Zamiast w salach konferencyjnych, spotkano się w gronie rodzinnym, dając najmłodszym szansę na poznanie świata innowacji „od kuchni”. Dzieci poprzez gry i interakcje odkrywały, skąd biorą się pomysły na aplikacje i co właściwie robią ich rodzice w pracy.
– Takie imprezy dla rodzin i dzieci są naprawdę wspaniałe, ponieważ dają dzieciom możliwość zadawania założycielom własnych pytań i lepszego zrozumienia, czym naprawdę jest przedsiębiorczość – podkreślał Jevgeni Kabanov, prezes Bolt i członek Founders Society.
Najmłodsi uczestnicy nie byli tylko biernymi obserwatorami. Ich perspektywa okazała się zaskakująco dojrzała, choć niepozbawiona dziecięcego uroku.
Podczas spotkania z dziećmi pojawiały się liczne pytania. Jakie były te najciekawsze? Co dzieci interesowało najbardziej?
– Dzieci są niezwykle bezpośrednie. Bardziej interesują je emocjonalna więź i fabuła niż strona biznesowa. I oczywiście są naturalnie bardzo przywiązane do postaci ALPY, alpaki. Oto kilka z zapadających w pamięć pytań, które zadały: „Ile lat ma ALPA?”, „Kto podkłada głos pod postać ALPY?”, „Ile gier znajduje się w aplikacji i jakie gry pojawią się w przyszłości?”.
Padło też pytanie o technologia: „W jakim języku programowania została stworzona ALPA?” — to pytanie zadała 9- lub 10-letnia córka założyciela startupu. Dzieci pytały również o finanse: „ALPA zebrała milion euro — co można kupić za te pieniądze? Kto podejmuje decyzje?” — dyskutowały następnie, co można kupić za taką kwotę, sugerując takie rzeczy jak koń, a może jednak cała stadnina koni? Interesowało je też, ile osób jest w zespole i czym się zajmują – mówią nam założyciele ALPA Kids.
Kapitał na globalną ekspansję
Podczas gdy dzieci rozważały zakup stadniny koni, dorośli skupili się na konkretach. Runda inwestycyjna przyniosła ALPA Kids 465 000 euro od Skaala Impact, europejskich aniołów biznesu oraz Europejskiego Funduszu Innowacji Społecznych i Oddziaływania (ESIIF). Dodatkowo Enterprise Estonia (EIS) zatwierdziło grant badawczy. Łącznie to ponad milion euro dodatkowego kapitału.
– ALPA Kids jest już rentowna, ale widzimy ogromny potencjał dalszego wzrostu. Cieszy nas, że inwestorzy z Estonii i zagranicy wierzą w naszą wizję – mówiła Kelly Lilles, CEO ALPA Kids.
Firma ma już silną pozycję – aplikacja trafiła do 2,5 mln dzieci w 170 krajach. W samej Polsce z programów ALPA Kids korzysta ponad 100 tys. najmłodszych. Carsten Kuschnerus, prezes ESIIF, zaznacza, że firma wypełnia lukę na rynku dzięki treściom dostosowanym do języka i kultury użytkowników, co czyni ją skalowalną i o realnym wpływie społecznym.
Dzięki nowemu finansowaniu startup planuje wejście na co najmniej cztery nowe rynki i podwojenie liczby użytkowników do 5 milionów. Kluczowym elementem strategii jest jednak technologia – wprowadzenie na rynek Robo-Alpa.
Zaciekawił mnie robot! W jaki sposób ma się różnić od dostępnych na rynku asystentów głosowych? Czy wykorzystanie AI w kontaktach z dziećmi w wieku 3-8 lat rodzi w firmie jakieś obawy etyczne lub wyzwania?
– Standardowi asystenci głosowi są szkoleni do rozpoznawania mowy dorosłych i są dostępni tylko w najpopularniejszych językach. Robo ALPA jest inna. Szkolimy nasz model językowy specjalnie pod kątem wzorców mowy dzieci — uwzględniając wyższe tony, unikalne tempo i błędy wymowy. Podczas gdy większość głównych modeli koncentruje się na języku angielskim, my specjalizujemy się w językach mniej popularnych. Dzięki temu nasze narzędzie jest naprawdę użyteczne dla dzieci w wieku 3–8 lat z różnych krajów, szczególnie na rynkach często pomijanych przez duże firmy technologiczne.
ALPA działa w oparciu o przejrzysty model biznesowy: nie sprzedajemy danych dzieci reklamodawcom. W ścisłej współpracy z ekspertami prawnymi stworzyliśmy strukturę bezpieczeństwa, która jest ściśle zgodna z RODO, obejmującą zarówno gromadzenie danych, jak i świadczenie usług. Ponadto cała nasza platforma jest w pełni zgodna z unijną ustawą o sztucznej inteligencji.
Wszystkie interakcje opierają się na informacjach z encyklopedii i sprawdzonych źródeł. Jeśli dziecko porusza „niebezpieczny” lub delikatny temat, sztuczna inteligencja jest zaprogramowana tak, aby przekierować je do rozmowy z rodzicem. Dialog jest ściśle ograniczony wiekowo, aby zapewnić, że każda rozmowa pozostaje odpowiednia – mówią redakcji MamStartup założyciele.
Jakość czasu przed ekranem
Inwestorzy, tacy jak anioł biznesu Erki Heinsaar, podkreślają, że sami używają produktu jako rodzice. Jednak w dobie dyskusji o cyfrowym przebodźcowaniu, twórcy aplikacji stawiają na odpowiedzialne podejście do technologii.
Jak planujecie łączyć rozwój aplikacji i AI z zaleceniami dotyczącymi ograniczonego czasu ekranowego dla najmłodszych użytkowników?
– Przyszłość technologii edukacyjnych nie leży w głębszym zagłębianiu się w wirtualnym świecie, ale w budowaniu cyfrowych mostów łączących go ze światem rzeczywistym. ALPA koncentruje się na świadomej równowadze: celem jest wysokiej jakości czas spędzany przed ekranem, a nie dłuższy czas spędzany przed ekranem. Zadaniem sztucznej inteligencji jest tutaj przyspieszenie i zwiększenie efektywności nauki, aby dziecko w efekcie spędzało coraz więcej czasu poza ekranem.
Współczesne badania potwierdzają, że problemem nie jest sam czas spędzany przed ekranem, ale to, co jest konsumowane. Pytanie jest proste: co jest lepsze dla rozwoju dziecka – 15 minut przypadkowych treści na YouTube czy edukacyjna gra? ALPA została stworzona we współpracy z naukowcami i nauczycielami specjalnie w celu uniknięcia szkodliwej nadmiernej stymulacji – mówią.
Działamy inaczej niż standardowe media rozrywkowe:
- Spokój zamiast chaosu – wykorzystujemy funkcje takie jak spowolniona mowa i tryb offline, aby zmniejszyć przeciążenie sensoryczne. Dzięki temu dziecku łatwiej jest odłożyć urządzenie bez typowego „spadku dopaminy” jak po oglądaniu bajek o szybkiej akcji.
- Zdrowa rywalizacja – dzieci rywalizują jedynie same ze sobą, starając się wykonywać zadania poprawniej i szybciej niż przy wcześniejszym podejściu. Dzięki czemu zabawa jest pozbawiona stresu i konfliktów.
- Fizyczne bodźce – co trzecia sugerowana przez system gra to przerwa na taniec lub ruch ALPA, płynnie kierująca dziecko do aktywności poza ekranem. W naszej misji reklamy są surowo zabronione. Oznacza to, że dziecko nie jest zachęcane do pozostawania w aplikacji dłużej niż potrzebuje, tylko po to, aby reklamodawca uzyskał wyświetlenia. Skupiamy się wyłącznie na dziecku i jego rozwoju.
Od domu do szkolnej ławki
Choć aplikacja zyskała popularność wśród rodziców, ALPA Kids coraz śmielej wkracza w mury placówek oświatowych. W Polsce startup współpracuje już z Portalem Oświatowym, a globalnie z narzędzia korzysta ponad 500 instytucji.
Chcielibyście „wejść głębiej” w system szkolnictwa czy raczej pozostać pięknym uzupełnieniem dla edukacji? Jakie są Wasze plany na przyszłość?
– Aktywnie współpracujemy ze szkołami i naukowcami na wszystkich naszych rynkach docelowych. Wielu nauczycieli w przedszkolach i szkołach włączyło już ALPA Kids do swoich zajęć na tablicach interaktywnych lub tabletach. Dbamy o przygotowywanie dostosowanych do potrzeb ofert dla każdej instytucji edukacyjnej.
Obecnie ponad 500 instytucji edukacyjnych korzysta z naszej platformy w celu urozmaicenia lekcji. W sektorze edukacji obserwuje się wyraźną zmianę w kierunku bardziej wszechstronnych metod nauczania i widzimy duże zainteresowanie zarówno na poziomie krajowym, jak i szkolnym.
Nasz udział w konferencji „Siła Dyrektora” organizowanej przez Portal Oświatowy ujawnił duże zapotrzebowanie na tego typu narzędzia dla szkół i przedszkoli w Polsce. Wydarzenie to bezpośrednio zaowocowało pozyskaniem nowych klientów z placówek edukacyjnych. Mamy już aktywnych użytkowników w Polsce, a zainteresowanie nadal pozostaje wysokie. Ostatecznie kluczem do sukcesu jest rola nauczyciela w kierowaniu inteligentnym wykorzystaniem tych narzędzi – zdradzają nam założyciele.