą pracować oraz staramy się lepiej zdefiniować kulturę organizacyjną ABAStroke.

Niemniej, są trzy kryteria, które wydają się być kluczowe przy rekrutacji do startupu, zwłaszcza na etapie seed. Po pierwsze, to pracownicy muszą chcieć razem z założycielami zmieniać świat. Brzmi jak truizm, ale serio trzeba o tym pamiętać. Po drugie, stawiamy na wiedzę i doświadczenie – bierzemy najlepszych, nie stać nas na tym etapie na niedoświadczonych pracowników. Trzecie kryterium to samodzielność i podejmowanie inicjatywy. Pracownicy, którzy potrzebują listy zadań na dany tydzień i ich celem jest wyłącznie realizacja tych zadań, nie odnajdą się w środowisku permanentnej zmiany.

Mamy jeszcze jedno, dodatkowe kryterium. Jest dość specyficzne i subiektywne, ale wynika z praktyki – nie zatrudniliśmy żadnej osoby, która w trakcie rekrutacji kładła duży nacisk na benefity pracownicze. Nie chodzi tu oczywiście o same benefity, bo w nich nie ma nic złego, ale o pewien mindset, z jakiegoś powodu, nie szło się dogadać z takimi osobami. W sumie, jakby się nad tym zastanowić, to mógłby to być taki papierek lakmusowy dla kryterium pierwszego i trzeciego.