Bierzmy przykład od Duńczyków. Kopenhaga chce być pierwszą zero emisyjną stolicą

Dodane:

Jędrzej Dzierżyński Jędrzej Dzierżyński

Bierzmy przykład od Duńczyków. Kopenhaga chce być pierwszą zero emisyjną stolicą

Udostępnij:

Państwa europejskie chcące zadbać o przyszłość naszej planety mówią o różnych datach, kiedy staną się terenami z zerową emisją dwutlenku węgla. Są to najczęściej odległe daty, wydawać by się mogło, że aż nierealne. Co innego jest w stolicy Danii.

Neutralność klimatyczna jest zapowiadana w Unii Europejskiej na rok 2050. Wydaje się, że politycy zwyczajnie nie mają wystarczających chęci do faktycznego działania na rzecz naszego klimatu. Tak odległe daty, przy obserwacji dynamicznych zmian klimatycznych, są wręcz abstrakcyjne. Nadal uparcie wyznaje się chęć chwilowego zysku ponad przetrwanie samego gatunku ludzkiego, już nie mówiąc o innych stworzeniach żyjących na Ziemi. 

W Kopenhadze jest zupełnie inaczej i wcale nie musi to wiązać się z rezygnacją z ekonomicznych, intersubiektywnych wartości. Zysk cały czas jest, ale w zupełnie innych sektorach. Pomijając już kwestie czysto gospodarcze, warto pokazać duńską stolicę jako przykład, że pewne działania można wdrożyć wcześniej niż 2050 rok, czy nawet 2030. Kopenhaga chce być bezemisyjną stolicą już za 6 lat. 

Faktyczne działania

Miasto jest niezwykle skomplikowanym tworem. Poniekąd, można zaobserwować w przyrodzie podobne przestrzenie, ale na znacznie mniejszej skali. Choćby mrowisko, które zamieszkują tysiące owadów z rodziny mrówkowatych. Miasto, podobnie jak mrowisko, pełni funkcje łączące pracę oraz schronienie. Te dwie przestrzenie różnią się od siebie, ponieważ człowiek wykorzystuje nowoczesne technologie, które w przeważający sposób trują nas samych. Z obserwacji przyrody powinniśmy wyciągnąć wnioski, współpracować z naturą oraz wykorzystywać zasoby w sposób zrównoważony. 

Jednymi z głównych problemów miast jest emisja dwutlenku węgla, przekładająca się na globalne komplikacje, oraz smog, który wpływa bezpośrednio na samych mieszkańców. W Polsce, smog głównie tworzy niska emisja, w Kopenhadze transport. Tu warto zwrócić uwagę na aspekt gospodarki odpadami, z którymi zwyczajnie sobie nie radzimy. 

Należało zmienić przyzwyczajenia mieszkańców. Tu warto by miejscy urbaniści, politycy oraz aktywiści miejscy wzięli pod uwagę, że zmuszając mieszkańców do zakazów i nakazów, trzeba najpierw stworzyć odpowiednią infrastrukturę. Plan „ five-minutes city” ma przekonać mieszkańców, że jazda komunikacją miejską, spacery czy rower wystarczą do sprawnego przemieszczania się po mieście. 

Koncepcja znana jest od lat i realizowana w innych miastach. Duńska stolica postanowiła sprząc ją z wieloma innymi udogodnieniami. Przykładowo, w centrum zautomatyzowany system dba o to, by pociągi metra nie jeździły rzadziej niż co 2 minuty. Burmistrz naciska też na rząd Danii, by ten wprowadził zakaz wjazdu do centrum miasta samochodów z silnikiem Diesla. 

W Kopenhadze jest około 500 km dróg rowerowych, z dojazdu rowerem do pracy korzysta 6 na 10 mieszkańców. Dochodziło nawet do sytuacji, w których tworzyły się korki, jednakże miasto szybko znalazło rozwiązanie tego problemu. Miasto zaczęło poszerzać drogi rowerowe, stawiać mosty oraz podzieliło drogi na czerwone dla szybkiego poruszania, oraz zielone dla jazdy rekreacyjnej. 

Skąd pojawiło się przestawienie ludzi na taką formę poruszania się po mieście? Wszystko za sprawą kryzysu naftowego w latach 70. Obyśmy nie musieli mieć takiej sytuacji ponownie. Lepiej zabezpieczyć się przed możliwym kryzysem

Kopenhaga inwestuje w komunikację miejską, zwłaszcza w elektryczne autobusy. W Polsce zaczyna raczkować ten trend, widząc zwłaszcza korzyści w oszczędnościach. Redukuje się w ten sposób hałas oraz zanieczyszczenia. 

Porównując Polskę do Danii, warto zwrócić jeszcze uwagę na wytwarzanie energii. Kiedy w Polsce energia jest produkowana głównie z węgla, w Skandynawii pozyskuje się energię z odpadów, budując spalarnie śmieci. U nas, gdy pojawia się inicjatywa powstania takiego obiektu, wiele osób jest niechętnych, nie widząc niczego złego w węglowych elektrowniach i domowych kotłowniach. W duńskich spalarniach spalane śmieci są w takim tempie, że trzeba je importować od innych państw. W duńskich spalarniach śmieci spalane są w takim tempie, że trzeba je importować z innych państw.

Zobacz Amager Bakke / Copenhill – spalarnię odpadów w Kopenhadze. Przetwarza rocznie 400 000 ton odpadów, produkowanych przez 700 000 mieszkańców i ok. 46 000 firm, a jednocześnie dostarcza energię dla 50 000 gospodarstw domowych oraz ogrzewanie dla kolejnych 120 000:

Oczywiście, to nie jest jedyne źródło wytwarzania energii. Dania stawia również na odnawialne źródła energii, tj. panele słoneczne, farmy wiatrowe, biogazownie. Duńczycy używają wody morskiej do chłodzenia budynków i domów, co w porównaniu z tradycyjnymi metodami klimatyzacji, zmniejsza zużycie energii o 80 procent. 

Koniec z betonową pustynią

W Polsce dopiero się uczymy na błędach przodków, nie można mieć nam za złe. Powinno to jednak skłonić do szybkich refleksji i natychmiastowych reakcji. Zmorą miast jest brak drzew. Tego lata media nagłaśniając problem betonowych miast, w których ludzie nawet umierają z gorąca, podawały przykład jak można zmienić przestrzenie miejskie. Na łamach naszego portalu mówiliśmy choćby o Oxytree, które w bardzo szybkim czasie, mogą stać się naturalnymi parasolami w miastach. 

Władze Kopenhagi w 2015 r. wytyczyły sobie cel zasadzenia 100 tys. drzew w ciągu dekady. Efekty pochłaniania dwutlenku węgla przez roślinność są już widoczne. Od 2005 do 2017 lość CO2 uwalnianego do atmosfery udało się ograniczyć o 40 proc. Emisja na poziomie 2,2 tony rocznie na mieszkańca, gdzie średnia UE to 10 ton, a ogólnoświatowa to 5 ton.