„Mówić to mało, trzeba mówić do rzeczy” – ten cytat z Williama Shakespeare’a menedżerowie powinni wziąć sobie do serca przygotowując każdą mowę, również tę z okazji nadchodzących świąt. Pracownicy pytani o „główne grzechy” świątecznych przemów, wymieniają jednym tchem: za długie, nudne, przewidywalne, zabawne na siłę albo za poważne.
– Spotkanie świąteczne to dobra okazja, by krótko i w mniej formalnej formie podsumować rok i wzmocnić poczucie wspólnoty w zespole. Zwracając się do pracowników warto przypomnieć kilka – nie za dużo – ważnych, a także zabawnych historii z ostatnich 12 miesięcy. Anegdoty z życia firmy, umiejętnie wplecione w przemyślaną całość, doskonale posłużą rozluźnieniu atmosfery. Skupmy się na tym, co udało się w firmie osiągnąć, podkreślając rolę pracowników, zwłaszcza tych na niższych poziomach w strukturze organizacji – mówi Wojciech Parteka, Dyrektor ds. Klientów Strategicznych w Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów, praktyk z wieloletnim doświadczeniem biznesowym i trener specjalizujący się w zagadnieniach związanych z przywództwem.
Zdaniem eksperta GFKM nie jest to odpowiedni moment, by wyróżniać konkretne osoby czy działy. Tego dnia wszyscy mają czuć się ważni i wyjątkowi, cieszyć się z bycia razem.
– Wzmocnieniu poczucia wspólnoty sprzyja też odpowiedni język – nieformalny, odwołujący się w umiarkowany sposób do emocji, dający słuchaczom przestrzeń do tego, by poczuli się częścią opowiadanej historii – dodaje Wojciech Parteka.
Czego zdecydowanie unikać podczas świątecznych wystąpień?
– Polityki, bezpośrednich odniesień do religii, ale też żartów, bo te wymagają wyjątkowego wyczucia. Koszmarem jest również mowa, której głównym bohaterem jest sam szef. Pamiętajmy też, że podczas firmowego spotkania świątecznego pracownicy nie oczekują długich przemówień. Wystąpienie powinno trwać dłużej niż 5-7 minut – radzi ekspert GFKM.
Na koniec, nie zapomnijmy o złożeniu świątecznych i noworocznych życzeń.