W ostatnich miesiącach marka Creotech — firma znana w Polsce z produkcji elektroniki i systemów dla sektora kosmicznego, laboratoriów kwantowych i aplikacji przemysłowych — znalazła się w centrum uwagi inwestorów. Spółka sfinalizowała emisje, przeniosła notowania na główny rynek Giełdy Papierów Wartościowych i podpisała istotne kontrakty, w tym umowę z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA). Te wydarzenia w naturalny sposób podbiły uwagę rynku i sprawiły, że wartość rynkowa firmy znacząco się zwiększyła — co skłania do pytania: czy Creotech to pierwszy „polski jednorożec”.
Czytaj także: Startupy z Europy w natarciu – te 12 firm osiągnęło status jednorożca w 2025 roku
Co dokładnie się wydarzyło?
Kilka faktów, które warto przywołać w kontekście rozważań, czy Creotech to jednorożec, czy jeszcze nie:
- spółka przeprowadziła udane emisje i przeniosła część kapitału na główny parkiet GPW, co ułatwia dostęp do kapitału i zwiększa płynność akcji;
- spółka ogłosiła kontrakty ważne dla rozwoju jej segmentu kosmicznego — w tym porozumienia z partnerami z sektora kosmicznego oraz udział w projektach realizowanych z ESA, co jest wyraźnym walidatorem kompetencji technicznych i biznesowych firmy;
- te wydarzenia przełożyły się na wyraźny wzrost wyceny rynkowej Creotech — co w mediach i na rynkach bywa opisywane jako „kamień milowy” dla rodzimego deep techu.
Jednak w praktyce, aby mówić o „jednorożcu” w klasycznym rozumieniu tego terminu, trzeba rozróżnić dwie różne definicje.
Jednorożec, ale w jakiej skali?
W startupowym żargonie „jednorożec” oznacza spółkę prywatną wycenianą na co najmniej 1 miliard dolarów. To kryterium dotyczy wyceny (valuation), a najczęściej spółek prywatnych — przed wejściem na giełdę lub w trakcie rund kapitałowych. Tymczasem Creotech jest spółką notowaną na GPW i jego kapitalizacja rynkowa (market cap) liczona jest w złotych i zmienia się z sesji na sesję w zależności od kursu akcji i liczby wyemitowanych papierów. Wartość rynkowa przekraczająca symboliczny próg (np. 1 mld zł) to ważny sygnał dla inwestorów, ale nie jest tym samym, co 1 mld USD wyceny prywatnej definiujący unicorny. Innymi słowy: wzrost kapitalizacji na GPW do równie spektakularnej sumy w złotówkach niekoniecznie przekształca firmę w jednorożca według globalnej nomenklatury.
Dlatego narracja mówiąca o „pierwszym polskim jednorożcu” powinna być używana ostrożnie i z wyraźnym doprecyzowaniem, którą skalę mamy na myśli: PLN czy USD, prywatna wycena czy kapitalizacja giełdowa. Warto zwrócić uwagę, że globalne listy jednorożców zawierają dziś firmy założone przez osoby z polskim pochodzeniem, które jednak często funkcjonują na globalnych rynkach i przychodzą z międzynarodowym finansowaniem — przykładem może być ElevenLabs, którego współzałożycielami są Polacy, a firma osiągnęła wycenę w miliardach dolarów. To pokazuje, że „polskość” sukcesu może mieć różne formy: lokalne notowania i kapitał vs. globalne rejestry i wyceny.
Nikt nie podważa pozycji Creotech. Giełdowa wycena to dziś czytelny sygnał, że w Polsce powstają poważne podmioty deep tech — firmy zdolne do współpracy z agencjami międzynarodowymi i do pozyskiwania kapitału na dalszy rozwój. To dobra wiadomość dla całego ekosystemu. Jednak określenie „jednorożec” powinno być używane z uwzględnieniem międzynarodowej definicji (1 mld USD wyceny) — w praktyce sukces Creotech lepiej czytać jako znaczący postęp i potwierdzenie jakości rodzimej inżynierii, niż jako automatyczne wpisanie się na listę globalnych unicornów.