AI miała kreować nowe miejsca pracy. Na razie tworzy głównie problemy

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

AI miała kreować nowe miejsca pracy. Na razie tworzy głównie problemy

Udostępnij:

Jeszcze kilka lat temu wizja była kusząca: sztuczna inteligencja miała nie tylko zwiększać produktywność, ale też generować zupełnie nowe profesje. Tylko że coś poszło nie tak.

Światowe Forum Ekonomiczne prognozowało wysyp stanowisk takich jak AI ethicist, trust authenticator czy AI prompt engineer. Firmy technologiczne, rządy i media powtarzały ten sam scenariusz: owszem, AI zabierze część etatów, ale powstanie jeszcze więcej nowych.

Dziś wiemy, że rzeczywistość jest mniej różowa. Chciałoby się powiedzieć: „a nie mówiliśmy?”. O takim ryzyku pisaliśmy już w kwietniu 2024 roku, podkreślając, że składane przez „możnych tego świata” obietnice o zbawiennym wpływie AI na naszą prace niekoniecznie muszą być szczere. 

Etycy AI – zawód, którego miało być pełno. Teraz walczą o przetrwanie

Lisa Talia Moretti, brytyjska badaczka i konsultantka, przez lata pomagała korporacjom wdrażać AI w sposób zgodny z wartościami i realnymi potrzebami biznesu. Jesienią 2024 r. zauważyła, że zapotrzebowanie na jej usługi… praktycznie zniknęło.

Podobne historie opowiadają inni specjaliści od etyki AI. Alice Thwaite, wcześniej pracująca w międzynarodowych firmach, mówi wprost: „to najgorszy rynek pracy, jaki pamiętam”.

Problem jest szerszy niż tylko jeden zawód. Choć AI wkracza w kolejne obszary – od opieki zdrowotnej po wymiar sprawiedliwości – firmy skupiają się głównie na szybkim wdrażaniu modeli, nie na ich odpowiedzialnym użyciu.

Efekty są widoczne:

  • chatboty, które halucynują i udzielają szkodliwych porad;
  • AI szerzące antysemickie treści;
  • spadki ruchu w mediach przez błędne podsumowania Google;
  • wykorzystanie AI w coraz bardziej wyrafinowanych oszustwach.

„Każdy raport o AI zaczyna się od tego, że korzyści będą ogromne. Problem w tym, że inwestujemy tylko w tę pierwszą część, a nie w drugą – w zabezpieczenia” – podsumowuje Thwaite.

Narracja o tworzeniu nowych miejsc pracy – „wierutna bzdura”?

Mo Gawdat, były dyrektor Google X, mówi bez ogródek: „idea, że AI stworzy nowe miejsca pracy, to wierutna bzdura”. Na dowód przywołuje własny startup – aplikację stworzoną przez trzy osoby z pomocą AI, która wcześniej wymagałaby pracy 350 programistów. Według Gawdata, z czasem nawet stanowiska wymagające wysokich kompetencji – lekarze, nauczyciele, a nawet prezesi – będą zastępowane przez sztuczną inteligencję. Akurat w kwestii medycyny jest to kwestia sporna. A przynajmniej: jeszcze jest to kwestia sporna, o czym na naszych łamach pisała Aleksandra Staniszewska ze startupu MyOvo. Za pomocą zgrabnego bon motu przekonuje, że AI jest lepsze niż słaby lekarz, ale nigdy nie będzie tak dobre jak medyk wybitny. W innym tekście omawiamy najnowsze badania dotyczące tego, że AI może być zarówno wsparciem, jak i zagrożeniem dla pacjentów i lekarzy.​

To stoi w sprzeczności z optymistycznymi prognozami Światowego Forum Ekonomicznego, które zakładają, że do 2030 r. AI zlikwiduje 92 mln miejsc pracy, ale stworzy 170 mln nowych. Problem w tym, że do tej pory nie widać, by te nowe role pojawiały się w skali, która równoważy straty.

Inżynieria promptów – boom, który nigdy nie nadszedł

Kolejnym zawodem, który miał być „złotą żyłą”, był prompt engineer – specjalista od pisania skutecznych zapytań do AI. W praktyce rynek w Ameryce Północnej wyceniono na skromne 75 mln dolarów, a większość obowiązków w tym zakresie przejęli już istniejący pracownicy (np. inżynierowie uczenia maszynowego).

Tak jak w przypadku etyków AI, szum medialny znacznie przewyższył realne zapotrzebowanie.

Dlaczego tak się dzieje?

  • Presja wdrożeń – w „wyścigu zbrojeń” AI liczy się pierwszeństwo, a nie bezpieczeństwo;
  • brak regulacji – rządy wciąż tworzą ramy prawne, a firmy działają według własnych zasad;
  • Automatyzacja z góry na dół – AI jest wdrażane nie po to, by tworzyć nowe role, lecz by ciąć koszty;
  • mit kompetencji przyszłości – wiele „nowych zawodów” to w praktyce dodatkowe zadania dla obecnych pracowników.

Czy to oznacza, że AI nie stworzy żadnych nowych miejsc pracy?

Nie do końca. Eksperci tacy jak Mark Cuban czy Jensen Huang podkreślają, że opanowanie narzędzi AI i rozwijanie umiejętności miękkich może dać przewagę na rynku pracy. Wiele firm inwestuje w reskilling – 77% pracodawców planuje przeszkolić pracowników, by lepiej współpracowali z AI. Jednak to, co dziś powstaje, to raczej hybrydowe role, a nie zupełnie nowe zawody w masowej skali.

Jeśli scenariusz Gawdata się sprawdzi, przed nami ogromne zmiany społeczne: od konieczności wprowadzenia dochodu podstawowego, po redefinicję tego, czym jest praca. Nawet jeśli część ekspertów wierzy w pozytywny bilans nowych i utraconych miejsc pracy, już teraz widać, że AI nie jest gwarancją tworzenia etatów – a czasem wręcz odwrotnie.

Dlatego pytanie na dziś nie brzmi już „czy AI zabierze pracę?”, lecz „jak przygotować się na to, że rynek pracy zmieni się szybciej, niż myśleliśmy?”.