Choć Polska stoi talentami programistycznymi, a nasi inżynierowie czy inżynierki są znani na całym świecie, trudno powiedzieć, żebyśmy brylowali na polu stricte biznesowym. Wielu rodzimych specjalistów czy specjalistek pracuje w zagranicznych firmach i korporacjach, w których są kolosalną wartością. Polska stała się dobrze znanym eksporterem usług programistycznych, o czym świadczą też dobre wyniki naszych software house’ów realizujących projekty na całym świecie.
Dla biznesu (polskiego i nie tylko) kwestia skompletowania zespołu i utrzymania retencji pracowników jest kluczowa. Szczególne znaczenie odgrywa to w kontekście chmury, gdzie mówimy o posiadaniu wielu nowych kompetencji. Istotne jest każde wsparcie edukacyjne i wyrównujące szanse, które dostarczają m. in. tacy giganci jak Google. Liczne inicjatywy – meetupy, programy edukacyjne czy certyfikacyjne, mają na celu popularyzowanie chmury i dzielenie się wiedzą na temat tego, jakie daje i możliwości.
Google z roku na rok rozszerza w Polsce swoją działalność na tym polu. Od niedawna grupy tworzące produkty działają także poza Warszawą, w Krakowie. Przedstawiciele i przedstawicielki firmy mocno zachęcają firmy, startupowców, przedsiębiorców do korzystania z oferowanego wsparcia, bo jest ono dostępne niemalże od ręki. To strategia win – win, w ramach której firma otwiera się na nowe możliwości i rozwija swój potencjał, a Google w rezultacie pozyskuje nowego klienta – być może na długie lata. Stąd gigantowi zależy na sukcesach lokalnych firm – im będą one większe, tym lepiej.
Posłuchaj Smartcastu „Czy dogoniliśmy już Europę? Jak zmieniają się polskie startupy?”
Przydatne linki
- Smartcast – https://www.smartcast.pl/
- Google Cloud – https://cloud.google.com/
- Google for Startups – https://startup.google.com/
- Strona warszawskiego kampusu Google – https://www.campus.co/warsaw/
- Let’s get (c)loud – https://ochk.cloud/pl/lets-get-cloud
Tomasz Popielarczyk: Cześć! Jest mi ogromnie miło powitać Was w nowym odcinku podcastu Smartcast! Dzisiejsza rozmowa jest szczególnie interesująca, bo przyjrzymy się w niej polskiemu rynkowi start-upowemu. Partnerem naszego nagrania jest OChK, a więc cały czas towarzyszy nam chmura, która zresztą – jak się za chwilę okaże – w świecie start-upów jest odmieniana niemal przez wszystkie przypadki. Moi dzisiejsi goście pracują w Google Cloud i mają do czynienia z chmurą oraz start-upami na co dzień, a są to Justyna Hojnacka…
Justyna Hojnacka: Cześć, dzięki serdeczne za zaproszenie!
TP: …oraz Krzysztof Zalasa.
Krzysztof Zalasa: Cześć, dzięki!
TP: Powiedzcie trochę o sobie, czym się zajmujecie i co Was łączy ze start-upami?
JH: My z Krzyśkiem pracujemy w takim zespole, który nazywa się digital natives. Pracujemy w Google Cloud. Tak jak można się trochę domyśleć po nazwie – na co dzień z Krzyśkiem pracujemy głównie ze spółkami cyfrowymi. Często są to start-upy czy tak jak my to mówimy – scale-upy, chociaż tutaj jest taka gwiazdka, dlatego że na przykład dużo pracujemy z retailem. W związku z tym, że jesteśmy w Google Cloud to to, co robimy to jest wspieranie adopcji chmury publicznej.
KZ: Ja dowodzę zespołowi inżynierskiemu, więc jak pewnie nietrudno się domyślić – dosyć często schodzimy na te tematy bardziej techniczne. Nasza rola głównie polega na tym, żeby pomóc w tej drodze. Bardzo często od pomysłu do takiego produkcyjnego wdrożenia na pewną skalę, przeskalowanie tego start-upu, biznesu, technologii od takiej strony technicznej. Czyli pomagamy od strony technicznej i to jest częściej mój zespół, ale też od strony biznesowej, od strony relacyjnej, widoczności, dostępu do innych zespołów google’owych i to wtedy już bardziej rola Justyny.
TP: Fajnie – mam wrażenie, że mam tutaj połączenie biznesu i technologii, więc żadnych trudnych pytań nie będziecie się chyba bali.
JH: Dokładnie tak. Oczywiście my jesteśmy jakąś reprezentacją tej ekipy, dlatego że za mną stoi już konkretny zespół biznesowy. U Krzyśka też jest duży zespół inżynierski, który pracuje z tym segmentem. My nie jesteśmy jedynymi takimi dwoma osobami, które się tym zajmują.
TP: Gdybyście mogli ocenić z punktu widzenia Googla, Google Cloud – jak ten nasz polski rynek start-upowy się zmienia na przestrzeni ostatnich lat? Czy my już dogoniliśmy tą Europę czy jeszcze ją gonimy? Jak to wygląda z Waszej perspektywy?
JH: Z mojej perspektywy trochę jest tak, że doganiamy, trochę jest tak, że jeszcze gonimy. Na pewno to, co się zmieniło z pers pespektywy naszej pracy to to, że chyba jeszcze kilka lat temu te pytania o chmurę, jak to działa, jakieś kwestie prywatności, bezpieczeństwa to faktycznie pytania na te tematy padały. W tym momencie wydaje mi się, że praktycznie to się już nie zdarza. Już nikt nie pyta o to, czym jest chmura. Bardziej pyta o to, w jaki sposób tą potencjalną migrację czy jakieś zmiany w tej chmurze zrobić, więc na pewno to się zmieniło. Na pewno zmieniło się też to, że faktycznie tych start-upów technologicznych mamy więcej. Ostatnio razem z naszym dużym marketingowym Google’m wydaliśmy taki raport gdzie widać, że na przykład tego health techu jest w Polsce faktycznie bardzo dużo. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że to są rzeczy bardzo trudne, bo kwestia regulacji, kwestia bezpieczeństwa danych sensytywnych. Teraz takich spółek różnych technologicznych jest bardzo dużo. Wydaje mi się, że więcej jest tych brandów rozpoznawalnych na całym świecie. To nie są tylko i wyłącznie spółki technologiczne, które działają w Polsce, tylko to są logotypy, które są rozpoznawalne tutaj, na zachodzie i w różnych zakątkach świata, więc na pewno to się niesamowicie zmieniło.
TP: Czy są jakieś elementy, branże, w których my Polacy, nasze polskie start-upy są mocniejsze lokalnie czy wyróżniają się na tle świata, rynku europejskiego?
JH: Myślę, że ten health tech jest bardzo dobrym przykładem. Praktycznie co trzecia, co czwarta spółka technologiczna, która powstaje w Polsce to jest właśnie spółka działająca wokół zdrowia i połączenia zdrowia z technologią. Wydaje się, że to zaczyna być powoli taką naszą domeną krajową. Myślę, że tutaj wachlarz jest tak naprawdę ogromny. Tak jak pracujemy z Krzyśkiem z różnymi start-upami to ciężko znaleźć taką domenę życia, w której nie mielibyśmy polskiego logotypu.
TP: Sporo dobrego się mówi chyba o polskich programistach. Z punktu widzenia technicznego to chyba też mamy czym się pochwalić. Czy się mylę?
KZ: Na pewno tutaj mamy powód do dumy. Jeżeli chodzi o poziom polskich deweloperów, polskich inżynierów. To, co jest dosyć ciekawe z naszego punktu widzenia to to, że bardzo wielu z polskich doskonałych inżynierów pracuje mimo wszystko na projektach zagranicznych, czyli pracuje z terytorium Polski, ale mimo wszystko buduje wartość spółek, które mają siedziby gdzieś poza naszymi granicami. To też trzeba spojrzeć przez ten pryzmat. Jasne wtedy kiedy już ci inżynierowie pracują dla polskich zespołów to są oni bardzo wysokiej klasy. Część naszych klientów posiada inżynierów takich, którzy mogą sobie usiąść przy jednym biurku z inżynierami największych firm technologicznych na świecie i rozmawiać jak równy z równym. Myślę, że pod tym względem wyglądamy bardzo dobrze. Ale też trzeba spojrzeć na to przez taki pryzmat, że Polska jest dosyć specyficznym krajem na mapie Europy, bo my jesteśmy bardzo dużym eksporterem tych usług. Mamy bardzo dużo software house’ów, które są znane na całym świecie. To też powoduje, że jeżeli chodzi o kompetencje technologiczne tutaj lokalnie to stoimy z tym bardzo dobrze, a wyzwaniem start-upów jest bardziej to, żeby przyciągnąć tych bardzo kompetentnych inżynierów do siebie, chcieć ich w swoje szeregi niż że musimy ich gdzieś wykształcić w Polsce.
TP: Z jakimi najczęstszymi wyzwaniami, jeśli chodzi o migracje do chmury, o wykorzystanie tej technologii cloudowej Wy się spotykacie w Google? Jak jesteście w stanie pomóc tym firmom, tym start-upom w pokonywaniu tych przeszkód?
JH: Zanim Krzysiek się wypowie to ja może wrócę do tematu tych inżynierów, zasobów technologicznych. Myślę, że dużym wyzwaniem jednak jest zawsze ta kwestia skompletowania zespołu i utrzymania tej retencji pracownika. Druga rzecz to jest pewnie zabranie się do tego projektu. Patrząc na tą naszą chmurę publiczną, na Google Cloud – tych usług, które są w Google Cloud Platform jest naprawdę bardzo dużo. Porównując do tego, co było 2 lata temu to jest niebo a ziemia. A wydaje się, że ten proces jeszcze gdzieś będzie przyspieszał. Odnalezienie się w tym, dobre rozpoczęcie, rozplanowanie tego projektu czy projektów to to jest pewnie to clue. Zresztą my w tym pomagamy. Po to jesteśmy – my czy nasi partnerzy na przykład OChK, ale powiedziałabym, że to są dwa główne wyzwania. Sensowne zabranie się do tego projektu i posiadanie zespołu, który później się go podejmie.
KZ: Ja myślę, że to, czego też polskim start-upom trochę brakuje i bardzo często ten kontakt z Googlem im pomaga to to, żeby nie myśleć tak 10X, że oni naprawdę mogą powtórzyć sukces Brainly czy Booksy, które są markami zupełnie międzynarodowymi, znanymi na całym świecie. Wydaje się, że po rozmowie z Google’m, wtedy kiedy patrzymy nie tylko na… Oczywiście jako Google Cloud naszym głównym punktem, do którego przykłady wagę to jest technologia tej firmy i pomagamy tym start-upom tak dobrać komponenty architektury, żeby mogli robić ekspansję na różne rynki, spełnić wymagania prawne, zrobić jakieś super innowacyjne rozwiązanie – to dosyć jasne. Ale też bardzo często to my właśnie zwracamy uwagę na to, że zacznijcie analizować dane, zacznijcie badać, kto korzysta z Waszych produktów, w jaki sposób korzysta z Waszych produktów, skąd przychodzą do Was nowi użytkownicy. Wiadomo, że to jest w tych KPI czy OKR-ach każdego start-upu, ale bardzo często ta praca na danych to jest duża wartość dodana z Google’a, bo my pracujemy nie tylko jako Google Cloud ze start-upami, ale także mamy zespoły, które odpowiadają za reklamę w internecie czy Google for Start-ups, nasz kampus warszawski tylko i wyłącznie za wzrost tych spółek. Myślę, że to jest ta wartość dodana. Poza wzorcami technologicznymi jak budować systemy najwyższej klasy, z jakich komponentów skorzystać, jak to zrobić, ale też to, w jaki sposób zrobić ten biznes jak najbardziej dochodowym. Czasami to jest tak, że potrzeba odpowiedniej technologii w pewnych miejscach, żeby faktycznie przyspieszyć ten wzrost.
JH: To jeszcze a propos tych trendów, o których mówiłeś – ja myślę, że polskim start-upom jest coraz łatwiej być takimi globalnymi spółkami, bo też trochę zmieniają się ci założyciele, trochę zmieniają się founderzy. To, z kim teraz mamy do czynienia to są ludzie, którzy są świetnie wykształceni, oni już widzieli kawałek świata, widzieli dużo ciekawych brandów, w wielu ciekawych pracowali i oni maja już ten tzw. global mindset. Zresztą myślę, że to, co się dzieje w naszym kampusie, te wszystkie działania, które robi zespół Google for Startups one bardzo pomagają w tym, żeby taki global mindset w sobie wyrobić, ale to jest na pewno jakaś zmiana pokoleniowa, którą ja też widzę i to na pewno też ułatwia bycie takim brandem globalnym, rozpoznawalnym. Ja tutaj podam przykład firmy, z którą blisko współpracujemy. Nazywa się [niezrozumiałe 11:10]. Kiedyś byliśmy razem na dosyć dużym evencie. Oni w trakcie tego eventu dostali bardzo zasłużoną nagrodę z tytułu tego, jaką technologię, jaką firmę rozwinęli. Podchodzili do nas deweloperzy, ich użytkownicy, którzy byli absolutnie zaskoczeni tym, że to jest polska firma prowadzona przez Polaków. Znali ten brand właśnie od strony użytkownika, natomiast nie mieli zielonego pojęcia i tutaj można powiedzieć, że byli pozytywnie zaskoczeni tym, że to u nas na tej rodzimej ziemi powstało. Jak najbardziej takie rzeczy już się dzieją i myślę, że mamy duży potencjał do tego.
TP: A jest trochę tak, że te nasze polskie start-upy myślą tak bardzo lokalnie zamiast od razu myśleć globalnie i myśleć o tym użytkowniku światowym, do którego chcieliby trafić swoimi usługami?
KZ: To zależy. Jest taka grupa start-upów… W ogóle mam takie wrażenie, że te polskie start-upy trochę bardziej twardo stąpają po ziemi niż ich odpowiednicy z Berlina czy z Doliny Krzemowej. Przez to te biznesy najczęściej są zdrowe od samego początku, ale rozwijają się też znacznie wolniej i nie zawsze osiągają taką skalę jak te wszystkie unicorny, które znamy z prasy. Takich start-upów i takiego podejścia dosyć bezpiecznego myślę, że jest mimo wszystko tutaj sporo. Tak jak już Justyna tutaj wspomniała – jest spora grupa takich founderów, którzy równają do tych wzorców z Europy zachodniej, ze Stanów czy z Izraela. Dzięki temu oni od razu, od samego początku myślą o tym, że to nie jest tylko ten rynek, ale wchodzimy też na całą Europę zachodnią, wchodzimy na Stany i wiemy, że rynek, który możemy zaadresować w Stanach jest na tyle duży, że nam się to opłaci. Ale z drugiej strony konkurencja będzie bardzo silna i musimy mieć naprawdę wysokiej klasy produkt, wsparcie do tego produktu czy kampanię marketingową. Ja bym powiedział, że to nie jest tak, że to jest jedna odpowiedź na to pytanie, ale proporcjonalnie to mimo wszystko jest więcej konserwatywnych.
TP: Tutaj pojawiły się dwa określenia „chmura publiczna” i „Cloud for start-ups”. Gdyby ustrukturyzować trochę naszym czytelnikom, czym się różni jedno od drugiego i jak wygląda Google Cloud troszkę bardziej ogólnie, ale może trochę bardziej szczegółowo?
JH: To ja bym rozwinęła jeszcze bardziej – chmura publiczna a ta chmura dla start-upów czy to, co robimy wokół start-upów. Myślę, że możemy sobie powiedzieć, że te wszystkie chmury łączy jedno – jest to rozproszony zbiór centrów danych z serwerów. Myślę, że to, co jest niesamowite w chmurze publicznej, między innymi w Google Cloud to jest to, że tam jest trochę więcej niż ta infrastruktura. Chodzi o trochę coś innego niż po prostu model sprzedawania usługi, w którym ty nie korzystasz ze swojego serwera, nie ma tej twojej serwerowni, tylko korzystasz z tych zasobów cudzych. Ta chmura publiczna wśród tych wszystkich różnych chmur różni się tym, że tam jest jeszcze ileś już takich gotowych wymyślonych rzeczy – kół, które nie trzeba wymyślać na nowo. To z różnych obszarów. Oczywiście też z tego obszaru infrastruktury, ale jest mnóstwo takich silników z obszaru big data czy z obszaru cyberbezpieczeństwa. Myślę, że to jest tą główną siłą chmury publicznej. A jeszcze gdzieś obok tego jest nasza chmura – Google Cloud Platform i to, co robimy dla startupów, czyli cała otoczka tej platformy w postaci naszych działań, naszych eventów, naszej współpracy 1 do 1 z brandem. To jest to, co robimy w ramach programu na przykład Google Cloud for startups.
KZ: Ja od początku pracy w Google’u, już ponad 4 lata, jestem zawsze mentorem na kampusie. To działa tak, że my mamy kohorty czy tury tych uczestników, gdzie start-upy się kwalifikują, ale trzeba z nimi przede wszystkim odbyć interview, kto jest już gotowy do takiego programu, kto nie jest. Podczas takiego programu na Google for startups, czyli to już jest takie działanie lokalne – tam start-up dostają pomoc, jeżeli chodzi o zaprojektowanie zespołów, jak te zespoły powinny działać, jak wyznaczać cele tych zespołów, jak przygotować produkt, strategię tego produktu, cenę wzrostu, ale też jak zrobić to od strony technologicznej. Jak nietrudno się domyślić, ja najczęściej doradzam w tej stronie technologicznej. To jest takie kompleksowe podejście do różnych problemów na etapie rozwojowym start-upu i to jest dosyć fajne. Uzupełniając to, co Justyna powiedziała – dobrze takim przykładem to zobrazować. Ta chmura publiczna może nam dostarczyć łatwość eksperymentowania i walidacji nowych idei. Takim fajnym case’m, który ja osobiście uwielbiam jest Brainly. To jest taka aplikacja, która pomaga rozwiązać prace domowe. Kilka lat temu ekipa od nich skontaktowała się z nami i zaczęliśmy rozmawiać o użyciu naszego OCR-a, czyli zamiast tekstów takiego zdjęcia w tekst. Skończyło się tym, że zrobili bardzo fajny proof of concept, w której za pomocą ich aplikacji robisz zdjęcie zadania domowego. To zadanie jest przez technologię Google’a zamieniane na tekst i ten tekst jest sprawdzany z ich bazą danych. W ciągu sekundy-dwóch dostajesz odpowiedź na zadanie domowe. Zrobili A/B testy, super się to spodobało użytkownikom i wcielili to w rynek po rynku. Nawet w bardzo egzotycznych językach jak w Indiach. W Europie korzystamy z alfabetu łacińskiego, może cyrylica dla słuchaczy. Ale jak sobie uświadomimy ile jest tych alfabetów, szczególnie jak do Azji zabrniemy to robi się to strasznie skomplikowanym zagadnieniem. Dzięki temu, że już było rozwiązanie gotowe, które wspierało ponad sto języków mogli bardzo szybko to przetestować. Nie musieli tego budować od zera – swojego zespołu, narzędzi, żeby takie coś zrobić. Ale łatwość eksperymentowania, zweryfikowali to, czy im się to opłaca, opłaca im się i użyli technologii. Ja myślę, że to jest fajna wizytówka chmury publicznej. Dzięki temu można łatwo zweryfikować różne idee za pomocą tych gotowych komponentów.
JH: To ja bym jeszcze podała jeden przykład. Pracujemy z taką firmą Semrush – oni mocno działają w obszarze marketingu internetowego. Tutaj chciałabym trochę nawiązać do tego, jak te start-upy mają stać się globalnymi brandami. Te start-upy muszą być trochę szybsze, muszą być trochę sprytniejsze od tych dużych Brandów, które na rynku już są. Żeby to zrobić to myślę, że tutaj chmura publiczna bardzo pomaga. Na przykład koledzy z Semrush po przeniesieniu się do nas te nowe funkcjonalności i te nowe feature’y robią dwa razy szybciej niż wcześniej. Skupienie na tym, żeby szybciej dochodzić do tych celów, żeby szybciej realizować tą mapę produktu czy usługi, którą mamy na pewno to jest prostsze z takim Google Cloud Platform niż z tym przysłowiowym serwerem pod biurkiem.
TP: Trzymany w piwnicy i zamknięty na cztery spusty, żeby nikt do niego się nie dostał.
JH: Tak.
TP: Tych programów wspierających start-upy, w które się angażujecie jest relatywnie chyba sporo. W poprzednich odcinkach podcastu rozmawialiśmy o Let’s Get Cloud, w którym też aktywnie uczestniczycie. Jakiego rodzaju wsparcia udzielacie, jak to wygląda od strony praktycznej, na co mogą liczyć ci start-upowcy? Myślę, że to byłoby wartościową i cenną informacją dla nich.
JH: Ja myślę, że start-upy w Polsce są w ogóle dosyć hojnie obdarzone, dlatego że my tutaj w Polsce naprawdę mamy relatywnie w ramach Google’a bardzo dużo do zaoferowania. Z jednej strony jest na przykład taki lokalny program Let’s Get Cloud z lokalnym partnerem OChK. Z drugiej strony jest taki regionalny program jak Google For Startups. Z trzeciej strony mamy też w Polsce Centrum R&D. Do tej pory było w Warszawie. Od niedawna mamy grupy produktowe zarówno w Warszawie, jak i w Krakowie. To daje bardzo szerokie możliwości. Poza tym, że mamy fajny już duży zespół w ramach Google Cloud w Warszawie, dlatego że tak naprawdę, czy potrzebujesz takiego rozwoju na poziomie biznesowym, czyli jeszcze się zastanawiasz nad swoim modelem biznesowym czy o wspomnianym przez Krzyśka pricingu, czy na przykład potrzebujesz jakiegoś sandboxa, jakiejś piaskownicy w tej chmurze i chciałbyś coś sobie protestować czy chciałbyś w ogóle się rozejrzeć po tej chmurze, może trochę się poduczyć czy chciałbyś już zaplanować tą migrację, czy chciałbyś porozmawiać z grupą produktową na temat tego, jak my na przykład podchodzimy do rozwoju produktu, żeby coś sobie zainkorporować u siebie w firmie. To wszystko jest możliwe z tymi zespołami, które tutaj w Polsce są. Oczywiście nie tylko w Polsce. My jesteśmy takim proxy. Jeśli jest potrzebna pomoc z zakresu tej marketingowej części Google’a – Google Analitycs, Google Marketing Platform to my jesteśmy takim proxy, który łączy z tymi właściwymi miejscami w naszym szerokim Google.
KZ: Uzupełniając trochę tą wypowiedź Justyny – Let’s Get Cloud to jest taki fajny program, że tam można się nauczyć, można poznać ciekawych ludzi, bo ten network w ogóle jest mega istotny w świecie start-upowym. Żeby mieć kontakty z innymi, którzy mają podobne problemy, dzielić się swoimi doświadczeniami, więc to trochę zależy od branży. Moim najlepszym przykładem to jest branża gamingu, szczególnie mobile gamingu, gdzie ci ludzie, którzy tworzą gry, którzy ze sobą konkurują o graczy mimo wszystko super są otwarci do tego, żeby dzielić się swoimi doświadczeniami. Ale też taka bardzo konkretna pomoc w postaci kredytów na skorzystanie z tej platformy. Szczególnie start-upy na bardzo wczesnym etapie – każdy dolar jest istotny czy każda złotówka. Można to traktować jako źródło może niefinansowania, ale wymiernego wsparcia, które powoduje, że jeżeli mają do wyboru ten serwer pod biurkiem versus skorzystanie z technologii, która potem pozwoli im bardzo szybko stać się w pełni produkcyjnym czy otwierać ekspansję na inne rynki to już będą na to gotowi. Wydaje się, że ten program ma wiele aspektów edukacyjnych, networkingowych. Bycie w kontakcie czy posiadanie dostępu do tych specjalistów, którzy robią takie projekty też jest turbo istotne. Taki case Booksy, które przy przenoszeniu się do Google Cloud – ja byłem bardzo blisko przy tym projekcie – skorzystało z OChK, z inżynierów, którzy pracują dla naszego partnera, bo wtedy kiedy oni zdecydowali się na ten ruch, to ich zespół inżynierski był bardzo mały. Tylko i wyłącznie bazowali na swoim zespole, zajęło im to strasznie dużo czasu. Skorzystali z partnera i to robili w takim modelu współpracy. Nie, że partner coś zrobi za nich i na koniec dostarczy jakiś dokument i to jest koniec projektu, ale te zespoły razem miały jakieś stand-upy, retrospekcje, wszystkie agile, scrumowe rutyny, pracowały jako jeden połączony zespół. Od partnera inżynierowie Booksy nauczyli się tych kompetencji cloudowych i w bezpieczny sposób przenieśli swoje rozwiązania do produkcji. Myślę, że to też jest dosyć ciekawe w tych programach. Taka wymierna pomoc, która ma wiele różnych odcieni. To zawsze my jako zespół Google Clouda, kiedy rozmawiamy z klientem czy jak robią to nasi partnerzy to pytamy czego potrzebujemy w tym konkretnym miejscu. Nie ma tak, że wszyscy muszą dostać to samo, bo wiadomo, że każdy start-up ma jakieś inne potrzeby i trzeba to dostosować.
TP: A propos networkingu to skojarzyło mi się z tym, co mówiłaś Justyna na początku a propos zebrania właściwego zespołu – to jedno z tych wyzwań. Myślę, że tego typu programy jednak mocno ułatwiają zebranie tej drużyny pierścienia, która pozwoli osiągać ten sukces start-upowy?
JH: Zdecydowanie tak. Sama chmura już wiele rzeczy ułatwia i tak się wydaje, że to jest bardzo duża różnica między tworzeniem spółki technologicznej dzisiaj, a na przykład 30 lat temu, bo jednak ta bariera wejścia dzięki chmurze jest też znacznie mniejsza. Myślę, że chmura sama w sobie bardzo dużo ułatwia, bo nie musisz kompletować całej swojej serwerowni czy bardzo dużo takiego administracyjnego wysiłku to jest tak naprawdę zrzucane na dostawcę takiego jak Google. Z drugiej strony ten network zdecydowanie pomaga też z tego względu, że bardzo dużo tych kompetencji, bardzo dużo wiedzy technologicznej i biznesowej to gdzieś już w tym rynku start-upowym i polskim rynku start-upowym jest. Mamy specjalistów od tego, w jaki sposób budować pricing, mamy specjalistów od tego, jak robić ekspansję zagraniczną, w jaki sposób tworzyć kanał partnerski – kiedyś tego wszystkiego trzeba było szukać gdzieś daleko. W tym momencie tych specjalistów mamy tutaj. Myślę, że bardzo ważne jest wsparcie mentalne, bo nikt nie zrozumie foundera tak jak drugi founder. Tworzenie swojego biznesu to nie jest – jak to mówimy po polsku – walk in the park, tylko to jest naprawdę droga krzyżowa. Takie wsparcie siebie też na tego typu eventach czy spotkaniach, które robimy ja myślę, że też jest bardzo ważne. Poza oczywiście tą wiedzą technologiczną, poza tą wiedzą domenową, którą też na pewno można tam posiąść.
TP: Jaki pierwszy krok powinien być w przypadku start-upów czy aspirujących start-upowców, którzy chcieliby wziąć udział w takich programach? Jaki pierwszy krok wykonać, żeby do Was się odezwać czy przejść rekrutację, jakiś casting?
JH: Tutaj dróg jest kilka. Pewnie start-upy, które są na bardzo wczesnym etapie rozwoju to fajnie by było, żeby gdzieś oglądały się za wydarzeniami i tym, co się dzieje w kampusie w ramach Google for Startups. Takie start-upy czy scale-upy, które są już po tym NVP mniej więcej wiedzą co w tym biznesie chcą robić, co chcą sprzedawać, mają już jakieś zaczątki takiego zespołu technologicznego stricte. Myślę, że mogą się odezwać do nas czy zarejestrować się w formularzu na chociażby Let’s Get Cloud. My jesteśmy po to, żeby dalej pokierować. Myślę, że jedna albo druga ścieżka jest dobra, żeby zacząć.
KZ: Tak jak to się najczęściej zaczyna – ustawiamy sobie 30 minut calla, na którym trochę przegadujemy tą sytuację. Wtedy już jesteśmy w stanie pokierować we właściwe miejsce. To nie jest tak, że to jest jakaś super duża inwestycja czasowa. Po prostu skorzystanie z formularza czy napisanie na LinkedInie to dosyć teraz oczywista forma kontaktu. 30 minut i wtedy mniej więcej jesteśmy w stanie podpowiedzieć w którą stronę.
TP: Wrócę do szerokiego portfolio produktów, które zawierają się w Google Cloud. Które z nich są szczególnie przydatne czy chętniej wybierane przez start-upy?
KZ: Jednym z moich ulubionych to jest Firebase. To jest produkt, który w bardzo niewielkiej części jest komercyjny, ale jest częścią Google Clouda. To jest produkt dla każdego start-upu, który ma aplikację mobilną. Właściwie dla każdej firmy, która ma aplikację mobilną, ale bardzo często start-upy też posiadają takie aplikacje. Jeżeli jest temat aplikacji mobilnej to ta platforma firebasowa jest zdecydowanie dobrym pomysłem. Korzysta z niej między innymi już wspomniane Brainly, które największą znaną mnie stworzoną w Polce aplikację mobilną, bo tam setki milionów pobrań na całym świecie. To chyba mówi samo za siebie. Ale równie łatwo można tego użyć także w najmniejszych projektach takich jak nawet pro publico bono. Zdecydowanie Firebase. Potem to, o czym myślę, że start-upy zapominają i to też trochę już wspominałem – analityka danych. W Google Cloud BigQuery to jest zdecydowanie taki produkt, który w zasadzie jest widoczny u wszystkich klientów, z którymi pracujemy na co dzień, a także u wielu klientów, z którymi dopiero będziemy kiedyś pracować na co dzień. To jest bardzo dobry produkt do tego, żeby analizować dużo danych. Również taki serverlessowy bardzo fajnie pointegrowany z wszystkimi narzędziami google’owymi, więc import, eksport danych do tej platformy bardzo łatwy i to jest jej przewaga. A później o tym, o czym już praktycznie nikt nie zapomina, czyli jeżeli już jest jakaś aplikacja to najczęściej Google Kubernetes Engine. Czujemy się w tym mocni, bo Kubernetes powstał na podstawie naszych doświadczeń z wewnętrznym systemem googlowym, zapoczątkowaliśmy tą kontrybucję. Oczywiście teraz się rozwija jako projekt open source, ale nawet tutaj w Warszawie lokalnie mamy zespoły liczne, które kontrybuują do tego produktu i są bardzo mocne. Kubernetes zazwyczaj jest jednym z kluczowych elementów takiej platformy. W ogóle wszystkie firmy, które chcą się dynamicznie rozwijać w dłuższym okresie czasu technologiczne obecnie zmierzają do tego, żeby zbudować platformę, w której deweloperzy więcej niż jednego zespołu mogą rozwijać różne usługi równolegle. Taka platforma zazwyczaj obejmuje sposób, w jaki można te zasoby obliczeniowe umieścić w tej chmurze. Jakieś logowanie, monitoring, łączność między tymi usługami, tematy bezpieczeństwa, jakieś continuous integration, continuous delivery, czyli to w jaki sposób kod od momentu napisania ma trafić do tego środowiska produkcyjnego. Budowa takiej platformy to też jest zdecydowanie temat bardzo ważny dla każdego start-upu. Myślę, że te trzy to takie najważniejsze. Takie typowo technologia mobilna, dane i budowa takiej platformy deweloperskiej. Oczywiście jeżeli tam by były jakieś mniej standardowe przypadki to też znajdą się takie usługi google’owe, ale to już na indywidualnych spotkaniach pomożemy.
TP: Czy istnieją jakieś reguły dotyczące tego, że jeżeli start-up znajduje się w jakiejś konkretnej branży czy oferuje jakiś konkretny model biznesowy to wybiera jakiś konkretny zakres usług z Google Clouda? Czy są jakieś trendy?
KZ: Tak, zdecydowanie. Na przykład mamy dedykowane API pod health care. Mamy dedykowane API do wyszukiwania dla retailu. Czyli jeżeli masz jakiś e-commerce to możesz skorzystać z wyszukiwania by Google w Twoim e-commerce. Wiadomo, że taki produkt jest bardzo wyspecjalizowany do jakiejś konkretnej działki. Czyli mieliśmy rozwiązania typowe dla gamingu na przykład. Zdecydowanie są takie produkty, które są zupełnie specyficzne do jakichś konkretnych branż. To też jest tak trochę jak my się wewnętrznie dzielimy. Dlatego też nawet Justyna wspomniała o digital natives and retail, bo jak pracujemy z klientami retailowymi i po tych kilku latach w Google nauczyłem się, że jak zaczniemy rozumieć ten język domenowy na niskim poziomie, ich dynamikę działania, wiemy kiedy jest Black Friday i mamy to zakodowane, wiemy kiedy są promocje przed wakacjami, czujemy dynamikę klienta to nie proponujemy im w październiku jakichś super rozwojowych aktywności, bo wiemy, że oni mają teraz co innego w głowie. Myślę, że to też jest dosyć istotne, żeby rozumieć trochę ten biznes klienta. A my przez to, że już dosyć długo pracujemy jako nasz zespół to widzimy dużo podobieństw. To jest dosyć fajne, że ja jako szef inżynierów widzę pewnie zobaczyłem jakieś setki projektów różnych. To, co zadziałało, to co nie zadziałało i dzięki temu jak rozmawiamy ze start-upami – nawet wczoraj miałem takie spotkanie – to mówię: okej, wy jesteście podobni do naszego klienta takiego i takiego, on miał problemy z tym i z tym. Jak u Was? No tak, faktycznie to jest coś, co nas tam uwiera. Okej, to możecie zainteresować się tym i tym. Okej, to wygląda dla nas interesująco. Wydaje mi się, że to już takie doświadczenie, które wynika z tego, że my siedzimy w tym punkcie, że widzimy te różne projekty technologiczne trochę z innego miejsca powoduje, że to też jest duża wartość. Można sobie po prostu dojść do tego empirycznie i dojść do tych samych wniosków albo pójść trochę na skróty i zapytać kogoś, kto już zna to rozwiązanie.
TP: Tu pewnie kluczowa jest ta analityka, o której już kilkukrotnie wspomnieliście. Jak start-upy mogą w ramach Google Cloud wykorzystywać tą analizę danych i jak uzyskiwać do niej dostęp? Czy może jakaś integracja z Google Analitycs? Jak to wygląda w praktyce?
KZ: Tak, Big Query o którym wspomniałem ma wbudowaną integrację z Google Analitycs. Można te dane eksportować z Google Analitycs do Big Query. Big Query jest też taką platformą, gdzie te dane się łączy. To, że te same dane analizować w innym narzędziu to oczywiście może być przydatne. Jeżeli macie Firebase, o którym wspomniałem to tam możecie poza danymi analitycznymi, czyli jak użytkownik zachowuje się w aplikacji mieć też dane o tym, jak aplikacje crashowały, jaka była wydajność, szybkość działania tych aplikacji. To są osobne komponenty tego Firebase’a i na przykład jak wysyłaliście push notyfikacje do użytkowników. Mając te wszystkie informacje w jednym miejscu można znaleźć takie przecięcia – w jaki sposób jakość Waszej aplikacji wpływa na to ile zarabiacie. Jeżeli spada jakość to widzicie, że mniej ścieżek kończy się zakupem w aplikacji itd. Myślę, że to jest dosyć ciekawe, żeby szukać w tych danych odpowiedzi na takie pytania, które pozwalają udoskonalać ten produkt bardzo szybko. Ja jako rodzic często mam takie wyzwanie odnośnie gier i dzieci. Jak opowiadam innym rodzicom, że w 2023 roku każde zachowanie w takiej grze jest śledzone, jest analizowane i ta gra dostosowuje się do tego gracza. Staje się coraz bardziej wciągająca versus taka gra, która była 20-30 lat temu, grało się w Mario na Pegasusie to ta gra po prostu wymagała pewnej sprawności posługiwania się kontrolerem, miała stosunkowo prostą fabułę. Albo ktoś zrobił grę, która była sama w sobie genialna albo nie. Nie było tak, że wychodziło ileś tam interakcji i update co tydzień. Myślę, że to jest też dosyć istotne, że dzisiaj mamy możliwości, żeby nasze produkty, nawet jeżeli nie będą doskonałe od pierwszego NVP to na podstawie dobrej analizy tych danych, wyciągania dobrych wniosków możemy je robić coraz lepszymi i dostosowywać poprzez eksperymenty do naszych odbiorców. Myślę, że jest to mega wartość i my oczywiście mamy w tym doświadczenie, możemy naprowadzić.
JH: To są pewne niebezpieczeństwa. Są oczywiście tego plusy, bo jeśli jesteś już w tym sklepie, jesteś w tym e-commerce to pewnie chciałbyś, żeby podpowiadały Ci się produkty, które do Ciebie pasują albo w jakiś sposób komplementarne albo w Twoim stylu, żeby to faktycznie było wartościowe co widzisz. Ja bym tutaj jeszcze dodała – teraz jest taka teoria i zresztą myślę, że całkiem słuszna, że tak naprawdę każda firma będzie się stawała firmą data driven po to, żeby przetrwać. Po pierwsze – żeby udoskonalić produkt, a po drugie – żeby faktycznie ten użytkownik na koniec dnia był faktycznie zadowolony. Jeszcze jest kwestia wizualizacji, czyli w firmie wewnętrznie łatwiej jest w tych czasach pokazać, co z tej analityki wynika. Nie musisz być analitykiem, żeby dobrze sobie w takim business intelligence poradzić i żeby podejmować lepsze decyzje na takim poziomie biznesowym.
TP: Niektórzy twierdzą, że żeby firma mogła zaistnieć na rynku to musi być technologiczna w jakimś aspekcie. Nie da się prowadzić już właściwie biznesu bez technologii. Szczególnie z punktu widzenia tej analizy danych.
JH: No właśnie to trochę widzimy w tym naszym segmencie digital natives. Oczywiście są tam firmy, które narodziły się w chmurze „cloud-born-startups”. Natomiast pracujemy też z firmami, które w trakcie swojego funkcjonowania miały taki twist i były kiedyś bardzo tradycyjnym biznesem. W tym momencie postrzegają siebie zdecydowanie jako spółki technologiczne.
TP: Jak wyglądają kwestie bezpieczeństwa, jeśli chodzi o Google Cloud? Tutaj ten obszar jest już dość mocno uregulowany, jeśli chodzi o zarządzanie danymi, o przetwarzanie tych danych. Jak Google Cloud wspiera start-upy w tym aspekcie?
KZ: Myślę, że dosyć dobrze to pokazać na przykładzie. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo to chyba najbardziej uregulowane są sektory finansowe i sektor medyczny. Tam instytucje publiczne wyznaczają pewne bardzo wyśrubowane standardy, które trzeba spełnić. Jak zaczynałem pracować z Vodeno kilka lat temu – Vodeno to jest taka firma, która dostarcza bank as a service, czyli nie musicie mieć swojej technologii bankowej. Jeżeli chcielibyście założyć bank ze wszystkimi funkcjonalnościami, to oni są w stanie taką funkcjonalność dostarczyć tak samo jak software as a service, który zna się z innych produktów. Wtedy oni powiedzieli, że zbudują bank w 100% w chmurze. Wtedy to się wydawało zupełnie odległe i absurdalne. Byliśmy w stanie osiągnąć ten cel w te kilka miesięcy, bo to było poniżej roku, kiedy poszła pierwsza wersja platformy na produkcję spełniając wszystkie wymagania co do szyfrowań, certyfikacji, data residence i wszystkiego co musi spełniać instytucja finansowa regulowana przez odpowiednie organy. Możemy coś takiego jak najbardziej osiągnąć i to moim zdaniem jest takie najlepsze praktyczne potwierdzenie, że tak da radę. Jeżeli chcielibyśmy zejść na temat bardziej techniczny, jeżeli chodzi o samo bezpieczeństwo platformy to koledzy z takiej bardziej… Chyba to jeszcze nie jest publiczna referencja, ale taki fajny fintech polski – wdrożyli całą naszą platformę bezpieczeństwa do tego, żeby monitorować ich infrastrukturę. Wręcz mieliśmy bardzo długie dyskusje, dlaczego mogą się zalogować do Google Cloud bez dwuskładnikowego uwierzytelniania, które jest kluczem, które się wkłada do USB. Te wszystkie funkcjonalności w końcu udało nam się przez odpowiednią konfigurację wdrożyć. Ale też szyfrowanie – można dane zaszyfrować w Google Cloudzie poprzez mechanizmy szyfrujące, które są wbudowane. Dla na przykład rozwiązań bankowych jest taka możliwość, że możecie mieć swój hardwarowy do chmury, wstawić go w bliskości naszego data center moduł, który będzie szyfrował wszystkie informacje, które będziecie na chmurze przechowywać. Czyli oznacza to tyle, że bez tego fizycznego urządzenia i kluczy zgromadzonych tak naprawdę wszystkie dane są zaszyfrowane. Nawet jeżeli ktoś by wszedł fizycznie do data center Google to i tak nic by z tego nie miał. Zresztą w ogóle w Google Cloudzie nie da się szyfrowania wyłączyć. To jest dosyć ciekawe. Pamiętam jak przechodziłem z innych chmur publicznych to tam trzeba było to konfigurować. W Google Cloudzie wszystko jest zaszyfrowane w spoczynku by default, nie ma możliwości wyłączenia tego. Jest to rozwiązanie, w którym ja jako użytkownik trzymam swoje informacje już po godzinach. Informacje, które są dla mnie ważne i zależy mi na tym, żeby przetrwały to nie tylko na dysku w szafie, ale mam kopię w Google Cloudzie i jestem absolutnie spokojny i myślę, że przede wszystkim te praktyczne use casy bankowe czy medyczne pokazują, że instytucje regulujące doskonale to sprawdziły, jest wszystko okej i można zrobić rozwiązanie bardzo bezpieczne.
JH: Istotne jest to, że zanim zaczęliśmy udostępniać naszą chmurę zewnętrznie na przykład do start-upów to przez wiele lat ta sama infrastruktura dążyła do tego, żeby utrzymywać nasze YouTuby, googlową wyszukiwarkę, nasze zabawki androidowe. Jest to dostateczny dowód na to, że to jest infrastruktura, która jest faktycznie bardzo bezpieczna. Można sobie wyobrazić ile jest prób zhakowania na różne sposoby naszej wyszukiwarki. Dzięki temu, że najpierw my sami jesteśmy przez bardzo długi czas użytkownikami tych usług to to, co wychodzi później na zewnątrz to to już jest usługa bardzo dojrzała. Ja jeszcze podam jeden przykład – ostatnio jeden z zaprzyjaźnionych nam start-upów przechodził audyt bezpieczeństwa i podchodzili do jednego z certyfikatów ISO. Tak naprawdę kiedy pokazali podstawową dokumentację dotyczącą naszej chmury to temat infrastruktury jako takiej był de facto zamknięty. Myślę, że to tak jak Krzysiek powiedział – te podmioty już różne na rynku zdają sobie sprawę z tego, że lepiej przynajmniej częściowo, bo tutaj jest taka koncepcja współdzielonego modelu podziału bezpieczeństwa – już lepiej częściowo tą odpowiedzialność za bezpieczeństwo dużą oddać dostawcy, który ma w tym faktycznie bardzo duże doświadczenie niż tworzyć swoją własną serwerownię, kompletować, co jest bardzo trudne, swój własny zespół security, go później utrzymywać. Znacznie łatwiej tutaj się po prostu związać z kimś, kto ten wysiłek zdejmuje.
TP: Tutaj zażartowałem a propos tego serwera trzymanego w piwnicy i zamkniętego na cztery spusty. Na szczęście już to takie przekonanie, że wtedy mój serwer będzie bezpieczny nie pokutuje, już nie ma takiej mentalności.
KZ: Pojawia się, ale z drugiej strony pewnie wszyscy słyszeli też o tym jak współczesne oprogramowanie, które robi złe rzeczy działa i może zaszyfrować ten serwer, który mamy w piwnicy. Faktycznie mamy go pod biurkiem, ale dane są zaszyfrowane kluczem i haker nam z chęcią sprzeda ten klucz za sporą opłatę. W infrastrukturze Google Cloud oczywiście moglibyśmy wniknąć w szczegóły, ale nawet każdy jeden serwer, który znajduje się w naszym Data Center zawiera specjalny chip, który sprawdza, czy nic tam nie jest podłączone. Jeżeli coś by było podłączone, jakaś osoba przedarłaby się do Data Center i próbowałaby tam dołożyć jakieś szkodliwe narzędzie to po prostu serwer się nie włączy. Myślę, że taki poziom bezpieczeństwa czy na przykład projekt zero, który wykrył te podatności – meltdown, spectre jakiś czas temu, które były widoczne praktycznie w całym świecie IT wszędzie. My płacimy za to, jeżeli ktoś znajdzie jakieś podatności w Google – płacimy dobrze i to też jest jedna ze ścieżek oczywiście poza działami bezpieczeństwa, poza naszymi analitykami, którzy non stop prowadzą badania w tym obszarze, ale dzięki temu nasza infrastruktura jest bardzo szybko zabezpieczana. Tak na dobrą sprawę, jeżeli użytkownik nie popełni żadnego rażącego błędu, a nasze narzędzia poszły w tym kierunku, że takie konfiguracje, które mogą być potencjalnie niebezpieczne wiążą się z wszystkimi żółtymi, czerwonymi powiadomieniami, które tam wyskakują – to raczej dana infrastruktura powinna być bezpieczna.
JH: Tak mi się wydaje, że te ostatnie lata i niemiłe wydarzenia, które miały miejsce to one trochę zweryfikowały tą teorię trzymania serwera pod biurkiem, w sejfie czy gdzieś indziej, bo czy to wojna za naszą wschodnią granicą czy jakieś trzęsienia w Turcji, w Syrii czy takie mało prawdopodobne wydarzenia, które nie powinny się wydarzyć typu spalenie się takiego centrum danych jednak jak widać czasami się zdarzają. Myślę, że z takim Google Cloudem, gdzie zwyczajowo taki jeden region to jest więcej niż jedno centrum danych to dają ten poziom bezpieczeństwa absolutnie zupełnie inny.
TP: Jak wygląda kwestia wykorzystania sztucznej inteligencji w Google Cloudzie? To jest teraz gorący tematy. Prawdopodobnie jesteśmy u progu pewnej rewolucji. Jak Google Cloud umożliwia start-upom tworzenie AI-owych produktów?
KZ: To jest fajne pytanie. Trochę odpowiem na nie przez taki pryzmat tego – w zależności od tego, jaki jest use case. Ta sztuczna inteligencja bardzo często w obiegowej opinii już mamy SkyNet z terminatora i za chwilkę będą jakieś negatywne tego konsekwencje, natomiast jeszcze trochę od tego jesteśmy. Bardziej podchodzimy do tego w taki sposób praktyczny, co firmy faktycznie mogą z tym zrobić. Ja bym to podzielił na takie trzy grupy. Pierwsza grupa to jest taka, że to są gotowe API, które zawierają w sobie komponenty sztucznej inteligencji stworzonej przez Google’a. To może być jakieś rozpoznawanie obrazu, rozpoznawanie tego, co jest na filmie, tłumaczenie czy też odczytywanie tekstu z obrazu. To są jakieś produkty, które mogą skorzystać z dobrodziejstw sztucznej inteligencji, ale tak naprawdę potrzebny jest deweloper, który umie z tego produktu skorzystać. Nie potrzebujemy żadnego inżyniera, który zna się na sztucznej inteligencji. Później jest taka grupa produktów, które korzystają z gotowych rozwiązań sztucznej inteligencji, ale pozwalają na dostarczanie naszych własnych danych. Na przykład mielibyśmy zrobić tłumaczenie, ale w żargonie medycznym albo w żargonie bardzo technologicznym akwarystów, który nie jest jakoś super popularny. To wtedy możemy dotrenować te modele, które są w Google Cloudzie i skorzystać z usługi, która będzie rozszerzała tą standardową możliwość. Czyli to tłumaczenie będzie dostosowane do danej dziedziny i dzięki temu możemy skorzystać z tego komponentu, nadal nie posiadając jakichś specjalnych kompetencji maszyn e-learningowych. Ta trzecia grupa to już jest dla tych użytkowników, którzy faktycznie chcą budować takie rozwiązania. Mamy platformę, która umożliwia trenowanie modeli maszyn e-learningowych, serwerownie ich, umieszczanie ich na urządzeniach agile’owych, czyli jeżeli chcielibyśmy wytrenować model, który rozpoznaje, czy ktoś podchodzi do nas pod drzwi i ten model umieścić na naszej kamerce, żeby nie musiała mieć połączenia z Internetem to jest to oczywiście jak najbardziej do zrobienia. Do tego służy platforma, którą nazywamy Vertex AI. To pewnie też pod tym Twoim pytaniem się kryje – to generatywne AI, bo to jest teraz mega interesujące dla wszystkich użytkowników. Jak najbardziej Google tego typu usługi w preview udostępnia, natomiast zasadnicza różnica i to, na co chciałem zwrócić Waszą uwagę jest taka, że my w tych usługach trochę będziemy pozwalali na to, żeby traktować się jak tą drugą grupę. To nie jest tak, że macie jeden wielki model, który ma mieć zastosowanie do każdego use case’u, tylko bardziej na takiej zasadzie, że jeżeli Wy w Waszej firmie macie jakąś wewnętrzną bazę wiedzy to może chcielibyście tą bazę wiedzy umieścić, nauczyć modelu Waszej wewnętrznej bazy wiedzy, ale w taki sposób, żeby inne firmy o tym nie wiedziały oczywiście, bo to jest Wasza poufna informacja i przewaga konkurencyjna. Jeżeli chodzi o to generatywne AI to tutaj będziemy szli w tą stronę, żeby te modele, które będziemy udostępniać, to żeby one były bardziej wyspecjalizowane pod poszczególne przypadki użycia. Na pewno będziemy szli w tą stronę, żeby te modele mogły być douczane w oparciu o dane, które są specyficzne dla danego przedsiębiorstwa i przede wszystkim spełniały te wszystkie wymagania, które przedsiębiorstwa mają co do sztucznej inteligencji, bo wiadomo, że jeżeli wpiszemy w czymś, co jest dostępne publiczne i nie ma jakichś specjalnych obostrzeń, jeżeli chodzi o wykorzystanie tych danych, które tam podamy – tam był chyba jakiś case odnośnie poufnych informacji, które pracownik jednej z firmy tam wpisał i wtedy takie dane mogłyby zostać potencjalnie użyte do trenowania tego modelu. A my zdecydowanie wierzymy w to, że zastosowanie profesjonalne to jest jednak coś innego niż taka trochę zabawa w tworzenie sonetu.
TP: Na zakończenie – gdybyście mogli wymienić najważniejsze lekcje, wnioski, które start-upy mogą wyciągnąć z doświadczenia innych firm, które z powodzeniem w swojej działalności Google Cloud zaimplementowały, wprowadziły?
JH: Ja zaczęłabym od tego – trochę o tym mówiliśmy – że warto dzielić się wiedzą i warto zrobić przynajmniej taki wstępny research tego, co już jest na rynku, jeśli chodzi o potencjalnie konkurencyjne, komplementarne rozwiązania i jeśli chodzi o tą technologię, której będziemy używali. To też nie chodzi o to, żeby super znać wszystkie trzysta czy nie wiem ile tych serwisów w chmurze. To absolutnie nie chodzi o to, żeby każde z nich super znać. To bardziej chodzi o to, żeby mniej więcej wiedzieć co jest już dostępne. Wtedy kiedy stoisz przed wyzwaniem kolejnego projektu czy chcesz stworzyć jakiś nowy feature czy chcesz odpowiedzieć na to, co się na tym rynku dzieje, to żeby ci wtedy zadzwoniło we właściwym kościele i żebyś wiedział, że coś prawdopodobnie w timeline, który masz, że to się po prostu da zrobić czy że coś się da zrobić z tą chmurą szybciej. Myślę, że to jest najważniejsza lekcja. Ważne jest, żeby trochę czasu spędzić na rozeznanie rynku, na rozeznanie technologii. A jeśli tego czasu jest mniej, to żeby się zwrócić do takiego partnera jak my czy do takiego partnera jak OChK i on tam, gdzie tylko będzie mógł – czy to jest obszar cloudu, czy to jest obszar marketingu, czy to jest obszar networku z podobnymi czy komplementarnymi brandami – my już wskażemy gdzie pójść dalej.
KZ: Jeżeli chodzi o ten aspekt techniczny to tam najtrudniejsze jest to zawsze, żeby mieć ten dobry zespół, żeby go zbudować. Teraz jest coś, co chyba nikogo nie będzie specjalnie zaskakiwać, że ci topowi specjaliści nie będą chcieli pracować na narzędziach czy technologiach, które już są stare, bo dla nich to nie jest w żaden sposób rozwojowe. Mimo tego, że mogłyby być tam fajne warunki czy ciekawa atmosfera to mimo wszystko wolą wybierać firmy, w których mogą nabierać doświadczenia w technologiach, które są wiodące. Ja myślę, że to jest dosyć istotne, żeby korzystać z tych dobrych praktyk, które możemy podpowiedzieć na podstawie szerokiego kontekstu, który widzimy, ale też, żeby być otwartym na to, że jeżeli profesjonaliści, którzy do nas trafią mają odpowiednie technologie do dyspozycji to mogą też dostarczyć szybko wartość. Ja bardzo lubię caselita. To jest taki quick commerce z grupy Żabka. Jak oni do nas przyszli i powiedzieli, że w 3-4 miesiące chcą zbudować cały quick commerce od zera i właściwie to już zespół rekrutują to powiedzieliśmy: okej, wygląda ambitnie. Ale faktycznie po 4,5 miesiącach zaczął się trend friends&family. Chyba po 5 miesiącach pierwsi użytkownicy na platformie zaczęli się pojawiać. Ale zrobili to dzięki temu, że mieli bardzo dobry zespół inżynierski czy mają nadal oczywiście, który skorzystał ze wszystkich możliwości, które daje chmura. Tak naprawdę w pełni wykorzystał te wszystkie opcje, żeby poskładać te klocki lego i zbudować rozwiązanie, sprawdzić jak to działa i z czasem wraz z rozwojem, kiedy któryś z tych elementów wymaga jakiejś zmiany to go po prostu udoskonalają. Ale bardzo szybko mogli wystartować. Tak naprawdę w kilka miesięcy zbudowali biznes, który naprawdę robi wrażenie. Od strony technologicznej myślę, że warto na te tematy zwrócić uwagę.
JH: Ja bym jeszcze dodała trzecią rzecz, która z tego co mówiłeś Krzysiek wynika – to jest też super ważne, żeby każdy start-up skupiał się faktycznie na tej wartości dla użytkownika. Teraz wszystko jest dostępne, czyli możesz szybko zbierać feedback, możesz go szybko analizować, możesz z tego wyciągać dobre wnioski. Odsunięcie od zespołu wszystkich innych niepotrzebnych rzeczy sprawia, że faktycznie na tej wartości dla użytkownika można się skupić i że ta wartość na przykład w przypadku start-upu w którymś momencie zacznie wyprzedzać oczekiwania rynkowe. Tak mi się wydaje, że to jest clue – skupić się na tym użytkowniku końcowym i wszystko będzie okej, uda się wygrać wtedy z dużymi korporacjami i będzie można sobie poradzić bez dużych inwestycji, a po prostu z ciągłymi projektami w pipeline. Myślę, że to jest dobra droga.
TP: Bardzo Wam dziękuję! Mam wrażenie, że aktywni start-upowcy czy aspirujący do założenia swojego biznesu znajdą w naszej rozmowie albo sporo wartości, albo przynajmniej jakąś inspirację. Dziękuję wszystkim Słuchaczom, którzy zostali z nami do końca! Do usłyszenia w kolejnym odcinku, dzięki!
JH: Dzięki bardzo!
KZ: Dzięki, do usłyszenia!
Zobacz pozostałe odcinki cyklu SMARTCAST: „Poznaj się na chmurze” >