Złudzenie AI i ograniczenia natury ludzkiej
Co z tą teorią „martwego internetu”, wedle której treści są tworzone wyłącznie przez sztuczną inteligencję i nikt ich już nie czyta? Dr Radek dopuszcza możliwość nastąpienia takiego modelu przejściowego, ale liczy na „odbicie refleksyjność” i szybkie zorientowanie się, że „gonimy własny ogon”. Kluczowy punkt zapalny, według dr Radek, to nasza natura—jesteśmy z natury leniwi i oszczędzamy energię życiową. W tym kontekście pojawia się złudzenie, że sztuczna inteligencja może zrobić coś za nas i zrobi to lepiej. Jest to jednak ogromne ograniczenie dla innowacyjności.
Dlaczego jest to jednak tylko złudzenie?
- AI jest zanurzone w przeszłości, a dane, na których bazuje, zawierają „dużo niesprawiedliwości i uprzedzeń”;
- trudno jest opisywać przyszłość i tworzyć radykalne zmiany, dysponując do tego tylko przeszłością;
- technologia jest narzędziem, a w centrum musi pozostać człowiek. Do osiągania prawdziwego postępu potrzebne jest połączenie zaawansowanych technologii z naszą sprawczością i umiejętnością „radical collaborative approach” (głębokiej współpracy wielodyscyplinarnej). Uwierzenie, że AI „zrobi to za nas”, jest jedynie „wishful thinking”.
Jak mierzyć wpływ społeczny?
Dr Radek podkreśla, że kontekst mierzenia impaktu jest bardzo skomplikowany. O ile opisanie śladu węglowego (wpływu środowiskowego) jest stosunkowo opanowane, o tyle wpływ społeczny jest zagadnieniem dużo szerszym i trudniejszym. W jej opinii, najważniejszymi wyzwaniami dotyczącymi mierzeniu wpływu są następujące kwestie:
- konieczność świadomej chęci: aby w ogóle zacząć, potrzebna jest świadoma chęć mierzenia wpływu;
- brak gotowych schematów: metody mierzenia są różne dla każdej organizacji i każdego rozwiązania;
- całościowe podejście: mierzenie dotyczy nie tylko pojedynczego produktu, ale całej organizacji i jej oddziaływania. Celem jest maksymalizacja pozytywnego wpływu przy minimalizowaniu wpływu negatywnego;
- odejście od pieniądza: należy odejść od myślenia o wzroście tylko przez pryzmat pieniądza, ponieważ „świat się pali”. Potrzebna jest zmiana paradygmatu i przejście do celu regeneratywnego—rozwiązania mają nie tylko nie szkodzić, ale wręcz odtwarzać ekosystemy.
Dr Radek uważa, że działalność impaktowa nie może być dodatkiem (jak filantropia czy działania CSR-owe, gdzie spłaca się dług społeczeństwu). Wpływ startupu musi być celem samym w sobie, wymagającym skalowania poprzez technologię i zarabiające modele biznesowe. Przewiduje ona, że za kilka lat wszystkie rozwiązania będą musiały być impaktowe, gdyż nie będzie innej drogi.
„Impact washing”
Obecnie słowo „impact” jest często używanym terminem w nowomowie startupowej, co prowadzi do ryzyka „impact washing”. Co zrobić, aby zminimalizować to ryzyko? To dość oczywiste: konieczna jest kontrola, a później weryfikacja. Jak by to miało wyglądać w praktyce?
- zaczyna się od mówienia o impakcie, ale musi się to kończyć konkretnymi działaniami i rozpisaniem tego na części pierwsze;
- kluczowe jest sprowadzanie działań do konkretów i przedstawienie wpływu w liczbach, najlepiej w excelowym arkuszu. Ta umiejętność będzie coraz istotniejsza dla funduszy inwestycyjnych.
Mimo że inwestorzy w Polsce skupiają się głównie na klasycznym wzroście („więcej, bardziej, mocniej”), zmiana postaw na świecie wymusi tę ewolucję. Dr Radek dostrzega, że inwestorzy w polityki inwestycyjne wpisują już impakt, ale proces ten jest zbyt wolny.
Co może zrobić founder startupu impactowego?
Startup, który chce utrzymać dynamiczny wzrost w zmieniających się warunkach, musi uwzględnić podejście regeneracyjne. To szansa dla startupów, aby stały się „impact driven” od samego początku, ucząc się inwentaryzacji pozytywnego i negatywnego wpływu. Dzięki temu staną się doskonałymi kontrahentami dla dużych firm, które muszą spowiadać się ze swojej działalności (np. ze względu na wymogi systemowe lub certyfikację B Corp).
Dr Radek porusza również kwestię oporu wobec pozytywnych zmian. Przykłady dużych graczy (jak InPost, Allegro, DPD) ukaranych przez UOKiK za wprowadzanie w błąd w zakresie pozytywnego oddziaływania, mogą podcinać skrzydła founderom. Badania jednak pokazują, że konsumenci są coraz bardziej krytyczni i skłonni płacić więcej za produkty bardziej etyczne. Najsilniejszy opór leży w świadomości i w przywództwie, które nie jest nastawione na poszerzenie perspektywy. Trzeba zdać sobie sprawę, że nie da się mieć „ciastko i zjeść ciastko” – poszerzenie perspektywy często wiąże się z kosztami, takimi jak wolniejszy rozwój czy utrata władzy.
W złożonym świecie pełnym paradoksów, potrzebne jest „nowoczesne przywództwo”, które jest w stanie zajmować się skrajnymi, przeciwstawnymi rzeczami naraz. Jest to model przywództwa ambidexterity (oburęcznego), polegający na zarządzaniu paradoksami.
Błąd pomiaru
Startupom często brakuje świadomości, że rozwiązanie impaktowe wymaga ustępstw i kompromisów, szczególnie na początku. Na jakie kluczowe błędy popełniane przez founderów wskazuje Patrycja Radek?
- traktowanie impaktu jako dodatku, a nie kluczowego elementu wizji. Impakt musi być elementem strategicznym;
- koncentracja tylko na produkcie: należy myśleć o impakcie całej działalności organizacji (kultura, budowanie doświadczeń, cały cykl życia produktu), a nie tylko jednej usłudze;
- postawa „ja wiem lepiej”: opór wobec pogłębionej współpracy i włączania użytkowników do procesu projektowania. Takie odosobnione, samotnicze podejście jest koniec końców destrukcyjne;
- niedocenianie technologii: technologia jest niezbędna jako nośnik wpływu, umożliwiający skalowanie globalne;
- brak odporności na presję: tworzenie rozwiązań impaktowych trwa dłużej, co może prowadzić do frustracji w zespołach (także presja funduszy, które chcą szybkiego wyjścia).
Podsumowując, choć istnieje dysonans między działaniami startupów a krótkowzroczną perspektywą widoczną w dyskursie politycznym/społecznym, dr Radek czuje odpowiedzialność za kształtowanie przyszłych liderów i podkreśla, że każdy ma wpływ. Ponieważ dane z przeszłości nie wystarczą do stworzenia zmiany regeneratywnej, potrzebujemy nowych sposobów współpracy i bardziej spekulatywnego podejścia do danych. Dr Radek wierzy, że naszą rolą jest dawanie ludziom nadziei i dzielenie się dobrą energią – to jest postawa, która umożliwia hiperaktywność potrzebną do zmiany świata na lepsze i ograniczenia pogarszania go dla przyszłych pokoleń.
Rozmowa odbyła się z okazji 14. edycji Przeglądu Technologicznego Creative Tech City, która koncentrowała się na wyzwaniach stojących przed młodymi innowatorami w obliczu wszechobecnych algorytmów.