Niezbędna dla turystów,
użyteczna dla ratowników
Aplikacja „Pomoc w Górach” umożliwia natychmiastowe wezwanie pomocy, bez znajomości numeru ratunkowego. Każdy turysta wychodząc w góry może włączyć śledzenie swojego położenia, które automatycznie zapisuje się na portalu w beskidzkiej stacji centralnej GOPR.
W przypadku zaginięcia możliwe jest natychmiastowe zlokalizowanie osoby w miejscu, w którym się znajduje lub, w którym sygnał został przekazany po raz ostatni. Niezależnie od tego, czy osoba korzysta z aplikacji poprzez śledzenie czy bezpośrednie połączenie z numerem ratunkowym, wysyła ona informację o dokładnym położeniu poszkodowanego, dzięki czemu ratownicy udają się dokładnie we wskazane miejsce zdarzenia.
Wspomniana funkcjonalność zastępuje dotychczas znaną tzw. „Księgę wyjść”, która była dostępna w każdym schronisku.
– Zauważyliśmy, że turyści bardzo chętnie korzystają z rozwiązania jakim jest elektroniczna „Księga wyjść”. Istnieje również możliwość włączenia śledzenia lokalizacji. Dzięki tej funkcjonalności co 10 minut wysyłana jest informacja o aktualnym położeniu danej osoby. Dla nas z punktu widzenia ratownika jest to bardzo cenna informacja, ponieważ od razu jesteśmy w stanie określić skąd został wysłany ostatni sygnał i sprawdzić, czy nie doszło do zdarzenia, nie tracąc przy tym cennego czasu na ręczne wertowanie „Księgi wyjść” – mówi Patryk Pudełko, rzecznik prasowy Grupy Beskidzkiej GOPR.
Co więcej, aplikacja cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów, o czym świadczy liczba pobrań. – Do tej pory „Pomoc w Górach” została pobrana ponad 5,8 tys. razy, co dla nas jako twórców jest to ogromny powód do dumy oraz motywacja do dalszych prac nad rozwojem aplikacji – mówi Adam Bancarewicz, współtwórca aplikacji „Pomoc w Górach”.
Zastosowanie aplikacji w praktyce
Aplikacja „Pomoc w Górach” stała się także niezbędnym narzędziem pracy samych ratowników. W połowie marca doszło do wypadku w rejonie Skrzycznego, pracownik schroniska schodząc w dół poślizgnął się i upadł. Doznał on urazu kręgosłupa i nie był w stanie dalej się poruszać, w związku z czym poszkodowany (56-letni mężczyzna) postanowił powiadomić ratowników.Po przybyciu na miejsce ekipy ratowniczej, stwierdzono, że najlepszym rozwiązaniem jest wezwanie załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
– Zdecydowaliśmy się na wezwanie śmigłowca z bardzo prostych przyczyn – długi transport w dół po bardzo stromym zboczu mógł wpłynąć na pogorszenie się stanu poszkodowanego. Dlatego też postanowiłem skorzystać z aplikacji „Pomoc w Górach” i wysłać odpowiednie koordynaty z położeniem do centrali – opisuje zdarzenie Patryk Pudełko.
Dzięki wykorzystaniu funkcji GPS, położenie poszkodowanego oraz ratowników zostało dokładnie określone, skracając tym samym czas akcji ratowniczej aż o pół godziny.
Zakończenie sezonu zimowego z górach, nie oznacza, że ratownicy będą mieć mniej pracy w nadchodzących wiosenno-letnich miesiącach. Zarówno w sezonie zimowym jak i letnim, nad bezpieczeństwem turystów czuwają ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR i jak sami podkreślają, dzięki aplikacji „Pomoc w Górach” dysponują większym wachlarzem możliwości niesienia pomocy osobom poszkodowanym poprzez monitorowanie położenia turystów na szlakach oraz szybką reakcję w sytuacji zagrożenia.
Aplikacja „Pomoc w Górach” jest darmowa i dostępna na platformach iOS oraz Android.