Beesfund będzie największą platformą crowdfundingową w Europie środkowo-wschodniej – Arkadiusz Regiec

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Beesfund będzie największą platformą crowdfundingową w Europie środkowo-wschodniej – Arkadiusz Regiec

Udostępnij:

Sukces Wisły Kraków na Beesfund pokazał, że świadomość o crowdfundingu jest większa. Na razie, mają 17 emisji, ale zakładają, że już w przyszłym roku będzie ich 80. – Większość przedsiębiorców nie słyszało o crowdfundingu – mówi Arkadiusz Regiec.

Beesfund to platforma zajmująca się crowdfundingiem. Udostępnia na swojej stronie sprzedaż akcji projektów chcących pozyskać dodatkowe finansowanie. Inwestorzy nabywający akcje mogą liczyć na udziały w projekcie.

Arek, prowadzę spółkę, potrzebuje kapitału. Dlaczego miałbym chwycić za crowdfunding udziałowy? 

Bo to jest najszybsze źródło dostępu do kapitału, poza pożyczką. Chcesz pozyskać kapitał, idziesz do VC. Negocjujesz, rozmawiasz. To często trwa kilka miesięcy. Tymczasem, tutaj po dwóch miesiącach od przyjścia do nas i podpisania umowy lądujesz na platformie i możesz zacząć zbierać pieniądze. Pieniądze wpływają na twoje konto. To oczywiście nie znaczy, że wpłyną. To nie znaczy, że ty zbierzesz finansowanie, ale jeżeli jesteś dobry, jesteś dobrze przygotowany, to za dwa – trzy miesiące możesz mieć swój kapitał na koncie. Nie ma drugiego takiego źródła, poza pożyczką. Jednak pożyczkę trudno kiedy się zaczyna. 

Czy możesz powiedzieć, że crowdfunding udziałowy już się przyjął? 

Nie, jesteśmy absolutnie na początku drogi. Mam poczucie, że jesteśmy na etapie raczkowania. Jesteśmy jak samolot braci Wright, lecimy 170 metrów i to jest ten początek. Nie przelecieliśmy jeszcze przez Atlantyk. Ba! Nie przelecieliśmy jeszcze przez kanał La Manche. Kiedyś będzie tak, że tysiące firm będą korzystały z finansowania społecznościowego, a dzisiaj mamy 17 emisji. W tym roku pewnie będziemy mieli 40. W przyszłym roku będzie 80, ale to jest dalej kropla w morzu. Natomiast ludzie zaczynają już o tym słyszeć. Większość przedsiębiorców nie słyszało o crowdfundingu. Owszem, startupy tak, ale jak rozmawiam z przedsiębiorcami to, to jest nowość.

Co teraz wpływa na dynamiczny wzrost? 

Jak chodzisz przez pięć lat po rynku i opowiadasz, to w końcu zaczyna ci wychodzić. Limit się podniósł do miliona euro. To z pewnością było przełomowe. Do niedawna mogliśmy zbierać tylko do 100 tysięcy euro. Zmieniły się regulacje. 

Mówimy o spółkach akcyjnych. 

O spółkach akcyjnych i spółkach komandytowo-akcyjnych. Mogliśmy zbierać bez prospectro 100 tysięcy euro. Teraz możemy milion euro, czyli cztery miliony złotych. Mało tego, pokazaliśmy, że jest to możliwe. Ba! Ja bym chciał powiedzieć – „możemy zbierać więcej”, bo mówimy o czterech milionach bez prospectro, ale jeżeli ktoś do nas przyjdzie i będzie chciał zbierać dwadzieścia, to ja mu to  zbiorę. Zbiorem maklerskim, bo można zrobić prospect i zabrać dwadzieścia, ale ludzie nie mają takiej świadomości. Jednocześnie, na rynku kapitałowym jest totalna smuta, to też powoduje, że nie ma głośnych przykładów, zbiórek. Jeżeli browar Jastrzębie zebrał pieniądze, to z automatu widzimy, że to jest możliwe. Na pewno, Wisła Kraków bardzo pomogła w świadomości. Tu widzimy, że ten sport jest mocny. Z resztą, czekają nas kolejne emisje sportowe. To buduje świadomość. 

Sięgam po crowdfunding udziałowy i z czym muszę się liczyć? 

Z ciężką pracą. To nie jest tak, że pieniądze leżą za darmo i gdzieś jest na Beesfundzie dwadzieścia tysięcy frajerów, którzy chcą tobie właśnie wpłacić pieniądze, bo zgłosiłeś się do Beesfundu i wstawiłeś to na platformę. Przede wszystkim, to jest ciężka praca. Tak jak z Wisłą, co zrobić, żeby w 24 godziny zebrać milion euro? 

Pracować przez dwa lata. 

Wisła w 24 godziny. Masz sto lat tradycji, twoi klienci chcą za twój produkt zabić maczetą i wtedy nie ma problemu zebrać w 24 godziny cztery miliony, a jak nie, to musisz wypracować sobie społeczność. Faktem jest, że jeżeli nie masz wypracowanej społeczności, to możesz mieć nawet bardzo dobry projekt, a nie zbierzesz pieniędzy. Jest element showmaństwa w tym zbieraniu publicznym. Sprzedajesz siebie, nie tylko swój produkt. Jeżeli jesteś świetnym gościem, masz świetny projekt, ale jeszcze tego nie widać w liczbach, bo zaczynasz, to nie sprzedasz swojego produktu. Z resztą, pewnie będzie ciężko ci rozwinąć firmę, bo będziesz miał problemy w sprzedaży produktu. Crowdfunding jest fajny też dlatego, że weryfikuje. Jak nie jesteś w stanie zebrać kasy, to coś z tobą lub z twoim pomysłem, jest nie tak. To jest informacja zwrotna. Możesz to przetrawić, wrócić i zastanowić się. To też jest feedback w zwyczajnym crowdfundingu.

Zaczynasz dostrzegać jakąś regułę w sukcesach spółek na Beesfundzie? Czy jest coś co szczególnie rzuca się w oczy, co robią dobrze spółki zbierając pieniądze? 

Ciężka praca i brak zawahań. To jest praca. Musisz spotykać się z inwestorami, musisz odpowiadać na ich pytania. Jeżeli inwestorzy zadają pytania, to musisz na nie odpowiedzieć. Najlepiej żebyś zrobił to od razu. Musisz być zaangażowany, co o tyle nie jest łatwe, że jednocześnie prowadzisz biznes. Jak nie wygospodarujesz czasu na pozyskanie środków, to nie pozyskasz tych środków, bo nie wykonujesz swojej pracy. Platforma jest narzędziem, jest młotkiem. Możesz tym młotkiem wbijać gwoździe albo uderzyć się w palec. Tak jest z ludźmi. Ludzie nas często nie słuchają. Ci, którzy przychodzą do nas i nas słuchają, osiągają lepsze rezultaty od tych, którzy mówią – „jestem świetny w marketingu”. Może jesteś świetny w marketingu w tym co robisz, ale niekoniecznie w marketingu polegającym na zbieraniu finansowania. Warto też się zastanowić, czy wycena nie jest za duża. Polscy inwestorzy często zastanawiają się, czy firma jest w stanie nabrać dziesięciokrotnej wartości. 

Jak będzie wyglądała przyszłość Beesfund? 

To będzie największa platforma w Europie środkowo-wschodniej. Beesfund otwiera swoją spółkę zależną zajmującą się nieruchomościami.  Będziemy starali się o licencje na biuro maklerskie, żeby robić emisje na 20-30 milionów i również po to, żeby to biuro maklerskie wystąpiło o MTF-a, czyli alternatywny system obrotu, żebyśmy mogli legalnie postawić istniejący rynek. 

Cały ekosystem. 

Taki jak NewConnect. Uważamy, że to jest potrzebne. Ja nie wiem, czy Beesfund będzie właścicielem większościowym tego wszystkiego. Będziemy zapraszali inne firmy do tego, bo zrobienie takiego rynku, to 20-30 milionów złotych. Dziś nas nie stać, dzisiaj jest nas stać na biuro maklerskie, ale nie stać nas jeszcze na rynek. Za dwa lata będziemy jeszcze silniejsi, pozyskamy partnerów. Próbowałem współpracować z polskim ekosystemem, ale jestem odrzucony przez ten ekosystem. Próbowałem, wyciągałem rękę do tego rynku, do giełdy, to było moje marzenie. Druga strona nie wyciąga ręki, to założę swoją własną giełdę.