Najwięcej osób, które twierdzą, że w ciągu ostatniego roku wykonywały pracę „na czarno”, czyli bez żadnej umowy, jest wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości (18%), a mniej wśród wyborców Koalicji Obywatelskiej (10%) i Lewicy (11%).
Zdecydowanie najwięcej osób, które przyznają się do pracy na „czarno”, jest w grupie 18-24 lata. Przyznaje się do tego prawie co trzeci badany (32%) w tym wieku. Do pracy „na czarno” przyznaje się 22% osób w wieku 25-34 lata oraz 20% osób w wieku 35-44 lat. Najmniej takich osób jest z kolei w grupie wiekowej 45-54 lata (9%) oraz 55 lat i więcej (6%).
Co więcej, niemal połowa badanych (46%) przyznaje, że zna osobiście przynajmniej jedną osobę, która w ciągu ostatniego roku pracowała „na czarno”.
Większość Polaków (58%) nie potępia takiej formy zarobkowania, wyrażając obojętny stosunek do pracy „na czarno” (47%), a nawet pozytywny (11%). Negatywny stosunek wyraża 42% badanych.
Zdecydowanie najwięcej osób, które nie potępiają pracy „na czarno”, jest w najmłodszej grupie wiekowej 18-24 lata (łącznie 81%). W tej grupie 62% osób ma stosunek obojętny (zdecydowanie najwięcej ze wszystkich grup wiekowych), a prawie co piąty badany (19%) pozytywnie odnosi się do takiej formy zarobkowania, czyli dokładnie tyle samo, co odnosi się pozytywnie (19%).
Jako główny powód podejmowania pracy „na czarno” Polacy wskazują najczęściej po prostu chęć dorobienia sobie do pensji (28%). Ale zaraz potem pojawiają się bardziej niepokojące przekonania, że tak proponuje pracodawca (24%) lub nie chcą stracić prawa do różnych zasiłków (18%). Według 19% badanych Polacy uciekają się do pracy „na czarno”, by nie płacić podatków i składek ZUS.
– W Polsce mieliśmy długą tradycję kombinowania wywodzącą się jeszcze z PRL-u. Niepokojący jest jednak fakt, że teraz mamy inne czasy, a tak dużo młodych Polaków przyznaje się do pracy „na czarno” i jeszcze nie widzi w tym nic złego. To utrudnia budowanie odpowiedzialnego społeczeństwa – mówi Alicja Defratyka, autorka projektu ciekaweliczby.pl.