Na zdjęciu: Travis Kalanick, szef Ubera | fot. materiały prasowe
– Dołączenie do grupy nie było wyrazem poparcia prezydenta albo jego programu, ale nieszczęśliwie zostało właśnie w ten sposób zinterpretowane – powiedział w rozmowie z agencją Reuters dyrektor generalny Ubera Travis Kalanick. Dodał, że osobiście rozmawiał z Donaldem Trumpem o dekrecie imigracyjnym i poinformował go o odejściu z rady gospodarczej, która dzisiaj ma się zebrać.
Protesty
Decyzja o rezygnacji spowodowana jest naciskami ze strony pracowników firmy oraz użytkowników programu służącego do zamawiania podwózek, którzy zaczęli kasować aplikację ze swoich smartfonów i namawiać do korzystania z usług konkurenta. Wszystko przez zachowania spółki podczas protestów taksówkarzy przed lotniskiem Johna F. Kennedy’ego w Nowym Jorku.
Business Insider pisze, że tamtejsze stowarzyszenie taksówkarzy wezwało kierowców do omijania wcześniej wspomnianego portu lotniczego – tym samym dając wyraz poparcia przeciwnikom nieprzyjmowania imigrantów z siedmiu państw muzułmańskich. Na lotnisku z kolei pojawili się kierowcy Ubera, a spółka poinformowała, że mimo wzmożonego ruchu nie podniesie cen za przejazdy.
Tesla i PepsiCO
W radzie gospodarczej zasiadają także przedstawiciele innych amerykański spółek. Wśród nich między innymi prezesi PepsiCO, IBM, Wal-Mart oraz Tesli. Elon Musk, do którego należy ta ostatnia, ma wyrazić podczas dzisiejszego spotkania sprzeciw dotyczący ostatnich dekretów w sprawie imigrantów.
– Trwa walka między Trumpem a Doliną Krzemową. Jego administracja wyraźnie nie docenia aktywności ekonomicznej generowanej przez firmy technologiczne – powiedział w rozmowie z agencją Reuters partner w funduszu Battery Ventures Neeraj Agrawal.